Teraz najlepszy jest Kobe Bryant - rozmowa z Pawłem Kikowskim, zawodnikiem Trefla Sopot

Paweł Kikowski po rocznej przerwie powrócił na parkiety Tauron Basket Ligi. Były gracz Polpaku Świecie oraz Kotwicy Kołobrzeg ma decydować o obliczu Trefla Sopot. Jak na razie początek sezonu nie jest dla niego zbyt udany. W dodatku jego zmiennik Adam Waczyński znajduje się w bardzo dobrej formie.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Pawle, powiedz w jakiej roli widzi cię trener Muiznieks w nowym sezonie?

Paweł Kikowski: Myślę, że role w zespole nie zostały jeszcze do końca podzielone. To jest początek sezonu, na razie wchodzę z ławki, ale nie przeszkadza mi ta rola. Będę na pewno ważnym zawodnikiem Trefla i to mi odpowiada.

Jaka atmosfera panuje w drużynie na co dzień?

- Atmosfera jest ok. Jest wielu Polaków, w dodatku zawodnicy zza granicy są w porządku. Nie ma żadnych konfliktów.

Jesteś nowym zawodnikiem w Treflu Sopot. Z którymi graczami trzymasz się najbliżej?

- Najwięcej rozmawiam z Adamem Waczyńskim oraz Michałem Hlebowickim, ponieważ oni najdłużej zostają w szatni. Ja zawsze wychodzę jako ostatni, więc tak to wygląda, że z nimi trzymam się najbliżej (śmiech).

Wiem, że pochodzisz z terenów nadmorskich. Jak podoba ci się w Trójmieście? Zdążyłeś już coś zwiedzić?

- W Trójmieście zdążyłem już zwiedzić kilka miejsc. Ogólnie bardzo mi się podoba. Łatwo się tutaj porusza, ponieważ jest jedna główna droga.

Zawodnicy w wielu wywiadach opowiadają, że po treningach swój czas poświęcają głównie na siedzenie przed komputerem bądź granie na konsolach. A ty jak spędzasz swój wolny czas?

- No cóż, jak byłem w Lublanie i nie było nikogo z moich znajomych, to spędzałem czas bardzo podobnie - czyli przed komputerem, grałem na konsoli oraz oglądałem filmy. Teraz jest ze mną moja dziewczyna i paru znajomych. Można nieco inaczej zorganizować czas.

Jakiś czas temu zakończyły się mistrzostwa świata w Turcji. Jakbyś ocenił poziom tego turnieju? Czy jest dla ciebie dużym zaskoczeniem, że Amerykanie wygrali?

- Nie jest to dużym zaskoczeniem, ponieważ Amerykanie zawsze są mocni, nawet jak przyjeżdżają w nieco słabszym składzie. Trochę zaskoczyli mnie Turcy, którzy zajęli drugie miejsce.

Kto jest twoim koszykarskim idolem?

- Nie mam żadnego koszykarskiego idola, na którym bym się wzorował. Wiadomo, że każdy podziwiał Michaela Jordana. Obecnie wydaje mi się, że Kobe Bryant jest najlepszy.

Rozumiem, że jesteś fanem NBA?

- Tak, jestem fanem NBA. Aczkolwiek kiedyś z większym zaangażowaniem przyglądałem się wydarzeniom w najlepszej lidze świata.

Czy w trakcie sezonu masz czas na oglądanie spotkań?

- Rzadko się zdarza, żebym na żywo mógł zobaczyć jakieś spotkanie, ponieważ rano muszę się stawić na treningu. Zwykle pod koniec play-offów przysiadam do telewizora i chętnie oglądam.

Gdybyś nie został koszykarzem, to czym byś się zajmował w życiu?

- To bardzo trudne pytanie. Tak jakoś wyszło, że zostałem koszykarzem. Myślę, że skończyłbym studia, ale co bym robił dalej, nie mam pojęcia.

Jesteś typowym strzelcem z dystansu. W tym sezonie linia rzutów trzypunktowych została nieco oddalona od kosza. Faktycznie czujesz różnicę?

- Jest różnica. Te pół metra od kosza jednak robi różnicę. Jak się przez całe życie trenowało na linii bliższej, to dopracowywało się ten ruch do perfekcji, a teraz trzeba to zmieniać. Cały czas nad tym pracuję.
Myślę, że to kwestia czasu, żebym się przyzwyczaił.

Jesteś młodym zawodnikiem, ale czy w przyszłości widzisz siebie w roli trenera?

- Już nie jestem taki młody. W roli trenera? Na pewno chciałbym robić coś związanego z koszykówką. Może na początku zająłbym się grupami młodzieżowymi.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×