Szybko było po meczu - rozmowa z Aleksandrem Perką, skrzydłowym Polonii Azbud Warszawa

- Z 15 punktów straty do Anwilu zrobiło się 25 i wiedzieliśmy, że już będzie ciężko powalczyć o dobry wynik w tym meczu - mówi po meczu z Anwilem, Aleksander Perka, skrzydłowy Polonii Azbud Warszawa.

Jacek Seklecki: Nie takiego początku play-off się spodziewaliście.

Aleksander Perka: Na pewno nie tak. Przede wszystkim przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwa. Nie udawało się, nie tylko zwyciężyć, ale także mocniej powalczyć, aby ta strata nie była taka wysoka. Okazało się inaczej, wysoko przegraliśmy, ale seria wciąż trwa.

W czwartej kwarcie wasza strata dochodziła już do granic 40 punktów.

- W trzeciej i czwartej kwarcie nasza gra się zupełnie rozpadła. Z 15 punktów straty zrobiło się 25 i zdaliśmy sobie sprawę, że ciężko będzie coś w tym meczu osiągnąć. To też było powodem tego, dlaczego w ostatniej kwarcie graliśmy już na luzie i spokojniej, bo zwyczajnie wiedzieliśmy, że tego dnia nie damy rady wygrać.

Jeszcze na początku drugiej kwarty trzymaliście się blisko Anwilu. Później nie daliście rady. Co się stało?

- Anwil bardzo dobrze zaczął. Większość akcji włocławian kończyła się punktami stąd aż 34 zdobyte przez gospodarzy w pierwszej kwarcie. My, mimo że zdobyliśmy przez pierwsze dziesięć minut 27 oczek, to nie graliśmy rewelacyjnie w ataku. Sporo pudłowaliśmy.

To co powiedzieć o trzeciej kwarcie, w której zdobyliście tylko 11 oczek?

- O tym lepiej zapomnieć. Kompletnie zatraciliśmy skuteczność, a na dodatek nie potrafiliśmy ponawiać akcji. Anwil wszystko zbierał, z czego w całym meczu miał aż 41 zebranych piłek z tablic. Właśnie wtedy urosła przewaga gospodarzy i wtedy ten mecz właściwie się zakończył.

Właśnie, wspomnieliśmy o zbiórkach. Tutaj widać chyba brak Mariusza Bacika?

- Bez wątpienia. Bacik to starszy zawodnik, który wie jak grać, ponieważ ma już bardzo duże doświadczenie w koszykówce. Złamał kość śródręcza i jest już wyłączony z gry do końca sezonu. My na tym cierpimy, ale nie pozostaje nam nic innego jak sobie z tym próbować radzić. Trener ma mniejszą rotację, ale gramy dalej.

Anwil grał bez Joyce’a. Jedynym rozgrywającym był Krzysztof Szubarga. Tego nie udało wam się wykorzystać.

- Próbowaliśmy, ale się nie udało. Wiedzieliśmy, że jak Joyce nie będzie grał to częściej na jedynce będzie ustawiany Andrzej Pluta. Kiedy rzucający Anwilu miał cztery faule chcieliśmy zmusić go do popełnienia piątego przewinienia, ale to nam się nie udało. Długo grał z tymi faulami, ale piątego nie popełnił. Jeżeli jutro Joyce tez nie zagra to musimy lepiej wykonać to zadanie.

Bardzo wyrównany Anwil nie dał wam szans. Niemal wszyscy zdobyli powyżej 10 punktów.

- Włocławianie grają bardzo zespołowo. Umiejętnie dzielą się piłką i widać to procentuje. Anwil był od nas po prostu lepszy w każdym elemencie gry. Począwszy od zbiórek, po asysty, a na wyniku skończywszy.

Co musicie poprawić przed spotkaniem numer dwa, aby taki mecz się nie powtórzył?

- Mamy swoją taktykę i wiemy jak musimy grać. Przede wszystkim musimy poprawić obronę. Nie da się wygrać spotkania, jeżeli tracisz ponad sto punktów. Jeżeli to poprawimy, a także będziemy grali na lepszej skuteczności to wszystko jest jeszcze możliwe.

Komentarze (0)