Oba zespoły spotkały się w finale gołuchowskiej imprezy. Zdecydowanym faworytem pojedynku byli pierwszoligowcy mający w swoich szeregach graczy występujących w przeszłości szczebel wyżej. Ten kto spodziewał się jednostronnego widowiska był w błędzie.
Podopieczni Mikołaja Czaji walczyli jak równy z równym przez 40 minut na parkiecie. Emocjonująca była końcówka sobotniego meczu. Szkoleniowiec ostrowian nie bał się posłać na parkiet aż trzech 17-latków w samej końcówce, którym bardzo daleko jeszcze do takich zawodników jak Jacek Sulowski czy Wojciech Żurawski. Jednak Mateusz Zębski, czy bracia Krzysztof i Mikołaj Spała tym się nie zrazili. Nadrabiali ambicją i sercem do walki. - Oni po tych spotkaniach w końcu zrozumieli, że potrafią grać w koszykówkę. Robią naprawdę duże kroki do przodu i oby było tak dalej - mówi Łukasz Olejnik, który młodszym kolegą z zespołu służy swoją pomocą i doświadczeniem.
Podobnie jak w piątkowym meczu z pleszewianami przeciwko Sportino drużyna Stali postawiła na obronę strefową. W czwartej kwarcie receptę na nią znajdował tylko Jacek Sulowski, który w ważnym momentach trzykrotnie trafiał zza linii 6,75 m. Gorszym wcale w tym elemencie gry nie chciał być Łukasz Olejnik popisując się dwoma takim celnymi rzutami. W 35 minucie Sportino prowadziło zaledwie 81:78. Ostrowianie mieli szansę wyjść nawet na prowadzenie, ale spudłowali 4 rzuty wolne z rzędu. Walczyli jednak do samego końca o jak najlepszy rezultat. To bardzo dobry prognostyk przed ruszającymi za tydzień rozgrywkami II ligi. Ostatecznie Sportino wygrało sobotni mecz 87:83 i otrzymało puchar za 1 miejsce w turnieju w Gołuchowie.
- Chcieliśmy podobnie jak w piątek pokazać walkę na parkiecie i pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie. Bardzo dobrze nam szło w obronie. Podkoszowi gracze bardzo dobrze komunikowali się z pozostałymi zawodnikami. Ten turniej pokazał nam, że możemy nawiązywać walkę praktycznie z każdym przeciwnikiem. Graliśmy dwa spotkania w Gołuchowie jak równy z równym - podsumował Mikołaj Czaja, trener Stali.