Dainius Adomaitis: Jestem zadowolony tylko z drugiej połowy

Energa Czarni Słupsk nadal niepokonani w lidze. Podopieczni trenera Dainiusa Adomaitisia wyszarpnęli w miniony weekend zwycięstwo w Starogardzie Gdańskim i tym samym wygrali po raz czwarty w tym sezonie. Litewski szkoleniowiec zadowolony był z postawy swoich koszykarzy zwłaszcza w drugiej połowie, w której gospodarze zdobyli ledwie 26 oczek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Zespół Energi Czarnych Słupsk przyjeżdżał do Starogardu Gdańskiego w glorii najlepiej grającej ekipy Tauron Basket Ligi w trzech wcześniejszych kolejkach. Podopieczni Dainiusa Adomaitisa nie tylko wygrali trzy spotkania, ale przede wszystkim zrobili to w kapitalnym stylu. Respekt budzić musiało zwłaszcza zwycięstwo w derbowym pojedynku z AZS Koszalin, w którym słupszczanie zmiażdżyli swojego rywala 103:75.

Nic więc dziwnego, że w starciu z dołującą Polpharmą Starogard Gdański (trzy porażki na rozpoczęcie sezonu) to koszykarze litewskiego szkoleniowca byli zdecydowanymi faworytami. Jakież było więc zdziwienie fanów lidera ekstraklasy, gdy po dwudziestu minutach ich ulubieńcy przegrywali z gospodarzami 35:46. I nie chodzi nawet o 11 oczek przewagi miejscowych, ale o fakt, że dobrze grająca dotychczas w defensywie ekipa ze Słupska dała sobie rzucić prawie 50 oczek już do przerwy.

- Jestem bardzo, ale to bardzo niezadowolony z pierwszej połowy. To był jakiś koszmar. Moi zawodnicy tylko stali i przyglądali się jak Polpharma niemalże każdą akcję kończy punktami. Tak nie można grać w koszykówkę - wściekał się trener Adomaitis, dodając jednocześnie: - Mam wrażenie, że niektórzy myśleli, że wyjdą na parkiet a mecz wygra się sam. Myśleli, że to będzie bardzo łatwe starcie....

Litwin musiał jednak powiedzieć swoim graczom kilka cierpkich słów w przerwie spotkania, gdyż ci po zmianie stron zaczęli grać o niebo lepiej. Już w trzeciej kwarcie odrobili większość strat, w pewnym momencie doganiając rywala tylko na dwa oczka (50:48), kiedy to seryjnymi trafieniami popisywali się Jerel Blassingame i Cameron Bennerman. - Druga połowa rozpoczęła się dla nas o wiele lepiej. Zaczęliśmy grać z większym zaangażowaniem i przede wszystkim, co najważniejsze, zaczęła funkcjonować obrona - dodawał Adomaitis.

Po trzech kwartach było zatem jeszcze 56:52 dla gospodarzy, ale ostatnia odsłona należała już do gości w stu procentach. Szalał zwłaszcza wspomniany Bennerman, który w tej części spotkania zdobył aż 12 ze swoich 21 oczek i jednocześnie 12 z 24 drużyny. To właśnie dzięki jego indywidualnym akcjom oraz żelaznej i zespołowej defensywie Czarni szybko zniwelowali nieznaczną przewagę miejscowych. Następnie zadali cios w samej końcówce pojedynku i wygrali 76:72.

- Taki mój zespół, jaki był w drugiej połowie, chcę oglądać już do końca sezonu - zdecydowany, zaangażowany, grający z pomysłem w ataku i twardo w obronie. Nawet bardzo twardo w obronie - powiedział Adomaitis, wnioskując po chwili: - W meczach takich jak ten w Starogardzie Gdańskim, czyli w wyjazdowych spotkaniach, gdzie rywalizacja toczy się na styku do samego końca, o zwycięstwie decyduje tylko jedna rzecz - obrona. O ile słupszczanie na początku spotkania prezentowali się fatalnie, to w trzeciej i czwartej kwarcie ich defensywa była już koncertowa. Gospodarze zdobyli w tym czasie ledwie 26 oczek, czyli tylko o dwa więcej niż Czarni w ostatnich dziesięciu minutach.

- Oczywiście jestem zadowolony ze zwycięstwa, z tego, że kontynuujemy dobrą passę i nadal prowadzimy w lidze bez żadnej porażki na koncie. Nie może być jednak tak, że koncentracja drużyny jest krótsza niż 40 minut. Mecz trwa dokładnie tyle i tak długo moi zawodnicy muszą być skoncentrowani na realizowaniu taktyki - spuentował czwartą wygraną swojego zespołu trener Adomaitis.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×