McCants to typowy zadaniowiec - rozmowa z Arkadiuszem Konieckim, trenerem PTS Lider Pruszków

Do ekipy pruszkowskiej dołączył w połowie sezonu 2009/2010. Przed obecnym, pełnym sezonem na ławce PTS Lider, zbudował ciekawy polski skład, który ma zrobić progres i awansować do fazy play off. Na razie wyniki są satysfakcjonujące. Co najważniejsze, sprowadzone Polki grają bardzo dobrze, a w klubie znalazły się pieniądze i miejsce na zawodniczki zza oceanu. Od kilku tygodni w ekipie jest już Rashanda McCants, a teraz do zespołu dołączyła Brittany Denson.

Krzysztof Kaczmarczyk: Pruszkowianki zapowiadały przed meczem w Rybniku, że wywiozą ze Śląska zwycięstwo i założenie udało się zrealizować.

Arkadiusz Koniecki: Gratuluję moim dziewczynom walki od pierwszych minut w tym meczu. Uważam, że dzięki bardzo dobrej defensywie zyskały dużą przewagę. W końcówce niestety młodzież za bardzo wzięła sprawy w swoje ręce, podejmowane decyzje były bardzo złe i przewaga bardzo stopniała. Mimo wszystko cieszymy się ze zwycięstwa, bo jest to dla nas duży sukces. Wygraliśmy drugi mecz na wyjeździe i wrócimy do domów w lepszych nastrojach.

Duży wpływ na taki, a nie inny przebieg czwartej kwarty, miała również kontuzja Alicji Bednarek, podstawowej rozgrywającej pańskiego zespołu. Zawodniczka otrzymała potężny cios łokciem, ale starała się kontynuować grę. Czwartą kwartę obserwowała już tylko z perspektywy ławki. Uraz jest poważny?

- Myślę, że odniosła taki jakiś szok-uraz, który wyeliminował ją z normalnego funkcjonowania w trakcie meczu. Miała zawroty głowy i nie czuła się dobrze, zresztą to było widać. Potykała się na parkiecie, niestety nie była w stanie dzisiaj pomóc swojej drużynie.

Ostatnia kwarta wprowadziła chyba niepotrzebne nerwy, bowiem przewaga Lidera stopniała z 30 punktów do zaledwie 8?

- Czwartą kwartę chcielibyśmy wymazać z pamięci, ponieważ zbyt wysokie prowadzenie w pewnym sensie uśpiło zespół. Zbyt dużo nonszalanckich zagrań, złych decyzji spowodowało, że straciliśmy dystans.

Właśnie tutaj przydałaby się najbardziej na parkiecie Bednarek, która nie ma równorzędnej zmienniczki na pozycji rozgrywającej?

- Alicja Bednarek jest pewnego rodzaju ostoją tego zespołu. Swoim doświadczeniem i swoim sposobem gry w trudnych momentach potrafi poprowadzić drużynę i ustawić ją. W moim odczuciu jej utrata miała kluczowe znaczenie dla tego meczu i całego widowiska.

Arkadiusz Koniecki pośród swoich koszykarek w trakcie meczu w Rybniku

W Rybniku zadebiutowała amerykańska środkowa Brittany Denson. To dobry ruch pruszkowskiego klubu?

- Pozyskaliśmy, moim zdaniem, dobrą zawodniczkę, jaką jest Brittany Denson. Jest ona dopiero po dwóch treningach z naszym zespołem, dlatego widać było jeszcze małe zrozumienie na parkiecie. Według mnie zdoła się jednak bardzo szybko wkomponować w drużynę.

Denson będzie bardzo ważnym ogniwem w podkoszowej rotacji?

- Ja uważam, że będzie bardzo pomocnym dla nas graczem. Zwłaszcza wtedy, kiedy Ola Chomać musi mieć zmiennika. Wydaje mi się, że ona w tym momencie wchodzi na boisko i jest takim naszym mocnym "C" (od center z angielskiego, czyli środkowy – przyp. red.). Będzie bardzo przydatnym dla nas graczem. Z pewnością będzie silnym punktem tej drużyny.

Druga Amerykanka w składzie Rashanda McCants z każdym meczem stara się udowodnić swoją przydatność do zespołu. Jej przyszłość w klubie stała pod znakiem zapytania, ale w Rybniku rozegrała bardzo dobry mecz.

- Jest bardzo nierównym graczem i to widać. Wahania są olbrzymie, co można zauważyć nawet w trakcie meczu. Przeplata bardzo udane zagrania z nieudanymi, dlatego ma problem z funkcjonowaniem drużynie. Ma wspaniałą motorykę, w której za bardzo sama nie potrafi sobie jeszcze poradzić. Jest to można powiedzieć typowy zadaniowiec, który ma za sobą grę w WNBA. Tutaj liczymy natomiast bardziej na jej rolę takiego gracza wiodącego, gracza podstawowego.

McCants gra w kratkę, ale Lider również ma wahania formy. Zaskakująca wygrana z Gorzowem Wielkopolskim czy ważne zwycięstwo w Toruniu, przeplatane chyba nieplanowaną porażką w Poznaniu z INEĄ. Chyba szkoda tych punktów straconych w stolicy Wielkopolski?

- Nasz zespół jest bardzo młody. Mecz po prostu był jakimś takim nietypowym widowiskiem. Graliśmy bardzo źle od samego początku, a przez pierwsze pięć minut nie mogliśmy zdobyć punktu. Końcówka była taka, że niezrozumiałe decyzje sędziowskie pozbawiły nas szansy na zwycięstwo. Dwa razy ewidentne kroki, raz sędziowie orzekają piłkę z autu dla nas, po czym po czasie zmieniają swoją decyzję... To wszystko spowodowało wielkie zamieszanie i zdenerwowanie. Myślę, że na porażkę tą jednak i tak zasłużyliśmy. W tym temacie nie ma co dyskutować.

Źródło artykułu: