Obie drużyny w seniorskiej koszykówce zadebiutowały w tym samym roku, oba wystartowały w tej samej lidze, ale z innego pułapu. Znicz Basket, wcześniej Znicz, miał na celu reaktywację pruszkowskiej koszykówki, po wycofaniu zespołu z ekstraklasy. Drużyna MKS-u Piotrówka stawiała swoje kroki powoli, systematycznie pnąc się w górę. W niedzielę oba zespoły zmierzą się w inauguracyjnej kolejce pierwszej ligi.
- Nie jestem zdenerwowany przed ligą. Rozegraliśmy dużo sparingów, dzięki czemu przećwiczyliśmy różne warianty - mówi przed meczem szkoleniowiec Znicza Basket Paweł Czosnowski. Jego zespół w przerwie między sezonowej przeszedł jednak małą rewolucję kadrową. W drużynie pozostało zaledwie pięciu zawodników, z czego tylko czterech wystąpi w Radomiu. Do drużyny dołączyli głównie młodzi zawodnicy, bądź koszykarze, którzy dawno lub wcale nie występowali wcześniej w pierwszej lidze. Z tego powodu drużyna jest taką mieszanką rutyny z młodością, a jak podkreśla sam trener Czosnowski bardziej młodości z rutyną.
Rosa po awansie do wyższej ligi nie został specjalnie przebudowany. Z klubu odeszli głównie głębocy rezerwowi, a w ich miejsce przyszli dwaj regularnie grający koszykarze. Z AZS Politechniki Radomskiej dołączył Robert Cetnar, zaś z ekstraklasowej Polonii Warszawa Michał Przybylski. Trener Piotr Igantowicz bardzo liczy jednak na doświadczenie Pawła Wiekiery. - W ważnych momentach brał na siebie grę i spisywał się znakomicie - mówi o popularnym "Borii" szkoleniowiec Rosa. - Mój zespół gra poukładaną koszykówkę. Staramy wykorzystywać się błędy, jakie w obronie popełniają rywale do gry jeden na jednego, z odrzuceniem piłki na obwód. Tam, mamy dobrych strzelców, zwłaszcza z "zerówek", a w tym rejonie odległość za 3 pkt. się nie zmieniła. Zresztą nasi obrońcy, a szczególnie Piotr Kardaś, dystansowe rzuty często wykonywali niekoniecznie równo z linią - charakteryzuje swój zespół Igantowicz.
Ostatnie dwa mecze sparingowe Znicza Basket rozstrzygnęły się w ostatniej akcji. Najpierw pruszkowianie pokonali Polonię 2011 na turnieju Mazowia Cup dzięki rzutowi Dominika Czubka, a dwa dni później nie sprostali na wyjeździe Siarce Tarnobrzeg. - Można powiedzieć, że przyzwyczaiłem się już do tych końcówek. W tym sezonie będzie ich naprawdę sporo, dlatego doświadczenie z tych meczów na pewno nam się przyda. Przecież w takim samym stylu wygraliśmy jeszcze z SKK Siedlce - przypomina Czosnowski.
- Niewątpliwym atutem Rosasportu jest twarda obrona oraz doświadczenie Kardasia i Wiekiery - chwali rywali opiekun Znicza Basket. - Mamy jednak kilka pomysłów na zminimalizowanie ich poczynań - dodaje.
Wszystko rozstrzygnie się w niedzielę w hali MOSiR-u przy ul. Narutowicza 9. Początek zawodów o godzinie 19:00.