Wreszcie zwycięstwo - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - BC Chimki

Filip Widenow i Ratko Varda znakomicie spisali się w końcówce czwartej kwarty, zdobyli sporo punktów, w efekcie poprowadzili Asseco Prokom Gdynia do pierwszego zwycięstwa w Eurolidze! Podopieczni Tomasa Pacesasa ograli przed własną publicznością BC Chimki 71:67, ale nie odrobili strat z pierwszej potyczki, choć byli już bardzo blisko. Plany pokrzyżowała im jednak trójka tuż przed końcową syreną Siergieja Monii. Wygrana podtrzymała nadzieje mistrzów Polski na Top16.

Mecz ostatniej szansy skłonił Tomasa Pacesasa do podjęcia radykalnych kroków. Stłamszony Mike Wilks nie wyszedł nawet na boisko, jego miejsce niespodziewanie zajął Courtney Eldridge, który poradził sobie całkiem przyzwoicie.

Choć na początku spotkania żadna z drużyn skutecznością nie błyszczała, to i tak byliśmy świadkami wymiany ciosów. Gdynian do ofensywnej gry porwali Amerykanie Ronnie Burrell oraz Bobby Brown. Ich niezła postawa sprawiła, że Asseco Prokom prowadził wyszedł na prowadzenie w konfrontacji. Radość nie trwała zbyt długo, wszak wkrótce po tym gospodarzy dopadł kryzys, który trwał kilka minut. Podopieczni Sergio Scariolo nie potrzebowali dodatkowej zachęty, od razu wzięli się do pracy. Niezawodny Keith Lanford, który już dwukrotnie pokrzyżował szyki mistrzom Polski, zdobył cztery punkty z rzędu i sytuacja się zmieniła. Podmoskiewska ekipa miała już sześć oczek przewagi nad żółto-niebieskimi, ale Daniel Ewing w odpowiednim momencie przełamał impas, w sukurs poszedł mu Jan-Hendrick Jagla, w efekcie Asseco Prokom doprowadził do wyrównania.

Ale to nie był koniec. Gdynianie tuż po wznowieniu gry wciąż grali skutecznie w ataku, po trójkach Filipa Widenowa i Jagli czołowa ekipa Superligi przegrywała już 16:22. Po kolejnej akcji o czas poprosił Scariolo, a chwilę później Siergiej Monia zmniejszył deficyt, trafiając zza linii 6,75m. Spotkanie stało się jeszcze bardziej interesujące pod koniec tej partii, kiedy to w oka mgnieniu dochodziło do zmian. Po kolejnym podrygu Asseco Prokom znów wybił z rytmu gości, spory w tym udział Eldridge'a, który zdobył pięć punktów z rzędu. Mimo to BC Chimki szybko się podniosły, lecz nie tylko dopadły zespół Pacesasa, ale nawet wyszły na prowadzenie. Wszak defensywa gdynian nie miała pomysłu na zatrzymanie Monii. Reprezentant Rosji już po pierwszej połowie miał na swoim koncie 11 oczek! Na przerwę po świetnym finiszu w lepszych nastrojach schodzili przyjezdni, choć ich przewaga była skromna.

Mistrzowie Polski nie byli jednak zbyt stabilni, zwłaszcza problemy sprawiała defensywa, co zresztą wielokrotnie obnażali koszykarze z Rosji. Chimki zrywami osiągali swój cel, kiedy przegrywali doganiali rywala, kiedy toczyli zacięty bój i zerwali się do ofensywy, szybko odskakiwali. Po "trójce" Langforda zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, wszak Asseco Prokom tracił już w 26. minucie potyczki 5 punktów. W krytycznym momencie przebudził się zagraniczny zaciąg, najpierw gdynian pociągnęli Ewing i Brown, później jeszcze Widenow i Adam Hrycaniuk. Skutek? Najlepsza drużyna nad Wisłą wyszła z opresji obronną ręką. Wszystko miało się więc rozstrzygnąć w ostatniej kwarcie meczu.

Niespodziewanie eksplodował środkowy Ratko Varda. Były koszykarz Chimek wraz z Ewingiem i Brownem sprawili, że gospodarze wpadli niemal w euforię. Gdynianie w 34. minucie wygrywali bowiem już 58:50 i zanosiło się na pierwszy triumf w Eurolidze. Zanosiło, bo podmoskiewski team ostatniego słowa w tej batalii jeszcze nie powiedział. Podopieczni Scariolo ruszyli w szalony pościg, ale kiedy mieli już zrównać się z przeciwnikiem, ten niespodziewanie uderzał. Widenow i Varda znakomicie spisali się w decydujących minutach, śmiało można powiedzieć, że poprowadzili oni gospodarzy do zwycięstwa. Mistrzowie Polski byli też o krok nie tylko od wyrównania rachunków (w pierwszym spotkaniu było 82:76), ale od lepszego stosunku starć bezpośrednich, ale w ostatniej akcji Monia celnie rzucił za trzy i ostatecznie Asseco Prokom wygrał tylko 71:67.

Było to dopiero pierwsze zwycięstwo żółto-niebieskich w tej edycji Euroligi. Rodziło się ono w wielkich bólach, po drodze gracze Pacesasa przechodzili wielkie katorgi, wszak przed tygodniem zostali schłostani w Tel Awiwie przez tamtejsze Maccabi, ale najważniejsze, ze mistrz Polski nie stracił definitywnie szans na awans do Top16. Wciąż jednak sytuacja gdynian jest nie do pozazdroszczenia, bo każda porażka może oznaczać odpadnięcie z dalszej gry. W kolejnym spotkaniu rywalem Asseco Prokomu będzie Caja Laboral Vitoria.

Asseco Prokom Gdynia - Chimki Moskwa

71:67

(12:12, 20:24, 16:12, 23:19)

Asseco Prokom: Ratko Varda 14, Daniel Ewing 13, Filip Widenow 12, Bobby Brown 8, Courtney Eldridge 7, Jan Hendrik Hagla 6, J.R. Giddens 5, Adam Łapeta 2, Ronnie Burrell 2, Adam Hrycaniuk 2, Piotr Szczotka 0

Chimki: Keith Langford 17, Sergey Monia 14, Kresimir Loncar 8, Raul Lopez 7, Benjamin Eze 7, Vilaty Fridzon 6, Aleksey Savrasenko 6, Thomas Kelati 2, Vadim Panin 0, Zoran Planinic 0

Źródło artykułu: