NBA: Magia lepsza od Leśnych Wilków, nieskuteczny Gortat

Katastrofalnie spisująca się obecnie Minnesota Timberwolves poległa po raz 15. z rzędu. Tym razem lepsi od Leśnych Wilków okazali się koszykarze Orlando Magic (106:97) z Marcinem Gortatem w składzie. Polak był jednak nieskuteczny i wykorzystał ledwie dwie z siedmiu prób z gry.

Minny starała się jak mogła, ale co z tego skoro Magia w najważniejszym momencie spotkania wrzuciła piąty bieg i odskoczyła na bezpieczną odległość. Jeszcze w pierwszej połowie prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, a Leśne Wilki potrafiły nawet zredukować kilkunastopunktowy deficyt. Wszystko rozstrzygnęło się na początku ostatniej odsłony, kiedy miejscowi rozpoczęli serię 18:6 i zwiększyli przewagę do 21 oczek.

Magię do wygranej poprowadził nie kto inny jak Dwight Howard, który na swoim koncie zapisał 24 punkty, 19 zbiórek i cztery bloki. Superman ma szansę jako pierwszy zawodnik w historii ligi zakończyć rozgrywki drugi rok z rzędu z największą ilością zbiórek i bloków. - To co robi Dwight jest naprawdę niesamowite. Ten sezon w jego wykonaniu jest fenomenalny - wychwalał go pod niebiosa Stan Van Gundy, szkoleniowiec Orlando.

Dosyć niespodziewanie Howard otrzymał największe wsparcie od Ryana Andersona, który ostatnio prawie w ogóle nie grał. Silny skrzydłowy dołożył 19 punktów, a pięć oczek mniej miał J.J. Redick. - Indywidualne osiągnięcia są świetne, ale zdobycie mistrzostwa to jest to, na co czekamy z niecierpliwością. Cieszę się z tego, że łamię rekordy, ale ja chcę wygrać ligę - powiedział Howard.

W ciągu 17 minut Marcin Gortat uzbierał cztery punkty, siedem zbiórek, przechwyt i blok. Dorobek Polaka mógł być bardziej okazały, lecz przestrzelił aż pięć z siedmiu prób z gry.

Zaskakującym wynikiem zakończyła się rywalizacja w Oklahomie, gdzie miejscowi Thunder rozprawili się z Los Angeles Lakers 91:75. Mistrzowie NBA zagrali jednak z najgorszych meczów w tym sezonie, a ich lider Kobe Bryant miał dziewięć strat i 4/11 z gry. Jeziorowcy mieli tylko siedem asyst, 2/15 w rutach za trzy, a 75 zdobytych punktów to najgorszy wynik w tym sezonie.

- Nie ważne kto to był, dla nas to bardzo cenne zwycięstwo. Gramy, aby osiągnąć jakiś cel, chcemy mieć jak najlepszą pozycję w play off i wiemy, że każdy zespół, który tutaj przybywa, gra twardo - powiedział Jeff Green, skrzydłowy OKC. Kevin Durant zdobył 26 punktów, a trzy mniej dołożył Russell Westbrook. Po trzech kwartach gospodarze prowadzili różnicą aż 33 oczek!

- To chyba znaczy, że nie jesteśmy tak daleko od najlepszej formy. Oczywiście to tylko jedne mecz, w dodatku u siebie w domu, ale czujemy się po nim lepiej - mówił Manu Ginobili, który wraz z San Antonio Spurs przerwał serię ośmiu kolejnych zwycięstw Cleveland Cavaliers. Argentyńczyk zdobył 30 punktów, z czego połowę w ostatniej kwarcie. W tym okresie nie potrafił mu się przeciwstawić nawet LeBron James, który w decydujących fragmentach pudłował i popełniał straty.

Ostrogi są na krawędzi play off, ale z tak dobrze dysponowanym Gino nie powinni mieć problemów z awansem. Od czasu kiedy kontuzji doznał Tony Parker, leworęczny strzelec zdobywa średnio 23,8 punktu, a Spurs legitymują się w tym czasie bilansem 7-4. - On jest właśnie powodem, dla którego wciąż znajdują się nad powierzchnią wody, nawet jeśli nie ma w ich składzie Tony’ego - stwierdził James.

