Pewność siebie popłaca - relacja z meczu Znicz Basket Pruszków - Siarka Tarnobrzeg

Spokojne święta Wielkanocne będą mieli koszykarze Siarki Tarnobrzeg. Drużyna z Podkarpacia w wyjazdowych spotkaniu bardzo pewnie pokonała Znicza Basket. Już do przerwy goście prowadzili w Pruszkowie różnicą dwudziestu dwóch punktów i nie oddali tego prowadzenia do samego końca.

W tym artykule dowiesz się o:

Na łamach jednej z lokalnych gazet trener Siarki Zbigniew Pyszniak przyznał przed meczem, że nie wyobraża sobie innego wyniku jak wygrana jego zespołu w Pruszkowie. Podobnego zdania byli również sami koszykarze. Dopiero po spotkaniu wyjaśniło się dlaczego. - W przypadku zwycięstwa obiecałem chłopakom wolne święta, wszyscy wiedzieli więc o co grają. To ich dodatkowo zmobilizowało - tłumaczył po meczu Pyszniak. Konieczność rozegrania trzeciego, decydującego spotkania w Tarnobrzegu oznaczałby, że koszykarze wolną mieliby tylko niedzielę - dodał opiekun Siarki.

Niezwykle skoncentrowani goście prowadzili od samego początku, nie przegrywając ani przez moment. W 7. minucie po trzeciej trójce Bartosza Krupy było już 19:9 dla Siarki. Koszykarze Znicza Basket potrafili jeszcze zniwelować straty do sześciu punktów na koniec pierwszej kwarty, ale na więcej nie było ich stać. - Przed pierwszym meczem byliśmy lekko spięci, w Pruszkowie żaden z nas nie odczuwał już większej presji, dzięki czemu grało się zdecydowanie łatwiej- przyznał Krupa.

Miejscowi mieli olbrzymie problemy z rozbiciem szczelnej defensywy Siarki. Słabo spisywali się zwłaszcza doświadczeni koszykarze Znicza Basket Sławomir Nowak, Grzegorz Radwan i Janavor Weatherspoon. Amerykanin z polskim paszportem w pierwszej połowie nie trafił żadnego rzutu (0/6 za 2 i 0/2 za 1), a przy wyprowadzaniu szybkich kontr nie mógł zrozumieć intencji kolegów. Od stanu 18:24 Znicz Basket stracił aż szesnaście punktów z rzędu. Za sprawą skocznego Tomasza Pisarczyka oraz walecznego Karola Szpyrki goście zdominowali też walkę na obu tablicach. Po pierwszej połowie obaj koszykarze mieli tyle samo zbiórek co cały zespół Znicza Basket (14), a wszyscy zawodnicy Siarki dwukrotnie więcej (28). - Na początku nie trafialiśmy z czystych pozycji, a później w ogóle przestaliśmy je wypracowywać. W obronie było równie słabo - narzekał trener pruszkowian Paweł Czosnowski.

W drugiej połowie uspokojeniu dwudziestodwupunktowym prowadzeniem goście nie forsowali już tempa. Często kończyli akcje dopiero w 20 sekundzie, ale byli przy tym równie skuteczni co w pierwszej połowie. Na początku czwartej kwarty Siarka prowadziła już 69:34 i obaj trenerzy zaczęli wpuszczać na boisko rzadko grających rezerwowych. Na parkiecie pojawili się więc niemal wszyscy zawodnicy. - Zawodnicy myślami byli już chyba przy świętach. Pierwszy raz doświadczyłem czegoś takiego, by dobry zespół, który oparty jest na ogranych w lidze zawodnikach, tak łatwo przegrał mecz - dziwił się Czosnowski.

- Wiedziałem, że jeśli uda nam się wygrać pierwszą połowę, to końcowy wynik również będzie po naszej myśli. Przy takiej grze mamy szansę awansować do ekstraklasy - zakończył Pyszniak.

Znicz Basket Pruszków - ASK KS Siarka Tarnobrzeg

47:74 (16:22, 4:20, 12:21, 15:11)

Znicz Basket Pruszków: A. Suliński 13 (2), T. Briegmann 10, B. Piotrowski 6, G. Malewski 4, W. Fraś 4, M. Aleksandrowicz 3 (1), G. Radwan 3 (1), J. Weatherspoon 2, D. Czubek 2, S. Nowak 0, K. Krajewski 0

Siarka Tarnobrzeg: B. Krupa 18 (4), W. Barycz 17 (2), A. Czerwonka 9, P. Miś 9, M. Baran 7 (1), T. Pisarczyk 7, K. Szpyrka 3 (1), P. Bąk 2, K. Uriasz 2, M. Woźniak 0, M. Rabka 0, P. Ucinek 0

Źródło artykułu: