NBA: Ostrogi bez magii w Orlando, Gortat blisko double-double!

Różnicą aż 26 punktów Orlando Magic pokonało San Antonio Spurs. Marcin Gortat w ciągu 22 minut zgromadził siedem punktów oraz 10 zbiórek. Polak zebrał zasłużone pochwały od komentatorów i dobił do 500 punktów w sezonie zasadniczym w swojej karierze.

W tym artykule dowiesz się o:

Polski środkowy znów wykorzystał nie najlepszy dzień Dwighta Howarda oraz wysokie prowadzenie swojej drużyny w drugiej połowie. W pierwszych dwóch kwartach Marcin Gortat przebywał na parkiecie dziewięć minut, w czasie których zebrał aż siedem piłek. Po przerwie nasz rodak zaczął również punktować. W sumie zgromadził siedem punktów (3/5 za 2, 1/2 za 1), 10 zbiórek, asystę, przechwyt i blok. Gortat był najlepiej zbierającym zawodnikiem w całym meczu. Za swoją dobrą grę reprezentant Polski usłyszał kilka ciepłych słów z ust komentatorów stacji ESPN, która relacjonowała ten pojedynek.

A było za co chwalić. Łodzianin w dużym stopniu przyczynił się do fatalnego występu Tima Duncana, który wykorzystując jeden z 10 rzutów z gry zaliczył jeden z najgorszych meczów w swojej długoletniej karierze. - To bardzo fajne uczucie - mówił Gortat. - On jest świetnym zawodnikiem. Kiedy zatrzymasz takiego gracza, twoja pewność siebie wzrasta i dobrze się z tym czujesz. Każdy w końcu będzie miał ten gorszy dzień, ale to wciąż jest Tim Duncan - świetny gracz. Tym razem po prostu byliśmy lepsi - dodał.

Nasz rodak miał absolutną rację. Już w pierwszej połowie przewaga Magików urosła do zaskakujących rozmiarów. Po serii 14 punktów bez odpowiedzi rywala, wicemistrzowie NBA wyszli na prowadzenie 48:28. Raz za razem punktowali Vince Carter i Rashard Lewis, a zawodnicy wchodzący z ławki co rusz dawali dobre zmiany. Na pochwałę zasługiwał nie tylko Gortat, ale również Redick, Bass czy Williams.

- Widzimy w naszej grze energię. Piłka krąży jeszcze szybciej, a gra wygląda całkiem dobrze - przyznał Gortat. Jedynym zmartwieniem Orlando jest kontuzja Mickaela Pietrusa, który w drugiej kwarcie skręcił kostkę. Francuz będzie odpoczywał kilka dni, ale uraz nie wydaje się być groźny.

Cleveland Cavaliers jako pierwszy zespół zapewnił sobie awans do play off. Teraz drużyna z Ohio, też jako pierwsza w NBA, zapewniła sobie zwycięstwo w swojej dywizji. Wygrana 99:94 nad Indianą Pacers była 54. w sezonie. LeBron James otarł się o kolejne triple-double, notując 32 punkty, dziewięć zbiórek i dziewięć asyst.

MVP poprzednich rozgrywek pokazał prawdziwą klasę w końcówce. Pacers zredukowali 18-punktowy deficyt do jednego oczka i zanosiło się na nerwowe ostatnie minuty. W ostatnich czterech minutach James zdobył jednak sześć punktów, dwa bloki, dwa przechwyty i asystę. - To były różne etapy mojej gry w kilku sytuacjach. To pokazuje jakim jestem zawodnikiem na całym parkiecie - przyznał James.

Kilkanaście godzin po tym jak NBA zaaprobowała Michaela Jordana jako właściciela Charlotte Bobcats, jego nowy klub odniósł cenne zwycięstwo. Rysie odrobiły 19-punktową stratę z początku meczu i pokonały ostatecznie Oklahomę City Thunder 100:92. Kluczem do wygranej okazała się świetna druga połowa, w której dominował Stephen Jackson. Kapitan zdobył w tym czasie 18 ze swoich 20 punktów.

- Zadowolony właściciel, zadowolony zespół, zadowolony cały klub - uśmiechał się Jackson, który miał tego dnia wsparcie u swoich kolegów. Zastępujący kontuzjowanego Geralda Wallace’a Stephen Graham dołożył 19 oczek, wyrównując swój najlepszy mecz w karierze. Charlotte triumfowało po raz siódmy w ostatnich ośmiu spotkaniach i ma coraz większe szanse na awans do play off. Historyczny awans, bo pierwszy w historii.

Toronto Raptors - Atlanta Hawks 106:105 (30:25, 29:31, 16:30, 31:19)

(A. Bargnani 22 (11 zb), D. DeRozan 19, H. Turkoglu 16 - J. Crawford 33, A. Horford 18 (14 zb), M. Bibby 17)

Charlotte Bobcats - Oklahoma City Thunder 100:92 (15:26, 28:25, 30:19, 27:22)

(S. Jackson 20, S. Graham 19, R. Felton 17 - K. Durant 26 (10 zb), J. Green 17, R. Westbrook 15 (10 as))

Cleveland Cavaliers - Indiana Pacers 99:94 (30:25, 20:23, 31:17, 18:29)

(L. James 32, A. Jamison 17, J.J. Hickson 13, A. Varejao 13 - R. Hibbert 20, T. Murphy 19 (15 zb), A.J. Price 14)

Philadelphia 76ers - New Jersey Nets 108:97 (32:22, 28:27, 21:19, 27:29)

(A. Iguodala 20, J. Holiday 19, E. Brand 12 - C. Douglas-Roberts 23, K. Dooling 15, T. Williams 13)

Boston Celtics - New York Knicks 109:97 (32:19, 36:30, 24:22, 17:26)

(P. Pierce 29, K. Garnett 22, M. Daniels 10 - D. Lee 29, A. Harrington 16, T. McGrady 12)

Orlando Magic - San Antonio Spurs 110:84 (29:24, 23:18, 28:16, 30:26)

(V. Carter 24, R. Lewis 20, J. Nelson 10 - R. Jefferson 20, M. Ginobili 18, I. Mahinmi 10)

Dallas Mavericks - Chicago Bulls 113:106 (32:20, 32:24, 24:28, 25:34)

(C. Butler 27, D. Nowitzki 26, J. Barea 15 - A. Law 22, H. Warrick 13, B. Miller 12)

Houston Rockets - Memphis Grizzlies 107:94 (22:29, 31:26, 29:18, 25:21)

(A. Brooks 31, L. Scola 20, K. Martin 18 - Z. Randolph 30 (15 zb), R. Gay 14, M. Conley 11)

Utah Jazz - Minnesota Timberwolves 122:100 (26:26, 26:17, 35:30, 35:27)

(P. Millsap 21 (11 zb), K. Korver 20, C. Boozer 19 (11 zb) - C. Brewer 17, A. Jefferson 17, W. Ellington 13)

Golden State Warriors - New Orleans Hornets 131:121 (30:34, 26:35, 32:27, 43:25)

(A. Tolliver 30, M. Ellis 28 (13 as), R. Williams 22 - D. West 36 (15 zb), D. Collison 20 (14 as), M. Peterson 17)

Los Angeles Clippers - Milwaukee Bucks 101:93 (27:27, 25:16, 20:31, 29:19)

(C. Kaman 20, D. Gooden 16 (11 zb), B. Davis 14 - B. Jennings 21, J. Salmons 20, A. Bogut 18 (11 zb))

Źródło artykułu: