Aleksander Krutikov (trener Sportino Inowrocław): Gratuluję Dariuszowi Szczubiałowi zwycięstwa. Bardzo chcieliśmy to spotkanie wygrać, bo przecież jeszcze mieliśmy teoretyczne szanse na utrzymanie. Słabo zagraliśmy w drugiej połowie, agresywne krycie przez przeciwników spowodowało, że mieliśmy spore problemu w konstruowaniu akcji. Dodatkowo sporo rzutów nie trafiliśmy spod kosza, plus przegrana walka o zbiórki pod własnym koszem spowodowały, że przez cały czas musieliśmy gonić przeciwnika i w konsekwencji nie udało się osiągnąć korzystnego wyniku. Zniczowi życzę powodzenia w kolejnych meczach. Jarosławianie dzisiaj potwierdzili, że mając problemy kadrowe są nadal groźnym przeciwnikiem i zasługują aby grać dalej.
Dariusz Szczubiał (trener Znicza Jarosław): Dziękuję za gratulacje. Sportino na pewno grało dziś pod dużą presją, gdyż na cztery kolejki przed zakończeniem rundy zasadniczej musieli wygrać wszystkie mecze. Widowisko nie stało na zbyt wysokim poziomie. Gdyby skuteczność gości była lepsza w pierwszej połowie, to mielibyśmy powtórkę z ostatnich meczy. W drugiej połowie moi zawodnicy mozolnie odrabiali to co stracili w pierwszych 20. minutach, grając przeciętnie - jednak było widać zaangażowanie w grę. Bardzo ważnym koszykarzem w dniu dzisiejszym był Łukasz Diduszko, który dużo piłek uratował na atakowanej tablicy, pomimo niewielkich parametrów wzrostowych potrafi to robić i pokazuje, że jak się serce wkłada to wszystko da się zrobić. Myślę, że bez tego mielibyśmy duże problemy, ponieważ po niecelnych rzutach udało nam się zebrać piłkę i ponowić akcje - to dało bardzo dużo zespołowi.
Łukasz Żytko (zawodnik Sportino Inowrocław): Szkoda, że przegraliśmy dzisiejszą konfrontację. Wydaje mi się, że byliśmy w stanie pokonać naszego przeciwnika, jednak dla niektórych zawodników zagranie jednego meczu zespołowo to zbyt dużo i dziś ponownie zagrali pod siebie - to mi się nie podoba najbardziej. Szkoda, bo chcieliśmy dalej walczyć, a tak nasze szanse są już zerowe/ Będziemy grać nadal o honor i zajęcie choćby przedostatniego miejsca na zakończenie rozgrywek.
Łukasz Diduszko (zawodnik Znicza Jarosław): Pierwszą połowę zagraliśmy podobnie jak w ostatnich meczach, czyli słabo - bez ikry, bez woli walki. Dostaliśmy ostre reprymendy w szatni od trenera, wzięliśmy się za siebie. Po przerwie poprawiliśmy grę w obronie i walkę na desce i udało się w końcu wygrać przed własna publicznością z czego ogromnie się cieszę i z optymizmem patrzymy na kolejne mecze.