Swin Cash: Mamy dużo zawodniczek, które potrafią zdobywać punkty

Amerykanki w pierwszym meczu bezproblemowo pokonały Greczynki, czym według samych zawodniczek rozpoczęły drogę w kierunku mistrzostwa świata. Jak same przyznają ich siłą jest zespołowa gra, której próbki dały już na inaugurację. 99 punktów i 21 asyst, chęć dzielenia się piłką i dwie znakomite dyrygentki, czyli Sue Bird i Lindsay Whalen. Czy to recepta na odzyskanie tytułu?

W tym artykule dowiesz się o:

- Nasz wysiłek przełożył się na dobrą grę i dobry wynik - powiedziała po meczu Swin Cash, która przed kilkoma dniami sięgnęła po tytuł mistrzyni WNBA z Seattle Storm, a teraz była liderką swojego zespołu na pierwszym meczu mistrzostw świata. Doświadczona koszykarka zapisała na swoim koncie 16 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty. - Jestem bardzo zadowolona z tego, jak wszyscy grali, każdy miał bowiem swój duży wkład w ten sukces. Ważne to przede wszystkim dlatego, że nie miałyśmy za dużo czasu, żeby przygotować się razem do tego turnieju. Dlatego też pojawiły się błędy w defensywie, ale to wszystko da się naprawić - dodała Cash.

Jak sama mówi, błędy nie są jednak duże, a to był dopiero pierwszy mecz, dlatego będzie czas, żeby to wszystko wyeliminować w kolejnych grach. - Te błędy idzie naprawić I całkowicie wyeliminować - dodaje. - Mamy niesamowicie duży talent w tym zespole i potencjał, a to pomoże nam w tym turnieju, gdyż zmęczenie z każdym meczem będzie narastać. Mamy głębię składu, gdzie bardzo dużo zawodniczek potrafi zdobywać punkty.

Właśnie o zmęczeniu najwięcej mówiło się przed turniejem. Cash, Sue Bird i Angel McCoughtry jeszcze tydzień temu walczyły przecież o mistrzostwo WNBA, dlatego ich dyspozycja była zagadką. Pierwszy mecz rozwiał jednak wszelkie wątpliwości. - Czasu na przygotowania i odpoczynek było mało, ale ja jestem koszykarką, która zawsze wychodzi na parkiet z jasnym celem, czyli walczyć o wygraną, starać się zdobywać punkty i walczyć na tablicach. Myślę, że w meczu przeciwko Grecji było to wszystko widać - mówi Cash.

Dla samej koszykarki, trzykrotnej mistrzyni WNBA, jest to powrót do kadry. Wcześniej z różnych powodów, najczęściej urazów, nie zagrała m.in. podczas ostatnich Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. - Mamy dużo dobrych koszykarek w naszym kraju. Po Igrzyskach Olimpijskich miałam dwie możliwości: albo odpuścić i już więcej nie zagrać w reprezentacji, albo pokazać, że miejsce w tym zespole mi się należy. Dla mnie możliwość reprezentowania swojego kraju to duma. Dlatego wybrała tą drugą opcję i jestem tutaj - zakończyła Cash.

Drugą bohaterką meczu była McCoughtry, która z ławki zdobyła 16 punktów, będąc obok Cash najskuteczniejszą w swojej reprezentacji. - To niesamowicie fajne, zagrać z tymi wszystkimi znakomitymi zawodniczkami w jednym zespole - powiedziała amerykańska rzucająca, która debiutuje na turnieju o mistrzostwo świata. - To było znakomite doświadczenie, a dodatkowo kibice byli za nami. To bardzo miłe. Ciekawe było również słyszeć kilka różnych języków na parkiecie - to kolejne nowe i dobre doświadczenie.

McCoughtry ma za sobą kapitalny sezon w WNBA, gdzie z Atlantą Dream sięgnęła po tytuł wicemistrzowski. Teraz jest do dyspozycji trenera Geno Auriemmy podczas mistrzostw świata. Amerykański szkoleniowiec jest zachwycony grą McCoughtry. - Będąc trenerem uniwersyteckiej drużyny z Connecticut miałem często okazję rywalizować przeciwko Angel. To znakomita koszykarka i znakomicie jest w końcu mieć ją po swojej stronie, a nie grać przeciwko niej - ocenił Auriemma. - Ona oddaje być może najwięcej rzutów, ale ona na parkiecie ma zakodowane dwie rzeczy: zdobywać punkty i przechwytywać piłki. Jakby na potwierdzenie tego, w meczu przeciwko Grecji amerykańska rzucająca oddała 12 rzutów z gry, najwięcej w zespole, i miała 5 przechwytów, również najwięcej.

Źródło artykułu: