Wielki sukces sportowy - rozmowa ze Zdzisławem Machowskim - trenerem koszykarek Ostrovii Ostrów

Trener Zdzisław Machowski poprowadził koszykarki Ostrovii do awansu do tzw. centralnej pierwszej ligi. Pomimo wielu trudności organizacyjnych jego zespół odniósł wielki sukces sportowy. O minionym sezonie a także planach na przyszłość szkoleniowiec klubu z Ostrowa opowiada w rozmowie z naszym portalem.

W tym artykule dowiesz się o:

Jarosław Galewski: Jak ocenia Pan miniony sezon w wykonaniu koszykarek z Ostrowa?

Zdzisław Machowski: Na pewno był to niezły sezon. Odnieśliśmy duży sukces sportowy. Pod względem organizacyjnym nie było już tak dobrze. Cieszę się bardzo, że potrafiliśmy się dogadać z dziewczynami. Warty podkreślenia jest także fakt, że bardzo dobry układ panował pomiędzy poszczególnymi trenerami. Pomagaliśmy sobie niesłychanie i to w każdej sytuacji. Przede wszystkim jednak należy docenić zaangażowanie dziewczyn. Pomimo tego, że mieliśmy gorzej niż amatorskie warunki, odnieśliśmy niesamowity sukces, jakim jest bez wątpienia wejście do pierwszej ligi. Treningi cztery razy w tygodniu, brak odpowiedniej liczby odżywek, zaledwie siedem dni przygotowań do sezonu to tylko niektóre z problemów naszego klubu w minionym sezonie. W Ostrowie awans do wyższej klasy rozgrywkowej uzyskali piłkarze ręczni i o tym mówił nie tylko cały Ostrów ale także województwo. O wejściu do pierwszej ligi naszych koszykarek wie natomiast tylko niewielkie grono osób, a to naprawdę sukces, który zasługuje na wielkie uznanie.

Należy także pamiętać, że już u progu rozgrywek zespół z Ostrowa trapiła ogromna liczba kontuzji...

- Na inaugurację do Gorzowa jechało siedem dziewcząt. Na ławce siedziały trzy lub cztery zawodniczki i ta sytuacja trwała przez kilka tygodni. Dopiero później do zespołu wchodziła powoli Paulina Misiek i inne dziewczyny. Stopniowe treningi i wprowadzanie zawodniczek do gry sprawiły, że przez długi czas kroczyliśmy od zwycięstwa do zwycięstwa. Zwyciężyliśmy chyba w siedmiu kolejnych spotkaniach. Później przyszedł czas świąt, który spowodował pewien przestój, ale najważniejsze że udało nam się podnieść w tych decydujących meczach. W efekcie awansowaliśmy bezpośrednio do pierwszej ligi.

Pana zespół spisał się świetnie w półfinałach. Zwycięstwo nad zespołem z Katowic na pewno nie było przypadkowe i zasługuje na słowa uznania...

- Oczywiście, że tak. Pamiętam jeszcze przedsezonowe mecze w Częstochowie. Już wtedy mówiło się, że AZS będzie grał o bardzo znaczące cele. Tymczasem nam udało się wygrać z nimi w półfinałach i to nieprzypadkowo. W pozostałych meczach z drużynami z Bydgoszczy i Pabianic, które grały później w finale, rozegraliśmy bardzo dobre pierwsze połowy. Niestety, krótka ławka, brak oddechu w drugiej części zadecydowały o naszych porażkach. Warto jednak powiedzieć, że nie były to kompromitujące przegrane.

W tym sezonie prowadził pan także drużynę juniorek starszych, która również awansowała do turnieju półfinałowego. Czy można było osiągnąć więcej i awansować do najlepszej ósemki?

- Szansa była, ale uważam że i tak odnieśliśmy wielki sukces. Jeżeli chodzi o nasz skład, to dysponowaliśmy ośmioma dziewczynami, które przydawały się w trakcie spotkań. Zabrakło nam Kasi Sip i Kasi Łuczak, a przecież to podstawowe zawodniczki. Gdyby te dziewczyny były do naszej dyspozycji, to być może udałoby się nam coś ugrać, chociaż i tak ich obecność nie była gwarantem sukcesu. Pod względem warunków fizycznych nasze dziewczyny odstawały niesamowicie od wszystkich drużyn, z którymi graliśmy. Na pozycjach numer cztery i pięć nasze koszykarki były o pół głowy niższe od swoich rywalek. Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to na pewno można być zadowolonym z miejsca w półfinale.

Jaka przyszłość czeka Ostrovie?

- Z natury jestem optymistą i myślę, że pozostanę nim do samego końca. W tej chwili kończę obowiązki trenerskie i staję się działaczem. Już wkrótce przekonamy się, czy wystartujemy w pierwszej lidze. Jeżeli nie pozyskamy odpowiednich ludzi do współpracy, a w tym wypadku słowo współpraca jest ściśle związane z pieniędzmi, to nie mamy czego szukać w pierwszej lidze. Na takim poziomie organizacyjnym nie wypada nam się pokazywać w gronie pierwszoligowców.

Byłoby chyba także szkoda, żeby praca trenerów, którzy dbają o rozwój koszykarek z Ostrowa poszła na marne...

- Dokładnie tak. Należy bowiem zdać sobie sprawę, że w Ostrovii mamy dziewczęta, które wcześniej podnosiły swoje umiejętności w klubie UKS Olimpijczyk, UKS Basket i UKS Kasprowiczanka. Te zawodniczki trafiają z tych ośrodków do Ostrovii i dlatego należy uszanować pracę ludzi, którzy dbali o ich rozwój. Gdyby nie oni, to w Ostrowie nie byłoby takich koszykarek. Ludziom, którzy pracują w szkołach należą się wielkie słowa uznania.

Czego należy panu życzyć?

- Przede wszystkim sponsorów, którzy będą pchali się do naszego klubu drzwiami i oknami. Wtedy na pewno sobie z wszystkim poradzimy. Nie ukrywam, że przydaliby się także ludzie do pomocy klubowi.

Komentarze (0)