Lider po pierwszej rundzie rozgrywek plasował się na czwartym miejscu w tabeli Ford Germaz Ekstraklasy, co było znakomitym wynikiem. W starciu z toruńską Energą pruszkowianki chciały kontynuować dobrą passę z pierwszej rundy. Niestety nie udało się powtórzyć wyniku z Torunia.
- Wiadomo było, że ten mecz jest kluczowy dla obu drużyn, a stawka tego meczu trochę przeszkadzała dziewczynom - skomentował spotkanie Arkadiusz Koniecki, szkoleniowiec PTS Lider Pruszków.
Po wyrównanej pierwszej połowie meczu, w której przewaga leżała po stronie gospodyń, coś załamało się w grze pruszkowianek tuż po zmianie stron, a fakt ten bez zawahania wykorzystały torunianki. - Kluczowa dla losów meczu była końcówka drugiej kwarty, kiedy prowadziliśmy i wydawało się, że jesteśmy w stanie ten dystans powiększyć, no i katastrofalny początek trzeciej kwarty, gdzie w pierwszych trzech czy czterech minutach rozstrzygnął się w zasadzie ten pojedynek - ocenia przyczyny porażki Koniecki.
Arkadiusz Koniecki w akcji podczas meczu Lidera Pruszków z toruńską Energą
Jego podopieczne w końcu obudziły się jednak z letargu i rzuciły się w pogoń za rywalem. Zbiegło się to z kilkoma błędami po stronie rywalek i w czwartej kwarcie ponownie było ciekawie, gdyż Energa prowadziła różnicą zaledwie czterech punktów. To jednak było wszystko, na co pozwoliły Katarzynki gospodyniom. - Mogę pochwalić moje dziewczyny za olbrzymi upór i za determinację. Zagrały na miarę swoich możliwości, ale tych możliwości, na miarę takiego doświadczonego zespołu, jakim jest Energa, nie wystarczyło - dodał doświadczony trener.
Co w głównej mierze zadecydowało o porażce z Energą? - Wydaje mi się, że przede wszystkim lepsza dyspozycja dnia. Popełniliśmy moim zdaniem zbyt dużo błędów. Zresztą zwracałem na to uwagę i pod tym kątem pracowaliśmy cały tydzień. Szczególnie ważny był powrót do defensywy, który niestety w naszym wykonaniu był nienajlepszy - skomentował Koniecki.
Pomocny w odniesieniu wygranej nad Energą miał być powrót do gry podstawowej rozgrywającej Alicji Bednarek. U niej było jednak widać brak treningów, a jak sama przyznała w wywiadzie dla naszego portalu, podczas meczu "umarła z trzy razy". - Widać było słabość naszych zawodniczek obwodowych, zwłaszcza u Alicji, która wróciła do gry po kontuzji i nie była w pełni gotowa. Kontuzja ją w pełni usprawiedliwia, gdyż nie była w pełnym treningu i widać było to po jej grze - dodał szkoleniowiec pruszkowskiego zespołu. - Wśród rywalek na obwodzie są dwie niezwykle doświadczone koszykarki, które były w tym meczu wiodącymi postaciami w swoim zespole. Mam tutaj na myśli Monikę Krawiec oraz Agatę Gajdę.
Przed ekipą Konieckiego niemniej trudne zadanie. W kolejnym meczu Ford Germaz Ekstraklasy Lider zagra bowiem w Gdyni z Lotosem, a każdy ma jeszcze w pamięci, jaką lekcję mistrzynie Polski dały pruszkowiankom w meczu w hali Znicz.