Ciężka praca zniweczona przez jeden błąd - komentarze po meczu Olimp MKS Start Lublin - AZS Radex Szczecin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gospodarze znów zaprezentowali brak konsekwencji, który mógł przesądzić o ich porażce. Pozwolili wydrzeć sobie 18-punktowe prowadzenie, co doprowadziło do nerwowej końcówki. Mimo wszystko szczecinianie musieli pogodzić się z porażką 67:69, choć mieli sporo pretensji do pracy sędziów i komisarza.

Zbigniew Majcherek (trener AZS): W pierwszej połowie zespół nie realizował praktycznie żadnych zadań, które nakreśliliśmy. W końcówce mieliśmy ułożoną zagrywkę pod rzut za trzy i wykorzystaliśmy to. Później chcieliśmy to wybronić, ale zabrakło konsekwencji. Michał Majcherek nie zrealizował tego, co było trzeba. Ciężka praca włożona w drugą połowę została zniweczona przez jeden błąd.

Arkadiusz Pelczar (II trener Startu): W pewnym momencie w nasze poczynania wkradła się pewna lekkomyślność. Aczkolwiek szczecińska drużyna postawiła nam trudne warunki, bardzo ciężko było nam dograć piłkę pod kosz czy spenetrować. Pierwszą połowę wygraliśmy praktycznie dzięki rzutom osobistym, bo oddaliśmy ich 25, z czego 20 trafiliśmy.

Michał Majcherek (rzucający AZS): Trochę ospale wyszliśmy na ten mecz i poprawiliśmy się dopiero po przerwie. Nie może być tak, że kibic daje sygnał komisarzowi o czterech faulach zamiast pięciu i zawodnik wraca na boisko minutę przed końcem. Zebraliśmy się, ale tak nie da się grać. W pierwszej połowie to Start był lepszy, my w drugiej dogoniliśmy ich. Gdybyśmy byli w pełnym składzie, to na pewno wygralibyśmy.

Łukasz Pacocha (rozgrywający AZS): Jeden zawodnik nigdy nie wygra, każdy musi dać z siebie wszystko. Po prostu przespaliśmy pierwszą połowę i goniliśmy wynik. Mogłem jeszcze trafić z połowy za trzy. Byłoby fajnie, ale niestety nie udało się.

Michał Sikora (kapitan, rozgrywający Startu): W ostatniej akcji postanowiłem, że będę penetrował i ewentualnie szukał faulu. Rywale popełnili błąd w obronie - rzuciłem, wpadło i cieszymy się ze zwycięstwa. Pamiętam, że było parę akcji w życiu, gdy trafiłem takie rzuty, ale nie potrafię przypomnieć sobie żadnego w ostatnim czasie. Praktycznie powinniśmy wygrać ten mecz wcześniej, kiedy mieliśmy już kilkunastopunktową przewagę i mogliśmy dowieźć ten wynik do końca. Nie udało się, bo Szczecin w drugiej połowie zaczął przede wszystkim lepiej bronić i był troszeczkę skuteczniejszy w ataku, przez co zrobiło się nerwowo.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)