NBA: Magic gromią Timberwolves. Skuteczny Gortat

Drużyna z Orlando nie miała żadnych problemów z pokonaniem Leśnych Wilków z Minnesoty. Marcin Gortat wniósł swój wkład w pogrom. Sporo emocji było na parkiecie w Denver, gdzie Nuggets mierzyli się z Dallas Mavericks. Dogrywka była potrzebna w meczu Boston Celtics - Milwaukee Bucks.

- Dwa z czterech naszych ostatnich spotkań zostało odwołanych, dlatego za zwycięstwo uznałem, iż ten mecz się w ogóle odbył - powiedział rozbawiony trener Stan Van Gundy. Dobry humor z pewnością wywołali jego podopieczni, którzy rozgromili Minnesota Timberwolves. Leśne Wilki poniosły drugą wysoką porażkę z rzędu na Florydzie (dzień wcześniej ulegli Miami Heat - przyp. aut.).

Goście rozpoczęli od prowadzenia 10:4. Szybko jednak się z nim pożegnali. Była to zasługa Ryana Andersona, który trzy razy z rzędu trafił za trzy punkty i zrobiło się 15:12 dla Magic. Timberwolves doszedł więc jeszcze jeden problem. Oprócz Dwighta Howarda musieli zabezpieczyć obwód przed strzelcami. Z perspektywy meczu można śmiało stwierdzić, że im się to nie udało, ponieważ drużyna trenera Van Gundy'ego demolowała swoich rywali.

- Jesteśmy młodym zespołem i takie bolesne musimy dostać. Nie graliśmy dobrze w obronie i w ataku - stwierdził Kurt Rambis, który opiekuje się Minnesotą.

Magic zdobywając 78 punktów w pierwszej połowie ustanowili klubowy rekord w tym elemencie. Poprzedni wynosił 75 i został osiągnięty 13 stycznia 2009, kiedy to Orlando grało z Sacramento Kings. Leśne Wilki natomiast zanotowały najwyższą porażkę w historii klubu. Poprzedni "rekord" to 41 oczek straty (przeciwko Miami Heat, 05.03.1999)

Najlepszym strzelcem Magic był Vince Carter, który zaaplikował rywalom 20 punktów. O triple - double otarł się Dwight Howard (18pkt, 16zb i 8blk). W Timberwolves najlepsze wrażenie po sobie zostawił Kevin Love (22pkt i 9zb).

24 minuty na parkiecie spędził Marcin Gortat. Polski środkowy zdobył 12 punktów (6/7 z gry). Oprócz tego zebrał 7 piłek, miał 3 bloki i asystę. Trzykrotnie faulował i raz na korzyść rywali stracił piłkę.

Orlando Magic - Minnesota Timberwolves 128:86 (37:18, 41:27, 24:18, 26:23)

(Carter 20 (7as), Anderson 19, Bass 19 (8zb) - Love 22 (9zb), Brewer 12, Ridnour 9)

Denver Nuggets tanio skóry nie sprzedali, ale nie byli w stanie pokonać Dallas Mavericks. Sporo szkód wyrządził ekipie z Kolorado Dirk Nowitzki. Niemiecki skrzydłowy zdobył 35 punktów i nie robił sobie nic z kolejnych obrońców desygnowanych do jego zatrzymania.

Gospodarze na niewiele cztery i pół minuty przed końcem prowadzili 97:93. Wtedy Nowitzki w pojedynkę z nawiązką odrobił stratę i to Mavs znaleźli się na czele. Stan meczu po 99 wyrównał Carmelo Anthony. Kilkanaście sekund później z dystansu przymierzył Caron Butler i przyjezdni odskoczyli na trzy punkty. Miejscowi do samego końca walczyli o zwycięstwo, ale w akcji ostatniej szansy Anthony (20pkt) spudłował.

- Nuggets wygrali dzięki takim rzutom wiele spotkań. Mieliśmy trochę szczęścia - powiedział Nowitzki.

Denver Nuggets - Dallas Mavericks 101:102 (27:23, 25:27, 28:34, 21:18)

(Anthony 20 (15zb), Afflalo 17, Billups 18, Harrington 18 - Nowitzki 35 (12zb), Terry 20, Butler 16 (7zb))

Pomimo porażki gracze Milwaukee Bucks potrafili dostrzec pozytywy. - To był dla nas test i teraz zobaczymy, czy jesteśmy w stanie dobrze grać w kolejnych meczach. Pokazaliśmy dzisiaj wiele dobrych rzeczy, ale niestety ktoś musiał przegrać - stwierdził Brandon Jennings.

