Już na rozgrzewce widać było, że zarówno gospodarze, jak i przyjezdni ze Słupska podchodzą do tego spotkania na 101%. Świetnie prowadzony doping słychać było już przed wejściem na halę. Warto zaznaczyć, że na meczu był prezes polskiego związku koszykówki.
AZS rozpoczął od dosyć mocnego uderzenia - rzutem za trzy punkty Grzegorza Arbasa. Hala ożyła, jednak po składnej akcji Blassingame’a i efektownym wsadzie Davisa koszalińska trybuna na chwilę ucichła. Po kilkudziesięciu sekundach ponownie słupski center popisał się świetnym rzutem, tym razem wykorzystał dobre podanie Krzysztofa Roszyka, jednak mimo dobrej postawy Davisa początek spotkania należał jednak do gospodarzy i to oni po pierwszych pięciu minutach prowadzili 13:9.
Jak skuteczny tak agresywnie grający w obronie Bryan Davis dosyć szybko został zmieniony, w jego miejsce na parkiecie pojawił się Paweł Leończyk, który z konieczności zmuszony jest do gry na "5". Po chwili świetnej gry AZSu nastało oblężenie ich kosza. Szybkie cztery punkty Leończyka i "trójka" Roszyka. Przy stanie 17:19 podopieczni Dainiusa Adomaitisa po raz pierwszy wyszli na prowadzenie.
Mimo liczebnej przewagi kibiców AZSu nie raz usłyszeć można było kibiców "Czarnych Panter", którzy zagrzewali swoich ulubieńców do walki. Najbardziej drażniące, działające motywująco dla kibiców rywala zza miedzy były okrzyki – hej Czarni, gramy u siebie, hej Czarni, gramy u siebie. Postawa kibiców jednak nie jest najważniejsza, dlatego po dziesięciu minutach gry był wynik 19:25.
Drugą kwartę celnym rzutem zza linii 6,75 rozpoczął Mantas Cesnauskis, chwilę później Hubert Pabian poszedł w ślady swojego kolegi z drużyny i podwyższył prowadzenie gości o trzy oczka. Patrząc statystycznie po piętnastu minutach gry aż 6 asyst na koncie Jerela Blassingame. Po takim czasie mniej więcej kształtuje się już obraz gry, w której ENERGA Czarni Słupsk mieli miażdżącą przewagę. Do skutecznej gry w ofensywie dokładali efektowną grę w obronie. W ostatnich minutach drugiej kwarty do gry wrócili gospodarze, których wyraźnie podniósł na duchu efektowny wsad Graya. 18-punktowa przewaga przyjezdnych w krótkim czasie została zmniejszona do 11 punktów.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 34:48.
Od początku drugiej połowy na "5" ponownie Davis, który po pewnym czasie za bardzo zaczął ulegać kibicom AZSu, co notabene go rozproszyło. W międzyczasie Energa Czani Słupsk wyszli na swoje najwyższe prowadzenie niedzielnego wieczoru - 70:42. Słaba gra gospodarzy przełożyła się także na słaby doping ze strony ich kibiców. W trzeciej kwarcie "biało-niebiescy" oglądali mecz w ciszy, trzymając się za głowę.
Przy tak miażdżącej przewadze zauważalny był wspaniały klimat derbów Pomorza - walka na boisku, słowna walka na trybunach. W czwartej kwarcie ponownie obudził się Davis, który po wykorzystanym rzucie osobistym zbliżył się do trybuny AZSu i z uśmiechem na twarzy wskazał palcem na tablicę świetlną, na której był już wynik 52:82.
Na wyróżnienie, za poświęcenie, zasługuje Tomasz Śnieg, który mimo słabej postawy całego zespołu wyróżniał się spośród reszty. W drużynie "Czarnych Panter" już niemalże standardowo świetne zawody rozegrał Jerel Blassingame.
AZS Koszalin - Energa Czarni Słupsk 75:103 (19:25, 15:23, 14:34, 27:21)
AZS Koszalin: Damien Kinloch 20, Tomasz Śnieg 17, Sharaud Curry 12, Marcin Sroka 11, Winsome Frazier 6, Grzegorz Arabas 5, Marquise Gray 4, Mateusz Bartosz 0, Aleksander Perka 0, Igor Milicić 0.
Energa Czarni Słupsk: Jerel Blassingame 17, Paweł Leończyk 14, Bryan Davis 13, Cameron Bennerman 12, Krzysztof Roszyk 11, Zbigniew Białek 10, Hubert Pabian 9, Mantas Cesnauskis 8, Wojciech Szawarski 5, Patryk Przyborowski 4.