Zwycięstwo zrodzone w wielkich bólach - relacja z meczu KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Widzew Łódź

W Gorzowie Wielkopolskim, w hali przy ulicy Chopina zagrały ze sobą zespoły, o których przed sezonem mówiło się, że będą w zupełnie innych biegunach tabeli FGE. Po pierwszych kolejkach okazało się jednak, że zespół Widzewa znajdował się w górze tabeli po odprawieniu z kwitkiem tuzów polskiej żeńskiej koszykówki. Natomiast zespół AZS PWSZ po wygranym wysoko spotkaniu z CCC doznał porażki na własne życzenie w Pruszkowie, a jego gra dotychczas pozostawiała wiele do życzenia.

Nie inaczej było i tym razem. Początek spotkania zapowiadał jednak, że gorzowianki poradziły już sobie z problemami niezgrania i ogólnie panującego chaosu. Kilka naprawdę interesujących akcji, ambitnej i wyróżniającej się gry gorzowskiego tria - Skobel, Leedham, Richards dawało nadzieję, że akademiczki wreszcie zagrają na miarę swoich możliwości i kibice obejrzą składne i ładne akcje. Gorzowianki grały odważnie i narzucały swój styl gry, nie obawiając się rywalek. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 24:15 dla AZS-u, ale gdyby nie nonszalancja w wykonaniu miejscowych zawodniczek, różnica punktowa mogła być znacznie wyższa.

Podopieczne Dariusza Maciejewskiego wygrały tą kwartę, a kibice byli spokojni o wynik spotkania. Beniaminek nie sprawiał wrażenia, że jest w stanie zagrozić zespołowi z ambicjami założenia na koniec sezonu złotej korony. Jak się później okazało była to jedyna wygrana kwarta w wykonaniu KSSSE.

Łodzianki, których zespół składa się z samych Polek, zmotywowany przez swojego trenera, podjął rzuconą rękawicę i nie zamierzał składać broni w tym pojedynku. Może ich gra nie zachwycała, ale za to była skuteczna. Doświadczone zawodniczki - Małgorzata Chomicka, Joanna Górzyńska, Katarzyna Kenig i Anna Tondel zdołały skutecznie wyhamować napędzającą się maszynerię akademiczek. Uśpiły czujność rywalek i wyrywając wręcz piłkę, grając bardzo agresywnie, zdołały tworzyć sobie akcje podkoszowe i sytuacje punktowe. Po kilku minutach gry Widzew odrabiał punkty, ale nie na tyle żeby jeszcze zagrozić gorzowiankom. Mimo to, zdołał wygrać drugą kwartę i po dwudziestu minutach na tablicy widniał wynik 42:35.

Gorzowska siła napędowa Samantha Richards w towarzystwie koleżanki z reprezentacji Australii Lauren Jackson, zdj. Natalia Kusztal

Druga połowa rozpoczęła się jednak najgorzej jak mogła dla gospodarzy. Akademiczki swoją skuteczność pozostawiły w szatni. Tam też została chyba wiara we własną siłę. Upływały kolejne minuty a AZS PWSZ nie potrafił zdobyć nawet jednego punktu. Natomiast Widzew pokazał charakter i nie w najładniejszym stylu, ale zdołał odrobić osiem punktów w ciągu zaledwie pięciu minut. W tym samym czasie gorzowianki zdobyły zaledwie 2 punkty po rzucie Samanthy Richards po 4,5 minutach od rozpoczęcia trzeciej kwarty. Taka sytuacja zdeprymowała podopieczne Dariusza Maciejewskiego, które zwątpiły już nawet w możliwość pokonania rywalek.

Kibice także zamilkli i przecierali oczy ze zdumienia. Trener gorzowianek był bliski zawału serca. Cały rozpalony nie potrafił pchnąć swoich zawodniczek do lepszej gry. Miodrag Gajic, podobnie jak jego rywal, krzyczał na swoje zawodniczki i rozkładał ręce widząc, co wyprawiają. Nie była to radość, a złość, że nie realizują założeń taktycznych. Wielka dawka doświadczenia w zespole gości sprawiała, że zawodniczki beniaminka widząc swoją szansę umiejętnie potrafiły powstrzymywać rywalki i drażnić je do tego stopnia, że pojawiła się nerwowość. A to, jak wiadomo, największy wróg skuteczności.

Ostatnia kwarta to były ciągłe przepychanki i walka wręcz, a nie koszykówka. Zawodniczki wiedziały o jaką stawkę toczy się ten mecz. Widzewianki będąc blisko ogromnej niespodzianki, nie chciały jej wypuścić z rąk, a akademiczki z obawy o kompromitację z drżącymi rękami kończyły spotkanie. Trzynastka okazała się pechowa dla łodzianek, które nie trafiły ostatniego rzutu za 3 wraz z rozbrzmiewającą w gorzowskiej hali syreną. Chwilę wcześniej po kilku przewinieniach Samantha Richards nie trafiła większości wykonywanych rzutów osobistych, a to pozostawiało furtkę dla gości.

Szczęśliwie, po wielkich trudach spotkanie wygrały akademiczki z Gorzowa Wielkopolskiego, ale styl w jakim osiągnęły swoje dwa punkty pozostawiał wiele do życzenia. Zwycięstwo zawdzięczają wielkim indywidualnym umiejętnościom swoich zawodniczek i pojedynczym zrywom w trakcie meczu.

Najlepszymi zawodniczkami w tym spotkaniu były:

- po stronie Widzewa: Małgorzata Chomicka z 14 punktami osiągniętymi przy 100 proc. skuteczności, 3 zbiórkami i 2 asystami

- po stronie KSSSE: Justyna Żurowska z 14 punktami, 9 zbiórkami i jedną asystą.

KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Widzew Łódź

70:68

(24:15, 18:20, 15:17, 13:16)

KSSSE AZS PWSZ: Justyna Żurowska 14 (9 zb.), Johanne Leedham 14, Samantha Jane Richards 14 (6 as.), Katarzyna Dźwigalska 6, Agnieszka Kaczmarczyk 6, Izabela Piekarska 6, Kalana Greene 4, Agnieszka Skobel 4 (6 zb.), Agata Chaliburda 2, Claudia Trębicka 0

Widzew: Anna Tondel 14 (6 zb.), Małgorzata Chomicka 14 (4x3), Katarzyna Kenig 13 (6 zb.), Aleksandra Pawlak 11, Joanna Górzyńska-Szymczak 10, Agnieszka Jaroszewicz 4, Kamila Trojanowska 2, Eliza Gołumbiewska 0, Kamila Polit 0, Justyna Okulska 0

Źródło artykułu: