WNBA: Atlanta wreszcie zdobyta, bijatyka w Phoenix

Po serii zwycięstw nad potentatami ligi we własnej hali koszykarki Atlanty Dream w końcu znalazły pogromcę. Podopieczne Marynell Meadors nie sprostały, dość niespodziewanie, rywalkom z Chicago Sky. W końcu wygrały też mistrzynie WNBA. Phoenix Mercury wykorzystały atut własnego parkietu i pewnie wygrały z New York Liberty, które spotkanie kończyły bez Cappie Pondexter.

- Rywalizowały dwa zespoły, które niesamowicie mocno chciały wygrać to spotkanie. Było dużo upadków, zawodniczki okładały się niezliczoną ilością ciosów. To był niesamowicie fizyczny mecz, zwłaszcza w końcówce - powiedział Steven Key, szkoleniowiec Chicago Sky po wygranym meczu w Atlancie z tamtejszymi Dream.

O agresji niechaj świadczy fakt, że trafiona łokciem przez Sylvię Fowles Sancho Lyttle musiała przedwcześnie opuścić parkiet i decydujące momenty meczu spędziła w szatni. - Ona trzykrotnie w tym meczu uderzała moje podopieczne łokciami. Nie mam nic dobrego do powiedzenia na temat pracy sędziów - powiedziała po meczu Marynell Meadors, trener Dream.

Fowles była najlepszą zawodniczką Sky, notując 22 punkty i 12 zbiórek. To ona sprawiła, że Dream poniosły drugą porażkę we własnej hali w tym sezonie. Dla pokonanych 20 oczek wywalczyła Angel McCoughtry, a 17 Iziane Castro Marques.

Do Phoenix powróciła Cappie Pondexter. Była gwiazda Mercury przyjechała do Arizony ze swoim nowym zespołem, czyli New York Liberty. Powrót "na stare śmieci" nie udał się jednak, gdyż mistrzynie WNBA w końcu zdołały wygrać mecz. Pondexte dodatkowo nie będzie miło wspominać, gdyż spotkanie zakończyła przedwcześnie. W trzeciej kwarcie Capp z premedytacją uderzyła w twarz Penny Taylor przy próbie wykończenia szybkiego ataku. Powalona ciosem Taylor ruszyła w stronę Pondexter, a w całe zajście zamieszała się jeszcze Diana Taurasi. Sędziowie wyrzucili z boiska Pondexter, a Taylor ukarana została przewinieniem technicznym. Należy też jasno ddoać, że cała ta trójka w latach 2007 i 2009 dała mistrzostwo WNBA tej samej drużynie, czyli Mercury.

Po wyrzucieniu Pondexter na parkiecie dominowała już tylko jedna drużyna. Kto poprowadził Mercury do wygranej? Candice Dupree oraz Tangela Smith. Pierwsza uzbierała 24 oczka, druga 21. Taurasi dodał 20 oraz... 11 strat.

W LA wszyscy liczyli, że Sparks pójdą za ciosem i wygrają drugi kolejny mecz. Ewentualny triumf nad najlepszą w lidze drużyną Seattle Storm mógł dodać skrzydeł Sparks. Nic jednak takiego nie miało miejsca, a ekipa z Seattle udowodniła, że w tym sezonie chce zagarnąć całą pulę. W Staples Center ponownie królowała Lauren Jackson, a jej team wygrał pewnie różnicą 13 punktów.

Wyniki:

Los Angeles Sparks - Seattle Storm 62:75 (16:27, 17:16, 20:17, 9:15)

(K.Toliver 18, D.Milton-Jones 14, T.Thompson 11, L.Wisdom-Hylton 10 - L.Jackson 20, S.Cash 18, S.Bird 11, T.Wright 7)

Atlanta Dream - Chicago Sky 82:88 (16:22, 29:23, 16:19, 21:24)

(A.McCoughtry 20, I.Castro Marques 17, E.DeSouza 13 (15 zb), S.Lyttle 9 (10 zb) - S.Fowles 22 (12 zb), E.Thorn 14, E.Prince 11, J.Perkins 10)

Tulsa Shock - Washington Mystics 54:69 (15:14, 4:16, 21:18, 14:21)

(S.Robinson 16, S.Crossley 11, J.Lacy 10, K.Brown 8 - M.Currie 17, C.Langhorne 15, L.Harding 14, N.Sanford 9)

Phoenix Mercury - New York Liberty 97:82 (22:16, 28:26, 28:15, 19:25)

(C.Dupree 24, T.Smith 21 (10 zb), D.Taurasi 20, P.Taylor 17 - C.Pondexter 21, P.Pierson 18, K.Greene 11, J.McCarville 11)

Komentarze (0)