Wypowiedzi po meczu w Sopocie

W czwartym mecz finału ekstraklasy koszykarzy Prokom Trefl Sopot pokonał PGE Turów Zgorzelec 73:70 i wyrównał stan rywalizacji na 2-2. W opinii trenera PGE Saso Filipovskiego zła gra jego koszykarzy w drugiej połowie była przyczyną porażki w czwartym meczu finału w Sopocie.

- Każdy mecz jest w tym finale kluczowy. Dla nas bardzo ważne było spotkanie numer jeden, kiedy prowadziliśmy w Zgorzelcu i przegraliśmy w końcówce. Nie mamy przewagi parkietu, więc musimy w Zgorzelcu wygrać przynajmniej raz. W ostatniej akcji było kilka wariantów. Slanina został odcięty od piłki, tak jak się spodziewałem, więc inni zawodnicy dostali polecenie: jak dostaniesz piłkę to rzucaj - powiedział na konferencji prasowej trener Prokomu Tomas Pacesas, nie chcąc komentować zdarzenia z drugiej kwarty, gdy z parkiety został wyrzucony Milan Gurović.

- Zagraliśmy w drugiej połowie głupio i w obronie i w ataku. Sami łatwo pozwoliliśmy, żeby Prokom odrobił straty. Graliśmy dobrze przez 39 minut, byliśmy lepszym zespołem, a w ostatniej minucie wszystko się zmieniło, zabrakło nam szczęścia. Teraz jest 0-0, więc w finale czeka nas jeszcze długa walka - powiedział trener PGE Saso Filipovski.

- Nie zdołowaliśmy się, gdy Milan został wyrzucony z parkietu, choć mogło wydawać się, że to dla nas koniec, bo większość akcji w ataku opiera się na tym zawodniku. To było dla nas bardzo istotne zwycięstwo i w ogóle bardzo ważny mecz. Podnieśliśmy się, uwierzyliśmy, że możemy wygrać i myślę, że to spotkanie będzie dla nas w całym finale bardzo ważne - powiedział skrzydłowy Prokomu Filip Dylewicz.

- Mieliśmy zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. Zbyt szybko uwierzyliśmy, że to jest wygrany mecz. Myśleliśmy, że zwycięstwo da nam atak i zapomnieliśmy o obronie - powiedział kapitan PGE Robert Witka.

Komentarze (0)