Mecz określany jako jeden z hitów rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki nie rozczarował. Na parkiecie nie brakowało emocji i twardej walki, w której nikt nie zamierzał odpuszczać od pierwszej do ostatniej syreny. - To był bardzo dobry mecz dla kibiców - potwierdził po zawodach trener Anwilu Igor Griszczuk. Od początku żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć a wynik oscylował głównie blisko remisu. Nie zmienił tego fakt, że już po niespełna 1,5 minuty gry dwa faule miał Krzysztof Szubarga. Reprezentant kraju dograł mecz do końca, notując w sumie 5 asyst. Gospodarzy w grze utrzymywał Justin Gray (w sumie zdobył aż 34 punkty). Kiedy w drugiej kwarcie włocławianie odskoczyli na dystans 8. oczek (29:37) Amerykanin zdobył 13 punktów z rzędu, wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie 45:39.
- Wiedziałem ze kluczowa będzie trzecia i czwarta kwarta. Tak się stało - skomentował Andrzej Pluta, na którym głównie skupiała się defensywa PGE Turowa. Mimo tego jeden z filarów Anwilu zdobył 16 punktów. Losy spotkania rozstrzygnęły się w trzeciej kwarcie. Mimo że gospodarze mieli otwarte pozycje nie zdołali tego faktu zamieniać na punkty. Anwil z kolei grał konsekwentnie w ataku i systematycznie budował przewagę. Ta w 37. minucie po trafieniu Rasharda Sullivana wynosiła już 14 oczek (82:62) i było po meczu. - Niestety dziś punktowało w naszym zespole tylko dwóch graczy. W takiej sytuacji ciężko wygrać mecz. Przykładowo Konrad Wysocki czy Michał Chyliński przez cały tydzień trafiali na treningach jak natchnieni. Na meczu wyszło jednak inaczej. Niestety to się zdarza, teraz musimy myśleć już o kolejnym meczu - przyznał trener PGE Turowa Andrej Urlep.
- Walczymy o każdy punkt, aby znaleźć się w tabeli przed play-off na jak najlepszym miejscu. Dziś nie grał nasz czołowy gracz - Nikola Jovanovic, który miał gorączkę. Chłopaki byli bardzo mocno skoncentrowani. Zrobiliśmy dobry scouting i cieszymy się z wygranej - dodał trener włocławian Igor Griszczuk. Ostatecznie Anwil dopingowany przez liczną grupę swoich fanów pokonał w Zgorzelcu PGE Turów 88:80. Tym samym włocławianie w nadgranicznym mieście wciąż pozostają niepokonani.
- Niestety zagraliśmy bardzo słabo w trzeciej kwarcie co ustawiło dalsze losy meczu - zauważył niepocieszony trener Andrej Urlep. Uśmiechnięty po zawodach był natomiast Andrzej Pluta. - Wygraliśmy na ciężkim terenie. Wykonaliśmy bardzo dobrą pracę. Byliśmy skoncentrowani, zdeterminowani i w większości zrealizowaliśmy swoje przedmeczowe założenia - powiedział.
PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 80:88 (22:24, 23:19, 14:24, 21:21)
PGE Turów: Gray 34 (6), Wright 18 (1), Wysocki 9, Loyd 5 (1), Bochno 4 (1), Chyliński 4, Wallace 2, Johnson 2, Roszyk 2, Wójcik 0.
Anwil: Tuljković 16 (2), Pluta 16 (2), Winkelman 15 (3), Sullivan 11, Szubarga 10, Dunn 10, Joyce 6 (2), Chanas 4, Wołoszyn 0.