Celtics mieli sporo problemów z ekipą Scotta Skilesa. Na 80 sekund przed końcem Boston prowadził różnicą sześciu punktów, ale Milwaukee zdołało doprowadzić do remisu. Gospodarze mogli uniknąć dogrywki, ale Rajon Rondo nie trafił równo z syreną.

Dodatkowy czas gry to popis Paula Pierce'a. Skrzydłowy C's zdobył w tym fragmencie meczu 12 ze swoich 28 punktów, czym walnie przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu. - Walczyliśmy do samego końca, doprowadziliśmy do dogrywki. Nie daliśmy rady wyrwać zwycięstwa - powiedział Skiles.

W jego drużynie najlepszym graczem był Andrew Bogut (21pkt, 13zb).

Boston Celtics - Milwaukee Bucks 105:102 OT (25:16, 22:31, 15:16, 29:28, d. 14:11)

(Pierce 28, Allen 23, Rondo 17 (15as, 8zb) - Bogut 21 (13zb), Delfino 15 (7as), Ilyasova 15 (7zb))

Kiedy w trzeciej kwarcie Jeziorowcy prowadzili różnicą 20 punktów wydawało się, że nic złego im się stać nie może. Phil Jackson liczył na to, że rezerwowi utrzymają bezpieczną przewagę, dzięki czemu największe gwiazdy będą mogły odpoczywać. Kings wykorzystali ten fakt i rozpoczęli pogoń za rywalem. Na niespełna cztery minuty przed końcem udało im się odrobić trzynaście oczek straty (92:99).

Wtedy sprawy w swoje ręce wzięli Lakers. Najpierw Derek Fisher trójką odpowiedział na trafienie Tyreke Evansa. Później zaliczył przechwyt i popisał się akcją 2+1. Chwilę później wyczyn kolegi skopiował Kobe Bryant i przyjezdni prowadzili 108:94. Było już pewne, że drużyna z Los Angeles utrzyma status niepokonanych na Zachodzie.

Bryant zaliczył pierwsze triple - double od 21 stycznia 2009 roku (17 w karierze – przyp. aut.). Przeciwko Królom miał 30 punktów, 12 asyst i 10 zbiórek. Po drugiej stronie najlepszym strzelcem był Evans, który uzbierał 21 oczek.

Sacramento Kings - Los Angeles Lakers 100:112 (33:35, 20:27, 25:30, 22:20)

(Evans 21, Udrih 17 (8as), Landry 17, Garcia 17 - Bryant 30 (12as, 10zb), Gasol 22 (11zb), Odom 18 (8zb))

Pozostałe mecze:

Atlanta Hawks - Detroit Pistons 94:85 (24:22, 20:26, 26:18, 24:19)

(Smith 22 (11zb), Horford 18 (8zb), Johnson 14 (8as) - Gordon 22, Prince 17, Villanueva 14)

New Jersey Nets - Charlotte Bobcats 83:85 (19:23, 21:18, 21:21, 22:23)

(Harris 19 (8as), Lopez 17, Morrow 11 - Diaw 24, Wallace 20 (11zb), Mohammed 12, Jackson 12 (6as))

Philadelphia 76ers - Indiana Pacers 101:75 (31:16, 26:15, 21:27, 23:17)

(Brand 25 (12zb), Young 16, Turner 12 - Collison 11, McRoberts 10, Hibbert 9 (8zb))

Houston Rockets - New Orleans Hornets 99:107 (28:28, 21:15, 22:30, 28:34)

(Brooks 18, Martin 18, Ming 15, Budinger 15 - Paul 25 (8as, 7zb), Belinelli 18, Okafor 15 (9zb))

Utah Jazz - Toronto Raptors 125:108 (41:22, 25:25, 25:27, 34:24)

(Jefferson 27, Williams 22 (14as, 8zb), Millsap 21 - Bargnani 26 (9zb), Weems 23, DeRozan 16)

Phoenix Suns - San Antonio Spurs 110:112 (22:23, 28:27, 29:31, 31:31)

(Richardson 21, Nash 19 (7as), Warrick 19 - Jefferson 28, Duncan 25 (17zb), Ginobili 18 (5as))

Golden State Warrirs - Memphis Grizzlies 115:109 (27:26, 37:26, 24:31, 27:26)

(Ellis 39 (9zb, 8as), Wright 25, Williams 16 (8as) - Gay 35 (7zb), Mayo 23, Conley 18 (13as, 7zb))

Los Angeles Clippers- Oklahoma City Thunder 107:92 (27:21, 26:22, 27:23, 27:26)

(Gordon 27, Griffin 18 (9zb), Bledsoe 17 (8as) - Green 19 (9zb), Durant 16, Westbrook 16 (6as))

Komentarze (0)