NBA: Początek bez niespodzianek

Faworyci górą, tak w skrócie można opisać początek walki w NBA Playoffs. Świetną dyspozycją błysnął Carmelo Anthony, który przeciwko Jazz zdobył 42 punkty. Brandon Jennings (32 pkt) dwoił się i troił, ale Milwaukee Bucks mieli mniej atutów od Atlanty Hawks.

Atlanta Hawks nie mogli wyobrazić sobie lepszego wejścia w fazę playoff. Grali jak natchnieni i praktycznie w pierwszej połowie rozstrzygnęli losy pojedynku z Milwaukee Bucks. Miejscowi prowadzili wówczas 62:40.

- Dwie kwarty to był majstersztyk w naszym wykonaniu. Od samego początku rzuciliśmy się na rywali - powiedział trener Jastrzębi Mike Woodson. Jego podopieczni świetnie wykorzystywali przewagi.

W drużynie Scotta Skilesa pod nieobecność Andrew Boguta za zdobywanie punktów zabrał się Brandon Jennings. Rzucił rywalom 34 punkty, ale nie wystarczyło to, aby pokonać świetnie dysponowanych koszykarzy z Atlanty. - Wiedziałem, że muszę zagrać tak jak na początku sezonu. Uważam, że mogliśmy wygrać, ale w pewnych momentach meczu zabrakło nam zdecydowania - stwierdził debiutant z Milwaukee.

Kozły po kiepskiej pierwszej połowie rzuciły się w pogoń. Na niespełna osiem minut przed końcem czwartej kwarty po trójce Ersana Ilyasovy przewaga Hawks stopniała do siedmiu punktów (87:80). Szybko tym samym odpowiedział Jamal Crawford. Do samego końca drużyna trenera Woodsona trzymała dystans i nie pozwoliła wydrzeć sobie wygranej.

Najwięcej punktów dla Jastrzębi (22) zdobył Joe Johnson.

Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks 102:92 (34:17, 28:23, 19:30, 21:22)

Atlanta: Joe Johnson 22 (7 zb), Mike Bibby 19, Jamal Crawford 17, Al Horford 15 (7 zb), Josh Smith 12 (10 zb), Marvin Williams 12, Zaza Pachulia 3, Maurice Evans 2, Joe Smith, Mario West, Jeff Teague po 0.

Milwaukee: Brandon Jennings 34, John Salmons 16 (6 przech), Ersan Ilyasova 11, Luke Ridnour 9, Luc Richard Mbah a Moute 8, Jerry Stackhouse 6, Carlos Delfino 4, Kurt Thomas 4, Dan Gadzuric 0.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Atlanty

Emocji nie brakowało w Bostonie, gdzie miejscowi Celtics podejmowali Miami Heat. O mały włos nie doszło do niespodzianki. Na siedem minut przed końcem trzeciej kwarty goście prowadzili 61:47. Taki stan rzeczy najwyraźniej sprawił, iż poczuli się zbyt pewnie. Mnożyły się błędy i niecelne rzuty. Skrzętnie wykorzystali to podopieczni Doca Riversa, którzy szybko odrobili straty i objęli prowadzenie.

- Nie poradziliśmy sobie z presją. W pewnych momentach nie graliśmy jak drużyna. Jeśli chcemy myśleć o wygranej, to trzeba poprawić wiele aspektów - powiedział Erik Spoelstra, coach Miami Heat. Jego zespół w czwartej kwarcie spisał się fatalnie, przez co pogrzebał swoje szanse na wygranie pierwszego meczu w serii.

W samej końcówce sędziowie mieli pełne ręce roboty. Na 40 sekund przed końcem tuż przy linii bocznej upadł Paul Pierce. Zawodnik Celtics doznał kontuzji braku. Otoczyli go koledzy z zespołu. Nagle do Kevina Garnetta podszedł Quentin Richardson. Zawodnik Celtics uderzył łokciem w twarz rywala i rozpętała się awantura. Za swoje zachowanie Garnett został wyrzucony z parkietu. - Muszę wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Nie powinienem się tak zachować. Osłabiłem zespół - oznajmił Garnett, który rzucił 15 punktów i miał 9 zbiórek. Jedno oczko więcej miał najskuteczniejszy po stronie Celtów Paul Pierce.

Wśród przegranych najlepszym strzelcem z 26 punktami na koncie był Dwyane Wade.

Boston Celtics - Miami Heat 85:76 (28:29, 13:15, 23:22, 21:10)

Boston: Paul Pierce 16, Kevin Garnett 15 (9 zb), Tony Allen 14, Rajon Rondo 10 (10 as, 7 zb), Kendrick Perkins 8, Ray Allen 8, Glen Davis 8, Rasheed Wallace 4, Michael Finley 2, Nate Robinson 0.

Miami: Dwyane Wade 26 (8 zb, 6 as), Quentin Richardson 15, Jermaine O'Neal 8 (9 zb), Mario Chalmers 7, Michael Beasley 6 (8 zb), Carlos Arroyo 6, Udonis Haslem 6, Dorell Wright 2, Joel Anthony 0.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Bostonu

Ostre strzelanie urządzili sobie w Kolorado Denver Nuggets i Utah Jazz. Z wymiany ognia lepiej wyszli gospodarze prowadzeni przez Carmelo Anthony'ego. Lider Bryłek rozegrał najlepszy mecz w playoff w swojej dotychczasowej karierze. Miał 42 punkty. - Nie można było go zatrzymać. Trafiał rzuty sprzed nosa naszych defensorów. Brakowało nam bardzo Andreja Kirilenki - stwierdził Carlos Boozer.

Spory wkład w zwycięstwo Nuggets miał także J.R. Smith, który w najważniejszych momentach spotkania popisywał się celnymi rzutami z dystansu (w tej części meczu zdobył 18 ze swoich 20 oczek). Anthony cieszył się, że miał wsparcie w koledze z zespołu. - Potrzebujemy go (J.R. Smitha - przyp. aut.) w takiej właśnie dyspozycji - dodał Melo.

Rzuty Smitha bardzo przydały się w ostatniej odsłonie pierwszego starcia tej pary. Przy remisie po 90 trafił trzy trójki z rzędu, dzięki czemu Nuggets zdołali odskoczyć. Od tego momentu koszykarze z Denver zaczęli budować kapitał punktowy. Na dwie minuty przed końcem prowadzili 122:106 i mogli już świętować zwycięstwo.

Jazz przegrali, ale to nie jedyna ich strata. W pierwszej połowie kontuzji ścięgna Achillesa doznał Mehmet Okur.

Denver Nuggets - Utah Jazz 126:113 (30:28, 27:28, 31:30, 38:27)

Denver: Carmelo Anthony 42, J.R. Smith 20, Nene 19, Chauncey Billups 15 (8 as), Arron Afflalo 12, Ty Lawson 11 (6 as), Kenyon Martion 7 (12 zb), Malik Allen, Chris Andersen, Joey Graham, Johan Petro po 0.

Utah: Deron Williams 26 (11 as), Carlos Boozer 19 (8 zb), C.J. Miles 17, Paul Millsap 15 (10 zb), Kyle Korver 13, Mehmet Okur 7, Wesley Matthews 6, Sundiata Gaines 4, Ronnie Price 3, Othyus Jeffers 2, Kyrylo Fesenko 1, Kosta Koufos 0.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Denver

->Czytaj więcej o meczu Cavs - Bulls<-

->Terminarz play off<-

Komentarze (0)