MŚ koszykarek: Po meczu USA - Senegal: Dwa różne światy

Amerykanki przed turniejem w Czechach nakreśliły sobie jasny cel i teraz krok po kroku do niego dążą. W swoim drugim meczu w hali CEZ Arena w Ostravie nie pozostawiły złudzeń rywalkom z Senegalu, które rozbiły różnicą aż 56 punktów. Najważniejsze mecze jednak dopiero przed podopiecznymi Geno Auriemmy, który na razie nie ma żadnych powodów do zmartwień. Jakie bowiem mieć, gdy drużyna wygrywa taką ilością punktów, a każda jego podopieczna wpisała się na listę strzelców?

W tym artykule dowiesz się o:

- Pomimo tak dużej przewagi włożyłyśmy w ten mecz maksimum energii. Intensywność gry była bardzo wysoka z jednej i z drugiej strony. Szanujemy każdego rywala i nie lekceważymy nikogo - powiedziała po meczu Candice Dupree, skrzydłowa USA wywalczyła w tym spotkaniu 14 punktów, trafiając 7 z 9 oddanych rzutów. Była zawodniczka Wisły Can Pack Kraków znakomicie potrafiła znaleźć się w strefie podkoszowej, gdzie była nie do zatrzymania.

W pierwszym meczu się nie udało, ale udało się w drugim. Amerykanki przekroczyły granicę 100 punktów, a łącznie po dwóch meczach mają ich na swoim koncie 207. Co jest receptą na tak skuteczną grę? - Intensywność i dużo ruchu w ataku pomaga bardzo w uzyskiwaniu czystych i łatwych pozycji do rzutu, a to przekłada się na pokaźne zdobycze punktowe - ocenia Dupree, która dopiero w samej końcówce przygotowań dołączyła do swoich koleżanek. - Nie byłam od początku w przygotowaniach, jak zresztą kilka innych zawodniczek. Spotkałyśmy się praktycznie razem dopiero na ostatnich meczach kontrolnych, ale na razie nie przeszkadza to w osiąganiu dobrych wyników.

Trener Geno Auriemma najbardziej zadowolony był z faktu, że jego podopieczne tworzą kolektyw. - Wszystkie koszykarki punktowały i to pokazuje, że jest w zespole chemia i potencjał. Aż sześć koszykarek zapisało na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze punktowe, to pokazuje naszą siłę w ataku - mówi szkoleniowiec Amerykanek, który każdą swoją podopieczną traktuje na równi. - Nie ważne jest dla mnie kto wychodzi w pierwszej piątce, bowiem każdy z tego zespołu zasługuje na grę w wyjściowym składzie. Tutaj liczy się cała drużyna.

Trener USA nie martwi się również faktem, że zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu czwarta kwarta w wykonaniu jego podopiecznych nie była najlepsza. Jak sam mówi tutaj zdecydowanie nie chodzi o zmęczenie. - Mentalność tych koszykarek jest nastawiona na wygrywanie. Ich doświadczenie jednak niekiedy mówi, że trzeba trochę zwolnić i odpocząć. Tak było w końcówce meczu z Grecją, tak było i z Senegalem. Koszykarki wiedzą doskonale, że częstotliwość gry na turnieju jest duża i nieczęsto zdarzają się mecze, w których można trochę odpuścić w końcówce i zachować więcej sił - tłumaczy Auriemma.

Senegal dostał srogiej lekcji basketu, ale zdawał sobie z tego sprawę już przed meczem, że ten może mieć taki, a nie inny przebieg. - Wiemy doskonale, że USA to zdecydowanie lepszy zespół od nas. Staraliśmy się jednak przygotować dobrze do tego meczu i pokazać się z jak najlepszej strony - ocenił realnie sprawę Gaye Mustapha, trener Senegalek. Jego słowa tylko potwierdziła Aya Traore. - Rywalki były lepsze, co tu dużo mówić. My starałyśmy się zagrać najlepiej, jak tylko potrafimy - dodała skrzydłowa.

Jak jednak twierdzi, najważniejsze jest to, że ona i jej koleżanki dały z siebie wszystko. - Bez różnicy jest, czy się przegra różnicą 100 punktów, czy 2... Nie ważne ile przegrasz, ważne ile z siebie dałeś. My dałyśmy z siebie wszystko i zrobiłyśmy tyle, na ile nas było stać w starciu z Amerykankami. USA to drużyna, która budzi szacunek - zakończyła Traore.