Denver Nuggets uniknęli pierwszej czteromeczowej serii porażek od lutego 2007 roku. Wygrali niezwykle wyrównane spotkanie w Toronto, a bohaterem okazał się Carmelo Anthony, który w ostatniej sekundzie trafił z półdystansu. Cała akcja była bardzo chaotyczna, a rzut Melo pogrążył Raptorki, które wciąż nie mogą być pewne miejsce w najlepszej ósemce Wschodu.

- Trafienie jednego takiego rzutu na wyjeździe sprawia bardzo dużo przyjemności. Masz przeciwko sobie 20 tysięcy ludzi i możesz oddać rzut, który ich uciszy. To naprawdę niezłe - powiedział Anthony, zdobywca 25 punktów.

Zobacz najlepszą akcję piątku:

Orlando Magic - Minnesota Timberwolves 106:97 (27:29, 32:25, 23:19, 24:24)

(D. Howard 24 (19 zb), R. Anderson 19, J.J. Redick 14 - A. Jefferson 18 (13 zb), J. Flynn 14, C. Brewer 14)

Indiana Pacers - Utah Jazz 122:106 (28:29, 26:32, 33:22, 35:23)

(D. Granger 44, T. Murphy 17, R. Hibbert 14 - M. Okur 27 (12 zb), C. Boozer 22 (11 zb), D. Williams 21 (12 as))

Charlotte Bobcats - Washington Wizards 107:96 (29:25, 25:20, 31:26, 22:25)

(G. Wallace 23, S. Jackson 20, R. Felton 19 (11 as) - A. Gee 19, A. Blatche 18, R. Foye 17)

Toronto Raptors - Denver Nuggets 96:97 (19:26, 33:30, 29:16, 15:25)

(C. Bosh 18 (12 zb), D. DeRozan 15, A. Bargnani 14 (15 zb) - C. Anthony 25, Nene 20, C. Billups 18)

Philadelphia 76ers - Atlanta Hawks 105:98 (26:27, 23:24, 31:24, 25:23)

(A. Iguodala 25 (10 zb), E. Brand 14, J. Kapono 14 - J. Johnson 20, J. Smith 20, M. Bibby 17)

Boston Celtics - Sacramento Kings 94:86 (32:17, 25:20, 17:24, 20:25)

(P. Pierce 22, R. Allen 20, K. Garnett 18 (13 zb) - C. Landry 30, B. Udrih 16 (12 as), J. Thompson 12)

Oklahoma City Thunder - Los Angeles Lakers 91:75 (27:15, 26:19, 27:13, 11:28)

(K. Durant 26, R. Westbrook 23, N. Krstic 10 (10 zb) - L. Odom 15, K. Bryant 11, P. Gasol 9)

New Jersey Nets - Detroit Pistons 118:110 (24:30, 23:23, 33:24, 38:33)

(B. Lopez 37 (10 zb), Y. Jianlian 31, T. Williams 13 - T. Price 27, R. Hamilton 18, R. Stuckey 15)

Milwaukee Bucks - Miami Heat 74:87 (20:28, 15:20, 20:21, 19:18)

(J. Salmons 23, L. Ridnour 12, C. Bell 11 - D. Wade 30, D. Wright 14, U. Haslem 10 (18 zb))

San Antonio Spurs - Cleveland Cavaliers 102:97 (22:20, 23:30, 24:20, 33:27)

(M. Ginobili 30, R. Jefferson 16, T. Duncan 16 - L. James 27 (10 as), A. Jamison 24, J.J. Hickson 20)

Phoenix Suns - New York Knicks 132:96 (34:29, 30:19, 32:22, 36:26)

(A. Stoudemire 18, L. Barbosa 18, J. Richardson 17 - A. Harrington 24, D. Lee 21 (13 zb), D. Gallinari 16)

Źródło artykułu: