Jacek Seklecki: Dwie wysokie porażki na początek sezonu. Chyba nie tak wyobrażaliście sobie pierwsze kolejki tych rozgrywek?
Marcin Sroka: Na pewno nikt nie chciał zaczynać sezonu od dwóch porażek, tym bardziej tak bolesnych. Niemniej jednak w tej chwili nie chciałbym rozwodzić się na ten temat. Ten niemiły okres jest już za nami, czeka nas teraz bardzo ważny mecz z nowym trenerem na ławce rezerwowych, dlatego zostawmy już ten temat i skupmy się na przyszłości.
Ale tak w skrócie czego wam brakowało, że prezentowaliście się aż tak słabo?
- Ciężko w tej chwili powiedzieć czego mogło zabraknąć i co zadecydowało o dwóch tak wysokich porażkach. Nie chciałbym już komentować tych dwóch przegranych meczów, ponieważ nie jest to łatwe, a teraz zwyczajnie ja i koledzy chcemy skupić się już tylko na przyszłości.
Szybko na te przegrane zareagował zarząd klubu i zmienił trenera zespołu. Teraz może być już tylko lepiej?
- Ciężkie pytanie. Czy może być lepiej? Na pewno chcielibyśmy, aby było już tylko lepiej, bo cała ta praca na tym polega, żeby grać jak najlepiej i odnosić zwycięstwa. Zobaczymy co przed nami. Czas pokaże, mimo że nie jest on naszym sprzymierzeńcem i będzie ciężko, gdyż nowy trener ma bardzo mało czasu, aczkolwiek myślę, że powinno być dobrze.
Co na wstępie powiedział wam trener Karol? Odkreślił grubą kreską te dwie pierwsze kolejki i zaczął nowy etap?
- Na pewno tak. Nowy trener to nowa wizja zespołu. Każdy trener ma jakiś swój warsztat i próbuje stworzyć zespół, który będzie grał według jego myśli i jego założeń. Są nowe treningi, nowe zalecenia, a jedyne co się nie zmienia to piłka, która zawsze jest ta sama.
Nakreślił wam krótko jakie błędy według niego robiliście i co należy poprawić?
- Trener Karol na pewno ma swoje założenia, które będziemy w najbliższym czasie analizować. Póki co każdy wziął się do pracy, przede wszystkim pracujemy nad grą w defensywie, bo zawsze właśnie od obrony wszystko się zaczyna, obroną można zacząć dobry atak i to jest główny klucz do sukcesu.
W sobotę zagracie z Anwilem. Zmiany i różne perturbacje w waszym zespole dają dodatkową przewagę włocławianom.
- Zdecydowanie. Nie będzie to łatwe spotkanie, bo z założenia takim być nie może. Nie przyjedziemy do Włocławka w roli faworyta, tym bardziej po takich porażkach, jak te z Treflem i z Energą Czarnymi. Dodatkowo wraz ze zmianą trenera dojdą pewnie zmiany kadrowe, więc to na pewno nie działa na naszą korzyść. Niemniej jednak nie jedziemy do Włocławka po gładką porażkę. Jedziemy walczyć.
Sporo minusów i sporo niewiadomych w waszym zespole. W takim razie gdzie można znaleźć jakiekolwiek pozytywy w drużynie AZS.
- Musimy być drużyną. Musimy czuć się jak drużyna i pomagać sobie. To jest największy pozytyw, który powinien być w każdym zespole. Musimy być jednością, razem wygrywać i razem przegrywać. Jeżeli tylko tak będziemy postępować to będziemy mieć klucz do sukcesów.
Dla pana powrót do Włocławka jest chyba czymś więcej, niż wyjazd do innych hal?
- Zgadza się. Jadę do Włocławka zagrać dobrze i pomóc zwyciężyć swojej drużynie. Na pewno podchodzę do tego inaczej, niż inni, bo w przeszłości grałem w Anwilu, z Włocławkiem wiążę swoją przyszłość, więc jest to dla mnie ważniejszy mecz, niż inne. Gram jednak w Koszalinie i chcę, aby AZS zdobył we Włocławku dwa punkty.
Jak po przeprowadzce czuje się pan w Koszalinie?
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zostałem w Koszalinie miło i sympatycznie przyjęty, nie było żadnych problemów, także jestem bardzo zadowolony z przeprowadzki do AZS. Teraz brakuje już tylko zwycięstwa, ale myślę, że z biegiem czasu i one przyjdą i AZS znów będzie wygrywał.
W zeszłym sezonie AZS z trenerem Karolem wygrał Puchar Polski i zajął najwyższe w historii, szóste miejsce w lidze. Macie nadzieję, że w tym roku powtórzycie ten sukces?
- Ja bardzo bym chciał powtórzyć ten sukces, zbliżyć się do niego i osiągnąć może nawet więcej. To dopiero początek ligi, nie ma się co sugerować tym, czy ktoś wygrał dwa pierwsze mecze, czy przegrał, bo jeszcze wszystko może się zmienić.