Mirosław Orczyk: Trzeba być fachowcem, żeby się wypowiadać
UTEX ROW Rybnik w piątkowy wieczór przegrał we własnej hali z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski, czym zakończył swoje występy w Ford Germaz Ekstraklasie w roku 2010. Po porażce tej histerii nie robił trener Mirosław Orczyk, który miał jednak dużo do powiedzenia. Szkoleniowiec śląskiego zespołu podsumował to co się dzieje, wystosował apel do fanów swojego zespołu oraz tych, którzy nie szczędzą słów krytyki w kierunku jego pracy.
Krzysztof Kaczmarczyk
KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski w Rybniku odniósł planową wygraną. Przy niskim nakładzie sił akademiczki pewnie wygrały 81:51. Trener UTEX ROW widział jednak dużo pozytywów nie tylko w tym meczu, ale i w samym przyjeździe takiego zespołu jak wicemistrz Polski do Rybnika.
- Cieszę się niezmiernie, że nikomu nic się nie stało, a wszyscy są cali i zdrowi. Nasze zawodniczki mają po 8 tysięcy kilometrów do domów, Polki też blisko nie mają - mówił Mirosław Orczyk, szkoleniowiec ROW-u. - W trakcie meczu było dużo fajnych zagrań. Jeżeli ktoś przyszedł na ten mecz i chciał obejrzeć dobre widowisko, to może czuć się usatysfakcjonowany. Mógł bowiem zobaczyć w akcji młode utalentowane koszykarki, mógł zobaczyć reprezentantkę Australii czy reprezentantki Polski. Było zatem na kogo popatrzeć.
Zaraz potem dodał, że dziwi się kibicom, którzy nie przyszli na samo widowisko, a przybyli na halę dla wyniku i zwycięstwa nad wicemistrzem Polski. - Jeżeli ktoś przyszedł po wynik, bo myślał, że my będziemy wygrywać z "Mercedesem", to ja powiedziałem w szatni, że gdybyśmy wygrywali z Gorzowem, to musielibyśmy grać w Eurolidze, a nasz poziom na dzisiaj to dwa zwycięstwa w polskiej ekstraklasie - ocenia rybnicki trener. - Jeżeli zatem ktoś tego nie rozumie, to jest mi przykro z tego powodu, bo cztery lata tutaj jest koszykówka i szkoda, że ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć. Są pewne granice ludzkich możliwości i nie da się ich przeskoczyć. Paulina Rozwadowska ma walczyć z Izabelą Piekarską? Kasię Suknarowską mamy porównywać z Samanthą Richards? Jak ktoś tego nie widzi chodząc ileś lat na koszykówkę, to cóż tu dużo mówić.
Już przed meczem było wiadomo, że KSSSE AZS PWSZ jest zdecydowanym faworytem. Zadanie ułatwiła mu jeszcze absencja Laurie Koehn, najskuteczniejszej zawodniczki całej Ford Germaz Ekstraklasy. Ta całe spotkanie przesiedziała na ławce rezerwowych, co spowodowane było urazem barku. Gorzowianki nie musiały się obawiać tego meczu nawet bez Jeleny Leuczanki w składzie. - Dziennikarze zapytali się mnie czy nieobecność Leuczanki ułatwi nam grę. Ja powiedziałem, że oczywiście, ale pod warunkiem, że kolejne cztery takie Leuczanki również by nie przyjechały. Wtedy by nam to trochę ułatwiło - ocenia Orczyk.