- Pomimo tak dużej przewagi włożyłyśmy w ten mecz maksimum energii. Intensywność gry była bardzo wysoka z jednej i z drugiej strony. Szanujemy każdego rywala i nie lekceważymy nikogo - powiedziała po meczu Candice Dupree, skrzydłowa USA wywalczyła w tym spotkaniu 14 punktów, trafiając 7 z 9 oddanych rzutów. Była zawodniczka Wisły Can Pack Kraków znakomicie potrafiła znaleźć się w strefie podkoszowej, gdzie była nie do zatrzymania.
W pierwszym meczu się nie udało, ale udało się w drugim. Amerykanki przekroczyły granicę 100 punktów, a łącznie po dwóch meczach mają ich na swoim koncie 207. Co jest receptą na tak skuteczną grę? - Intensywność i dużo ruchu w ataku pomaga bardzo w uzyskiwaniu czystych i łatwych pozycji do rzutu, a to przekłada się na pokaźne zdobycze punktowe - ocenia Dupree, która dopiero w samej końcówce przygotowań dołączyła do swoich koleżanek. - Nie byłam od początku w przygotowaniach, jak zresztą kilka innych zawodniczek. Spotkałyśmy się praktycznie razem dopiero na ostatnich meczach kontrolnych, ale na razie nie przeszkadza to w osiąganiu dobrych wyników.
Trener Geno Auriemma najbardziej zadowolony był z faktu, że jego podopieczne tworzą kolektyw. - Wszystkie koszykarki punktowały i to pokazuje, że jest w zespole chemia i potencjał. Aż sześć koszykarek zapisało na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze punktowe, to pokazuje naszą siłę w ataku - mówi szkoleniowiec Amerykanek, który każdą swoją podopieczną traktuje na równi. - Nie ważne jest dla mnie kto wychodzi w pierwszej piątce, bowiem każdy z tego zespołu zasługuje na grę w wyjściowym składzie. Tutaj liczy się cała drużyna.
Trener USA nie martwi się również faktem, że zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu czwarta kwarta w wykonaniu jego podopiecznych nie była najlepsza. Jak sam mówi tutaj zdecydowanie nie chodzi o zmęczenie. - Mentalność tych koszykarek jest nastawiona na wygrywanie. Ich doświadczenie jednak niekiedy mówi, że trzeba trochę zwolnić i odpocząć. Tak było w końcówce meczu z Grecją, tak było i z Senegalem. Koszykarki wiedzą doskonale, że częstotliwość gry na turnieju jest duża i nieczęsto zdarzają się mecze, w których można trochę odpuścić w końcówce i zachować więcej sił - tłumaczy Auriemma.
Senegal dostał srogiej lekcji basketu, ale zdawał sobie z tego sprawę już przed meczem, że ten może mieć taki, a nie inny przebieg. - Wiemy doskonale, że USA to zdecydowanie lepszy zespół od nas. Staraliśmy się jednak przygotować dobrze do tego meczu i pokazać się z jak najlepszej strony - ocenił realnie sprawę Gaye Mustapha, trener Senegalek. Jego słowa tylko potwierdziła Aya Traore. - Rywalki były lepsze, co tu dużo mówić. My starałyśmy się zagrać najlepiej, jak tylko potrafimy - dodała skrzydłowa.
Jak jednak twierdzi, najważniejsze jest to, że ona i jej koleżanki dały z siebie wszystko. - Bez różnicy jest, czy się przegra różnicą 100 punktów, czy 2... Nie ważne ile przegrasz, ważne ile z siebie dałeś. My dałyśmy z siebie wszystko i zrobiłyśmy tyle, na ile nas było stać w starciu z Amerykankami. USA to drużyna, która budzi szacunek - zakończyła Traore.