Dirk Nowitzki założył sobie przed meczem, że jego zespół ogra Denver Nuggets i samotnie będzie zajmował drugą pozycję w Konferencji Zachodniej. Niemiecki skrzydłowy, aby tego dokonać wspiął się na wyżyny swoich umiejętności. Zanotował bowiem triple - double (34pkt, 10zb, 10as).
Nuggets mieli spore problemy z zatrzymaniem gospodarzy. Oprócz tego nie mogli liczyć na swojego lidera Carmelo Anthony'ego, który zdobył zaledwie 10 punktów (3/16 z gry). Najlepszym graczem wśród przyjezdnych był J.R. Smith (27pkt).
- Przegraliśmy mecz, który musieliśmy wygrać. W takich chwilach nie ma co patrzeć na zmęczenie, czy problemy ze skutecznością. To było niezwykle ważne spotkanie - powiedział rozgoryczony Smith.
Zespół z Dallas praktycznie przez całe spotkanie posiadał inicjatywę. W pewnym momencie prowadził nawet różnicą 20 oczek. W czwartej kwarcie zdarzył się miejscowym przestój, który starali się wykorzystać podopieczni Adriana Dantley'a. Nuggets zbliżyli się na 75-82. Mavs z marazmu wyrwał Jason Terry. Jet w krótkim odstępie czasu zaaplikował rywalom osiem punktów i przewaga znów osiągnęła dwucyfrowe rozmiary (90-77). Tym samym miejscowi wybili swoim rywalom zwycięstwo z głów.
Nets odnieśli dziesiątą wygraną w sezonie zasadniczym i mogą odetchnąć z ulgą, ponieważ nie wyrównają najgorszego w historii NBA bilansu po sezonie zasadniczym. Brook Lopez i spółka pokonali nie byle kogo, bo San Antonio Spurs.
- To wielka ulga, naprawdę wielka ulga. Teraz możemy cieszyć się grą - stwierdził Courtney Lee, który był jednym z autorów wygranej.
Przez trzy kwarty prowadzenie dzierżyły Ostrogi, ale Nets walczący niczym w fazie playoff odrobili stratę, a następnie wyszli na prowadzenie. Udało im się nawet odskoczyć na sześć punktów (85-79). Taką przewagą nie cieszyli się jednak zbyt długo, ponieważ z dystansu na 34 sekundy przed końcem przymierzył Matt Bonner. W kolejnej akcji Spurs zebrali piłkę po niecelnym rzucie Devina Harrisa. Kilka sekund później Tim Duncan przy próbie podania popełnił stratę, która przekreśliła szanse gości przynajmniej na dogrywkę.
- Nie mieliśmy strzelca, nie trafialiśmy osobistych, nie rozgrywaliśmy dobrze piłki. To były nasze największe grzechy - oznajmił trener Gregg Popovich.
Pomimo odpadnięcia z wyścigu o playoff, New Orleans Hornets zrobili wszystko co w ich mocy, aby wygrać z Los Angeles Lakers, przecież zasada Bij Mistrza cały czas obowiązuje.
Szerszenie potrafiły wygrać spotkanie, pomimo tego, iż Kobe Bryant i Pau Gasol dziurawili ich kosz. Liderzy Lakers nie mieli jednak zbyt wiele pomocy od pozostałych zawodników. Główną bolączką zespołu z Miasta Aniołów były problemy z defensywą i skuteczność. - Mieliśmy akcje, które zazwyczaj kończymy celnymi rzutami. Dzisiaj nie chciało nam wpadać - powiedział Gasol.
W czwartej kwarcie goście, którzy przed czwartą kwartą przegrywali 63-77. zaczęli gonić Hornets. Kilka razy dochodzili na pięć oczek różnicy. Ekipa z Nowego Orleanu za każdym razem niczym wytrawny bokser kontrowała swojego rywala.
Najwięcej punktów (20) dla zwycięzców zanotował David West. Double - double miał Chris Paul (15pkt, 13as).
Charlotte Bobcats - Toronto Raptors 101-103 (18-18, 29-25, 31-29, 23-31)
(Jackson 18, Felton 18 (7as), Wallace 17 (8zb) - Bosh 22 (11zb), Bargnani 16 (9zb), Wright 15)
New Jersey Nets - San Antonio Spurs 90-84 (27-33, 16-13, 19-20, 28-18)
(Lopez 22 (12zb), Lee 19, Harris 17 (9as) - Hill 19, Jefferson 16, Duncan 13 (12zb)
New Orleans Hornets - Los Angeles Lakers 108-100 (27-22, 23-20, 27-21, 31-37)
(West 20 (7zb), Thornton 18, Collison 17 - Bryant 31 (6as), Gasol 26 (22zb), Artest 14 (7zb))
Dallas Mavericks - Denver Nuggets 109-93 (31-23, 24-23, 24-23, 30-24)
(Nowitzki 34 (10zb, 10as), Marion 21, Terry 15 - Smith 27, Nene 14 (8zb), Billups 11 (6as))
Utah Jazz - New York Knicks 103-98 (44-30, 20-30, 23-27, 16-11)
(Boozer 26 (14zb), Williams 23 (14as), Millsap 14 (10zb) - Harrington 26 (17zb), Lee 16, Rodriguez 14)