4. kolejka Euroligi: Maccabi i Real lepsze w końcówkach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sześć czwartkowych spotkań zakończyło 4. kolejkę Euroligi. Najciekawsze starcie obejrzeli kibice w Moskwie, gdzie miejscowe Khimki uległo w dramatycznych okolicznościach Maccabi Tel Awiw 76:78. Nieoczekiwany przebieg miał również spotkanie w Madrycie - "Królewski" Real pokonał Brose Baskets Bamberg różnicą tylko dwóch oczek. W pozostałych meczach planowali triumfowali faworyci.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa A:

David Bluthenthal pudłował niemiłosiernie przez całe spotkanie przeciwko Khimki Moskwa. Na dziewięć rzutów trafił tylko raz, a tymczasem gospodarze rozegrali fantastyczną trzecią kwartę i dzięki temu prowadzili przed ostatnią odsłoną 58:56. I choć wydawało się, że utrzymają nieznaczną przewagę do końca, wszak jeszcze na minutę przed końcem wygrywali 74:72, najpierw z dystansu przymierzył Jeremy Pargo, a akcję na wagę zwycięstwa wykonał wspomniany Bluthenthal. Było sześć sekund do końca, gdy Pargo spudłował spod kosza przy stanie 76:75 dla Khimki, lecz piłkę w ataku zebrał Doron Perkins i podał na obwód do niepilnowanego Izraelczyka, a ten oddał celny rzut, choć wcześniej seriami nie trafiał do kosza. - To zwycięstwo to nie przypadek, ale efekt ciężkiej pracy i wiary we własne umiejętności. Oczywiście nie ustrzegliśmy się kilku wpadek, ale generalnie zagraliśmy dobrze zarówno w ataku, jak i obronie - powiedział David Blatt, trener Maccabi. W jego zespole najskuteczniejszymi strzelcami byli Chuck Eidson i Sofoklis Schortsanitis (obaj po 16 oczek). Dla gospodarzy 15 punktów zdobył Kresimir Loncar.

Khimki Moskwa - Maccabi Tel Awiw 76:78 (10:19, 21:23, 27:14, 18:22)

(Loncar 15 (1x3), Monya 11 (3x3), Lopez 11 (3x3), Eze 10, Fridzon 10 (1x3) – Eidson 16 (2x3), Schortsanitis 16, Pnini 11 (2x3))

1. Maccabi Tel Awiw 7 3 1 309:294 +15
2.Żalgiris Kowno731309:304+5
3.Caja Laboral Baskonia622324:307+17
4.Khimki Moskwa622290:286+4
5.Partizan Belgrad622257:270-13
6.Asseco Prokom Gdynia404279:305-26

Grupa B:

Predrag Suput dwoma celnymi rzutami wolnymi na 2,5 sekundy przed końcem czwartej kwarty zapewnił Brose Baskets Bamberg kolejną szansę. Dzięki tym punktom niemiecki zespół doprowadził bowiem do dogrywki w starciu z wielkim Realem Madryt. Dodatkowe pięć minut okazało się być jednak popisem D’Ora Fischera. Amerykanin najpierw wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 81:77, a gdy goście ponownie doprowadzili do remisu za sprawą Briana Robertsa (21 oczek w całym spotkaniu), wykonał akcję meczu, dobijając niecelny rzut Sergio Llulla w ostatniej sekundzie dogrywki. - Dzisiejszy pojedynek tylko potwierdza jak wyrównana jest w tym roku Euroliga. Tutaj każdy może wygrać z każdym dlatego zwycięstwo takie jak te cieszy nas podwójnie. Ogółem zagraliśmy przeciętnie, można powiedzieć, że słabo, ale cieszę się z dwóch punktów. Nadal walczymy o pierwsze miejsce w grupie - wyznał na konferencji prasowej trener Realu, Ettore Messina.

