Po odejściu Qyntela Woodsa i Davida Logana, Bobby Brown miał być największą gwiazdą gdyńskiego zespołu. Były obrońca m.in. Minnesoty Timberwolves i Los Angeles Clippers na początku zapowiadał się obiecująco. Potem grał w kratkę, ostatecznie nie sprostał oczekiwaniom szkoleniowca Tomasa Pacesasa. Brown miał poprowadzić ekipę do zwycięstw zarówno w Eurolidze jak i w lidze VTB. Niestety, ta sztuka mu się do końca nie udała. Asseco wygrało raptem jedno spotkanie na sześć w Eurolidze i zajmuje ostatnie miejsce w grupie A, mając tym samym minimalne szanse na awans do TOP 16. Bez szału jest także w lidze VTB. Gdynianie plasują się na 3. pozycji mając na swoim koncie dwie victorie i trzy porażki.
Brown w Eurolidze notował średnio 10,7 pkt, 1 zb, 1,8 as. Z kolei w Zjednoczonej Lidze VTB: 12,6 pkt, 2 zb, 2,2 as.
Na razie nie wiadomo, gdzie Amerykanin przejdzie. Wiadomo jedno - kolejnym koszykarzem, któremu trener Pacesas będzie chciał podziękować za współpracę jest Michael Wilks. Kto jest następny na celowniku? Czy litewski coach chce sprowadzić do Gdyni inne "gwiazdy"? A może po prostu nie widząc już żadnych szans na europejski sukces, zwyczajnie odpuszcza i chce się skupić głównie na Mistrzostwie Polski? Odpowiedzi na te pytania na pewno poznamy wkrótce.