Anwil zagra w lidze VTB?

Anwil Włocławek w przyszłym sezonie będzie rywalizował na parkietach Pucharu Europy. Wicemistrz Polski otrzymał zaproszenie od razu do etapu grupowego i uniknie męczącej fazy eliminacyjnej. Jednocześnie jednak podopieczni Igora Griszczuka cały czas są zawieszeni w próżni braku decyzji w kontekście gry w, powstałej przed dwoma laty i cieszącej się coraz większym prestiżem, Zjednoczonej Lidze VTB.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Wstępnie zgłosiliśmy gotowość uczestnictwa, ale najpierw musimy poznać format rozgrywek, a przede wszystkim zasady finansowania - mówi dyrektor Anwilu Hubert Hejman w kontekście występów klubu w Zjednoczonej Lidze VTB. Nowopowstałe (przed dwoma laty) rozgrywki cieszą się coraz większym prestiżem i szacunkiem i w sezonie 2010/2011 zamierzają rozszerzyć swoją ofertę na kilka nowych zespołów. Mówi się o drużynach z Białorusi, Izraela i oczywiście z Polski.

Jeszcze w trakcie sezonu spekulowało się, że ofertę gry w lidze VTB otrzymają Asseco Prokom Gdynia i PGE Turów Zgorzelec. Opcja przygranicznego klubu upadła jednak wraz z fatalnym sezonem i brakiem awansu do strefy medalowej Mistrzostw Polski, zaś w kontekście uczestnictwa czempiona konkretnych decyzji jest jak na lekarstwo. Tym samym, naturalnym kandydatem jest Anwil - aktualny wicemistrz kraju. - Klubów z nazwy wyszczególnić nie mogę, dopóki nie ma sfinalizowanych umów. Potwierdzam jednak zainteresowanie drużyn z państw, które wymieniane były ostatnio w prasie. Na konkrety jednak za wcześnie, jesteśmy na etapie negocjacji. Musimy sprawdzić czy kluby-kandydaci są w stanie spełnić nasze warunki - mówi Andrey Shirokov, dyrektor generalny rozgrywek.

W ostatnim czasie kontrolowany był właśnie klub z Włocławka. Przedstawiciel Zjednoczonej Ligi VTB sprawdzał poziom zakwaterowania i transportu, a także warunki samej Hali Mistrzów, do której nie miał żadnych zastrzeżeń. Ostateczny kształt rozgrywek zostanie uzgodniony na posiedzeniu zarządu ligi w przyszłym tygodniu i wtedy zapadnie końcowa decyzja co do możliwości uczestnictwa Anwilu. W poprzednim sezonie w ramach VTB rywalizowało osiem drużyn: rosyjskie CSKA Moskwa, Khimki Moskwa i Unics Kazań, ukraińskie Azovmash Mariupol i BC Donieck oraz litewski Żalgiris Kowno, łotewskie VEF Ryga i estoński Kalev Talin.

Jednocześnie, Anwil Włocławek od kilku tygodni może być już spokojny jeśli chodzi o grę w Pucharze Europy, drugich najbardziej prestiżowych rozgrywkach na Starym Kontynencie. Władze ligi od razu przyznały wicemistrzowi Polski miejsce w fazie grupowej, pozwalając na uniknięcie męczącej rywalizacji w eliminacjach. Jest to spore wyróżnienie dla włocławskiego klubu. Wszak Anwil przez dwa lata był nieobecny na europejskiej mapie koszykówki, a w rundzie kwalifikacyjnej muszą grać takie uznane marki jak: Dynamo Moskwa, Benetton Treviso czy Hapoel Jerozolima.

Gra w Pucharze Europy może być jednak powodem pewnych nieporozumień. Każda krajowa liga, każda federacja ma bowiem odrębne regulacje dotyczące ilości obcokrajowców w meczowej dwunastce czy liczby zawodników rodzimych muszących przebywać w tym samym czasie na parkiecie. Tymczasem przepisy FIBA jednoznacznie stwierdzają, że respektują postanowienia narodowych związków w sprawie limitów graczy. Teoretycznie więc mogłoby dojść, w ramach pojedynku pucharowego, do sytuacji kiedy w Anwilu musiałoby przez cały mecz występować dwóch Polaków, podczas gdy w ekipie z Niemiec na parkiecie nie byłoby żadnego koszykarza tego kraju, a jedynie sami obcokrajowcy (bo w lidze BBL brakuje przepisów tego rodzaju i w protokole meczowych jest miejsce nawet na ośmiu graczy spoza kraju).

Włodarze Anwilu będą wnioskować o jak najszybszą interpretację przepisów i wyjaśnienie tego zagadnienia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×