Polscy reprezentanci pokonali w Bydgoszczy Portugalię 86:64, a duży wpływ na taką grę miał... przegrany pojedynek w Tbilisi z Gruzją. - Mieliśmy długą rozmowę po przegranym meczu w Gruzji. Jesteśmy po niej bardzo zmobilizowani. Mieliśmy bardzo dobry trening przed spotkaniem z Portugalią i to było widać na parkiecie - powiedział po meczu Maciej Lampe, który był wyróżniającą się postacią polskiej teamu. W swoich statystykach zapisał 14 punktów i 9 zbiórek.
Zawodnik, który w przeszłości grywał na parkietach ligi NBA daleki jest jednak od hurraoptymizmu. - Byliśmy dobrze przygotowani i zmotywowani, choć moim zdaniem daleko nam do rewelacyjnego występu. Trzeba się jednak cieszyć z wygranej - mówi.
Pozytywy z gry przeciwko Portugalczykom widział również kapitan polskiej reprezentacji Filip Dylewicz. - Zagraliśmy zdecydowanie lepiej, nie mieliśmy problemów w ataku pozycyjnym i z organizacją gry - mówi nowy zawodnik Trefla Sopot. Popularny "Dylu" doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że rywal nie był najsilniejszy. - Portugalia to inny rywal w porównaniu z Gruzją. Jej gra była mniej agresywna. Wszyscy
zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jaką wagę ma to spotkanie i myślę, że na parkiecie było to widać.
Podopieczny trenera Igora Griszczuka zwrócił również uwagę na fakt, że bardzo dobrze do gry wprowadzali się kolejni rezerwowi. Dardan Berisha zdobył 12 punktów, a Łukasz Koszarek oprócz 12 oczek zapisał również w statystykach 9 asyst. - Rezerwowi zagrali przyzwoicie. Nie tylko zdobywali punkty, ale także kreowali pozycje dla kolegów - dodał Dylewicz, który sam spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych. W całym meczu wywalczył 2 punkty, 3 zbiórki i 2 asysty.