Mirosław Trześniewski to w Łodzi dość kontrowersyjna postać. Z jednej strony, sam mieni się osobą, która uratowała żeński basket w ŁKS-ie i sprawiła, że klub ten jest jeszcze na koszykarskiej mapie Polski. Nie można odmówić mu również sukcesów z lat 90-tych, gdy zdobył z ŁKS-em mistrzostwo Polski i z dobrymi wynikami prowadził zespół w Pucharze Ronchetti.
W ostatnich latach jednak wydaje się, że Trześniewski się nieco pogubił, chcąc być osobą "od wszystkiego". Poza funkcją trenera, pełnił także w klubie role menadżera, wiceprezesa, "scouta", "szefa" i jeszcze kilka innych, co poza zwyczajnym brakiem czasu na odpowiednie wypełnianie którejkolwiek z nich, rodziło także chore sytuacje, w których ze swoich wyników musiał się rozliczać z ... samym sobą.
Od początku sezonu Trześniewski ma także duży konflikt z kibicami. Po przegranych derbach Łodzi został potraktowany bardzo ostro, a jego wypowiedź, że kibice nie są mu potrzebni i nie muszą przychodzić na mecze, tylko zaogniła sytuację.
Po piątym przegranym meczu w tym sezonie (z Utexem ROW Rybnik we własnej hali), Trześniewski w końcu zdecydował, aby oddać stery prowadzenia zespołu komuś innemu. Wybór padł na Piotra Neydera, który już we wtorek zjawił się w klubie na rozmowach. Neyder miał w Łodzi pracować już od wakacji, tyle że ... w ekipie Widzewa. Podpisał nawet kontrakt i wziął udział w konferencji prasowej, podczas której został przedstawiony mediom i kibicom, jednak z powodów rodzinnych musiał wrócić do Poznania. Trześniewski w klubie pozostaje i ma dalej pełnić funkcję wiceprezesa.
Pierwszy sprawdzian nowego szkoleniowca - mecz u siebie z Energą Toruń, ŁKS rozegra w niedzielę o godzinie 17.