- To sprawia mi największą radość - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener młodych Polonistów, Arkadiusz Miłoszewski. - Wygrana. Oczywiście, super. Ale najważniejsze, że chłopcy uwierzyli w siebie - cieszy się 37-letni szkoleniowiec. - Każdy, kto wszedł na boisku, dał drużynie jakąś cząstkę siebie. Grało jedenastu ludzi, zabrakło tylko Adama Maty, który ciągle jeszcze musi się uczyć, ale duchem jest z nami. Każdy do tego zwycięstwa dołożył swoją cegiełkę, walczył do upadłego - relacjonuje Miłoszewski.
Dla zawodników Polonii duże znaczenie miał fakt, iż z trybun dopingowali ich młodzi kibice. - Atmosfera była troszkę koszykarska - uśmiecha się Miłoszewski. - Bo czasami jest tutaj jak w teatrze. Na trybunach byli w dodatku zawodnicy pierwszego zespołu, to jest dla tych chłopaków bardzo mobilizujące, że wszyscy na nich patrzą i chcą im pomóc - tłumaczy. Niedzielne zmagania Polonii z Astorią bacznie śledzili między innymi Walter Jelkin, Mladen Starcević i Leszek Karwowski.
Chłopcy Miłoszewskiego pokonali bydgoszczan różnicą 6 oczek. - Mecz jak mecz, cieszy wygrana, zagraliśmy skuteczniej - przyznaje trener Polonii. Zwraca też uwagę na znakomity występ Kamila Pietrasa. - Miał trudy tydzień, ciężko trenowaliśmy. Jego 13 punktów to jak 35 innego zawodnika. Miał jedną operacją, drugą... teraz wrócił i zagrał rewelacyjne zawody, mieliśmy dzięki niemu oparcie pod koszem. Kamil miał grywać do grudnia po 15 minut, tymczasem dziś spędził na parkiecie aż pół godziny - zaznacza Miłoszewski.
W grze stołecznej drużyny na przestrzeni ostatnich tygodni widać znaczący postęp. - Oni muszą uwierzyć w to, że nie są chłopcami do bicia, że mogą wygrywać - nie kryje trener Polonii. - Cieszę się ze zwycięstwa nad Astorią i wiem, że to zaprocentuje w przyszłości. Teraz gramy z Olimpem, to nasz sąsiad w ligowej tabeli. Przeskoczyliśmy bydgoszczan, dogoniliśmy Victorię Wałbrzych, czas na Siedlce i Lublin - zapowiada Miłoszewski. - Będzie ciekawy mecz, serdecznie wszystkich na niego zapraszam.