Karlis Muiznieks: To był ciężki mecz

W pierwszym meczu eliminacji EuroChallenge Trefl Sopot przegrał w Mons z miejscową Dexią 71:74. O losach tego spotkania zadecydowała ostatnia kwarta, w której lepiej spisali się podopieczni Arika Shiveka. - Wiedzieliśmy, że będzie trudno pokonać tę drużynę, bo w ostatnich latach udowodniła, że potrafi pokazać się z dobrej strony - przyznał Karlis Muiznieks, opiekun sopocian.

Sopocianie w pierwszej kwarcie nie spisywali się najlepiej. Rywale dzięki fantastycznej postawie Marcusa Hattena wyszli na prowadzenie i kontrolowali przebieg wydarzeń, nie pozwalając ekipie z Trójmiasta na rozwinięcie skrzydeł. - W pierwszej kwarcie popełniliśmy sporo strat, a rywal trafił wiele łatwych rzutów - mówił po zawodach Filip Dylewicz, który zdobywając 10 punktów i zbierając 13 piłek jako jedyny w Treflu zanotował double-double. - Zaczęliśmy fantastycznie, dobrze funkcjonowała obrona, świetnie spisywaliśmy się w ataku, ale nie wiem co się potem stało... - stwierdził Arik Shivek, opiekun gospodarzy.

Później jednak Trefl zmienił taktykę, przebudził się Giedrius Gustas (17 oczek), w ataku dawali radę również Polacy - Adam Waczyński oraz wspomniany Dylewicz. Belgowie stanęli tymczasem w miejscu, przewaga szybko topniała, jeszcze przed zejściem na przerwę udało się całkowicie zniwelować deficyt. - Moi zawodnicy nie stali się nerwowi, kiedy przeciwnicy objęli prowadzenie dziewięcioma punktami. Poprosiłem ich aby kładli większy nacisk na walkę o zbiórki, a także zaczęli grać szybkie kontry, co sprawiło, że gospodarze mieli problemy i taka gra pozwoliła odwrócić rezultat przed przerwą - tłumaczył Karlis Muiznieks, szkoleniowiec żółto-czarnych.

W drugiej połowie trwała wyrównana walka, żadna z ekip nie zdołała odskoczyć, czy też narzucić swojego stylu gry. Kilkakrotnie próbowali tego przyjezdni, ale najskuteczniejsi w Dexii Hatten (18 punktów i 11 zbiórek) i Ronald Lewis (18 punktów i 3 asysty) trzymali rękę na pulsie, trafiali zawsze w newralgicznym momencie. - Po powrocie łatwo było zachować spokój, mieliśmy nawet swoją szansę - dodał łotewski trener. Szansę sopocianie zmarnowali, bo w ostatniej kwarcie skuteczniejsi byli gracze z Mons. Ostatecznie Dexia pokonała Trefl 74:71.

- Wiedzieliśmy, że będzie trudno pokonać tę drużynę, bo w ostatnich latach udowodniła, że potrafi pokazać się z dobrej strony. W rzeczywistości był to ciężki mecz - powiedział Muiznieks.

Rewanż zaplanowano na 5 października.

Komentarze (0)