Była 38. minuta spotkania gdy Stanko Barać potężnym wsadem z faulem wyprowadził drużynę aktualnego mistrza kraju, Caję Laboral Baskonia, na prowadzenie 64:63 w pierwszym półfinałowym spotkaniu o SuperPuchar Hiszpanii. Po chwili jednak punkty zdobyli koszykarze Power Electronics i szala zwycięstwa przechyliła się na ich korzyść.
W ostatnich 90 sekundach akcje potoczyły się już bardzo szybko. Najpierw (przy stanie 65:64 dla ekipy z Walencji) kapitalnym blokiem przy próbie wsadu Mirzy Teletovicia popisał się Victor Claver, lecz później Hiszpan nie upilnował w podkoszowym tłoku Brada Olesona i ten na 21 sekund przed końcem spotkania dał nieznaczne (66:65) prowadzenie drużynie z Kraju Basków. Pałeczkę po swojej stronie mieli jednak podopieczni trenera Manuela Husseina.
Francuz Nando de Colo długo kozłował piłkę na środku parkietu, a gdy na zegarze pozostawało ledwie pięć sekund, zdecydował się na dynamiczne wejście na kosz, w międzyczasie gubiąc swojego obrońcę na zasłonie, i po chwili rzucił w ekwilibrystyczny sposób nad rozpaczliwym blokiem Teletovicia... Piłka odbiła się jeszcze od tablicy i ostateczne wpadła do kosza. Koszykarze Caji Laboral mieli co prawda jeszcze 2,1 sekundy na odpowiedź, ale ich próba okazała się niecelna.
Warto odnotować, że bardzo słabo w swoim pierwszym oficjalnym spotkaniu w barwach drużyny z Vitorii wypadł David Logan. Amerykanin z polskim paszportem zdobył ledwie dwa punkty (1/3 z gry), miał zbiórkę i asystę, spędzając na parkiecie tylko 14 minut.
Caja Laboral Baskonia - Power Electronics Walencja 66:67
Caja Laboral: Teletović 14 (2x3), Barać 13, San Emeterio 12 92x3), Huertas 10, Haislip 5 (1x3), Pietrus 5, Bjelica 3 (1x3), Logan 2, Oleson 2, Ribas 0
Power: Lishchuk 18 (2x3), De Colo 17, Sundov 14, Savanović 10 (2x3), Martinez 67 (1x3), Richardson 2, Claver 0, Cook 0, Simeon 0
Nie tak wyobrażał sobie pierwszy mecz sezonu hiszpańskiej ACB trener Realu Madryt, Ettore Messina. W trakcie letniej przerwy Włoch dokonał prawdziwej rewolucji w składzie "Królewskich" - zwolnił sześciu graczy, a w ich miejsce sprowadził m.in. D’Ora Fischera, Clay’a Tuckera, Sergio Rodrigueza czy Carlosa Suareza. Co z tego jednak skoro w drugim półfinałowym starciu o SuperPuchar Hiszpanii, stołeczna drużyna została rozgromiona przez odwiecznego rywala, Regal FC Barcelonę, a spośród wszystkich nowych nabytków, tylko dwóch zagrało na przyzwoitym poziomie. Wspomniani Fischer i Tucker zdobyli do spółki 25 punktów z 55 całego zespołu, lecz nie mając wsparcia w kolegach, nie byli w stanie przeciwstawić się kolektywnie grającemu przeciwnikowi.
Katalończycy tymczasem już od samego początku wyglądali bardzo dobrze. Grali szybko, przyjemnie dla oka i, co najważniejsze, skutecznie. Imponował zwłaszcza Juan Carlos Navarro, który widząc, że jego partnerzy są w dobrej formie, nie starał się na siłę zdobywać punktów, ale skupił się na rozgrywaniu i zanotował sześć asyst. Już po pierwszej kwarcie Barcelona prowadziła zatem różnicą jedenastu oczek, przed przerwą zwiększyła jeszcze prowadzenie do szesnastu (45:29), lecz prawdziwą demolkę urządziła sobie tuż po zmianie stron.
Trójkę za trójką odpalał Terence Morris, spod kosza punktowali Fran Vazquez i Pete Mickeal, a między nimi idealnie lawirował Ricky Rubio i trzecią kwartę Barcelona wygrała aż 31:8! Tym samym, fani zespołu mogli rozpocząć świętowanie awansu do finału SuperPucharu już po trzech kwartach, gdyż podopieczni Xavi Pascuala prowadzili 76:37 i żeby przegrać, prawdopodobnie musieliby nie wyjść do gry w czwartej odsłonie...
Regal FC Barcelona - Real Madryt 89:55 (26:15, 19:14, 31:8, 13:18)
Barcelona: Morris 16 (5x3), Mickeal 13 (1x3), Rubio 13 (3x3), Vazquez 9 (1x3), Laković 8 (1x3), Lorbek 7, Sada 7, Grimau 6, Navarro 6 (2x3), Perović 2, Basile 1, N’Dong 1
Real: Tucker 15 (3x3), Fischer 10, Reyes 6, Rodriguez 6, Llull 4 (1x3), Tomić 4, Velicković 4, Suarez 3 (1x3), Vidal 2, Garbajosa 1, Mirotić 0, Prigioni 0