Real Madryt - Brose Baskets Bamberg 83:81 OT (14:20, 23:16, 18:18, 18:19, 10:8)

(Reyes 18, Llull 12 (1x3), Fischer 10 - Roberts 21 (3x3), Hines 17, Suput 14 (2x3))

1. Olympiacos Pireus 7 3 1 322:283 +39
2.Real Madryt731291:275+16
3.Brose Baskets Bamberg622298:296+2
4.Unicaja Malaga622310:317-7
5.Lottomatica Rzym622286:298-12
6.Spirou Charleroi404275:313-38

Grupa C:

Regal FC Barcelona - Lietuvos Rytas Wilno 69:55 (10:11, 24:14, 17:12, 18:18)

(Mickeal 16 (2x3), Perović 12, Morris 10 (2x3) - Bjelica 13, El-Amin 10, Milosević 10, Valanciunas 10)

- To dla nas wyjątkowe spotkanie, moi koszykarze wykonali kawał dobrej roboty. Na początku sezonu dostaliśmy łomot od Montepaschi, potem od Barcelony, ale dzisiejsze zwycięstwo nadal pozwala nam marzyć o fazie TOP 16. Cieszy mnie zwłaszcza postawa moich graczy z drugiej połowy - nie mógł nachwalić się swojego zespołu trener Cholet Basket, Erman Kunter. Jego podopieczni pokonali bowiem Cibonę Zagrzeb na wyjeździe, pewnie prowadząc od pierwszej do ostatniej akcji, a najskuteczniejszym graczem meczu został Antywane Robinson, autor 20 oczek. Niewiele gorszy był as gospodarzy, Leon Radosević, który rzucił 19 punktów i miał 10 zbiórek. - Cholet zasłużyło na tą wygraną. Mieli pomysł na naszą ofensywą i każdorazowo znajdywali odpowiedź w sytuacji, gdy próbowaliśmy zmniejszać straty. Mimo czterech porażek nie zamierzamy się poddawać. Będziemy walczyć dalej - stwierdził trener Cibony, Zdravko Radulović.

Cibona Zagrzeb - Cholet Basket 71:84 (20:27, 20:19, 18:17, 13:21)

(Radosević 19, Bogdanović 15 (1x3), Stipcević 12 (2x3), Zubcić 11 (1x3) - Robinson 20 (1x3), Mejia 17 (3x3), Avdalović 15 (2x3), Vebobe 12)

1. Fenerbahce Ulker Stambuł 8 4 0 309:266 +43
2.Montepaschi Siena731303:257+46
3.Regal FC Barcelona731294:267+27
4.Cholet Basket622278:300-22
5.Lietuvos Rytas Wilno404268:307-39
6.Cibona Zagrzeb404262:317-55

Grupa D:

Power Electronics Walencja - Armani Jeans Mediolan 69:80 (14:23, 14:21, 15:22, 26:14)

(Martinez 15 (3x3), Pietrus 12, Richardson 12 (2x3), de Colo 10 - Maciulis 26 (2x3), Petravicius 18, Hawkins 17 (1x3))

O ile jeszcze w pierwszej kwarcie goście ze Stambułu nawiązywali walkę z gospodarzami, ekipą Panathinaikosu Ateny, w drugich dziesięciu minutach na parkiecie istnieli tylko miejscowi. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Mike Batiste (ogółem 17 oczek), który mógł ponadto liczyć na swoich partnerów z zespołu - 12 punktów dorzucił Stratos Perperoglou, 11 punktów i sześć asyst miał Nick Calathes i Panathinaikos prowadził do przerwy 41:29, a po trzech kwartach już 61:40. Ostatecznie skończyło się na dwudziestotrzypunktowej wygranej. - Koncentracja moich koszykarzy była dzisiaj godna podziwu. Nawet na moment nie przestali grać na sto procent swoich możliwości i w każdej kolejnej akcji starali się podwyższyć prowadzenie, dlatego jestem bardzo zadowolony z ich postawy i ze zwycięstwa - cieszył się Żeljko Obradović, trener Ateńczyków. - Zagraliśmy dobrze tylko w pierwszej kwarcie, a mecz wygrywa ten, kto zagra dobrze cztery - rzucił lakonicznie Velimir Perasović, opiekun Efesu Pilsen. Wśród jego zawodników najlepiej zaprezentował się Bostjan Nachbar, autor 13 oczek.

Panathinaikos Ateny - Efes Pilsen Stambuł 84:61 (15:12, 26:17, 20:11, 23:21)

(Batiste 17, Perperoglou 12 (2x3), Calathes 11 (1x3), Sato 11 - Nachbar 13, Wisniewski 12, Rakocević 11 (2x3), Arslan 10 (1x3), Gonlum 10)

1. Panathinaikos Ateny 7 3 1 314:262 +52
2.Union Olimpija Lublana731311:3110
3.Armani Jeans Mediolan622314:300+14
4.Efes Pilsen Stambuł622312:316-4
5.Power Electronics Walencja513270:288-18
6.CSKA Moskwa513255:299-44
Źródło artykułu:
Komentarze (0)