Do spotkania z Treflem w Zgorzelcu podchodzą w dobrych nastrojach. Trudno się dziwić, bowiem PGE Turów wygrał ostatnie cztery mecze z rzędu. Dużym echem odbiło się zwłaszcza ostatnie zwycięstwo drużyny trenera Jacka Winnickiego w Poznaniu. PBG Basket miał po dwóch kwartach nad zgorzelczanami 20 punktów przewagi a mimo tego przegrał po dogrywce 71:72. - To było już dawno temu. Od początku tygodnia zespół szykuje się już do meczu z Treflem - powiedział kierownik zespołu PGE Turowa Grzegorz Ardeli. W zespole ze Zgorzelca zaczynają funkcjonować wszystkie elementy. Świetnie gra Torey Thomas, który seryjnie popisuje się asystami a także w ważnych momentach bierze na siebie ciężar zdobywania punktów. Z dystansu rozstrzelał się Marko Brkić. - Taką drużynę chcieliśmy w Zgorzelcu oglądać od początku sezonu - walczącą do samego końca. Gdyby koszykarzom nawet nie udało się wygrać w Poznaniu, to sposób w jakim rozegrali drugą połowę pozwoliłby im chodzić z głową podniesioną do góry - stwierdził prezes klubu ze Zgorzelca Jan Michalski. Teraz przed trzykrotnymi wicemistrzami Polski mecz z aktualnym wiceliderem tabeli.
W poprzednim sezonie PGE Turów stanął na drodze sopocian w walce o medale. W pierwszej rundzie play-off koszykarze ze Zgorzelca ulegli Treflowi 1:3 i w smutnych dla siebie okolicznościach zakończyli sezon. W Zgorzelcu nie myślą jednak o wyrównaniu porachunków. - Poprzedni sezon to historia, o której nie chcemy pamiętać. Nie myślimy o poprzednich spotkaniach z zespołem Trefla a skupiamy się na najbliższym. Chcemy wygrać i kontynuować serię zwycięstw - powiedział Konrad Wysocki, od którego obok Bartosza Bochno trener Jacek Winnicki rozpoczął budowę składu na trwający sezon.
Swoje ambicje ma też zespół z Trefla, który w lidze wygrał ostatnio we Włocławku z Anwilem oraz u siebie z Polonią Warszawa. Trener Karlis Muiznieks nie mógł w tych meczach narzekać na brak problemów. We Włocławku kostkę podkręcił Marcin Stefański. To samo spotkało Filipa Dylewicza w konfrontacji z Polonią. Obaj koszykarze już powrócili do treningów i w Zgorzelcu, o ile taką decyzję podejmie trener Muiznieks, powinni zagrać. - Czy zagram przeciwko PGE Turowowi okaże się po sobotnich treningach. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym wystąpić i pomóc kolegom na parkiecie. Mecz byłby dla mnie szczególny, bo grałem w tym klubie. Chciałbym się pokazać z dobrej strony. Teraz cieszę się, że przyjadę chociaż do Zgorzelca, choć podroż nie będzie krótka. Jak w każdym meczu chciałbym wygrać, ale okaże się jak to będzie - stwierdził Marcin Stefański.
Na parkiecie w barwach gości nie zabraknie Slobodana Ljubotiny. Serb może spodziewać się ciepłego powitania ze strony zgorzeleckich kibiców. Środkowy w sezonach 2006/07 i 2007/08 z PGE Turowem dwukrotnie zdobył wicemistrzostwo Polski a także awansował do czołowej ósemki Pucharu ULEB. - Myślę że będzie to dla nas bardzo ciężki mecz. Jesteśmy coraz silniejsi mentalnie i tworzymy prawdziwą drużynę, moim zdaniem jedną z najlepszych w lidze. Gramy w domu i będziemy mieli wsparcie swoich kibiców. Od początku meczu musimy narzucić swój styl a także kontrolować tempo gry. Musimy grać z głową a więc spokojnie i cierpliwie. Nawet jeśli nie będzie nam coś wychodziło to musimy wierzyć, że za 5-10 minut poprawimy swoją grę. Ostatnio pokazaliśmy, że potrafimy być cierpliwi i stać nas na odrabianie strat. Wiadomo, że lepiej jest prowadzić od początku niż później drżeć o wynik. Koszykówka jest jednak sportem nieprzewidywalnym. Nigdy nie wiadomo co się stanie i musimy być gotowi na wszystko - powiedział skrzydłowy PGE Turowa Konrad Wysocki.
Transmisja z meczu PGE Turowa z Treflem, który w hali przy ul. Maratońskiej 2 w Zgorzelcu rozpocznie się o godz. 18 w TVP Sport Radiu Wrocław i Muzycznym Radiu.