Wygrały z problemami, obroniły mistrzostwo, zatrzymały progres gorzowianek
Początek roku to wielkie problemy finansowe w Lotosie, które sprawiły, że po przerwie świątecznej w Gdyni zabrakło wielu koszykarek, które kończyły rok 2009 w ich szeregach. Obrończynie mistrzowskiego tytułu nie zamierzały się jednak poddać. Chrapkę na zdetronizowanie Lotosu z tronu miało wiele drużyn z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski i Wisłą Can Pack na czele. Zresztą odejście Pauliny Pawlak z Lotosu do Wisły Can Pack sprawiało wrażenie, że ekipa spod Wawelu będzie największym faworytem do tytułu. Skończyło się jednak na dalekim piątym miejscu i wielkim zawodzie, podczas gdy Lotos radził sobie znakomicie.
Zespół Lotosu Gdynia znów fruwał najwyżej w Ford Germaz Ekstraklasie
W finale doszło do konfrontacji marzącej o złocie ekipy z Gorzowa Wielkopolskiego z Lotosem. Atut własnego parkietu należał do akademiczek, które wygrały pierwszy mecz. Jak się okazało, było to jedyne wygrane starcie ekipy dowodzonej przez Dariusza Maciejewskiego. Lotos miał bowiem w swoich szeregach Erin Phillips i Ivanę Matovic. Dodatkowo asem w talii trenera Jacka Winnickiego okazała się Marta Urbaniak (pamiętne trójki w meczu numer 3) oraz Tanisha Wright, która wykonywała całą "brudną" robotę. To wszystko w połączeniu z kontuzją Liudmily Sapovej sprawiło, że Lotos wygrał serię finałową 3:1 i obronił mistrzowski tytuł. Decydujące starcie dostarczyło niebywałych emocji, a decyzja sędziego Marka Ćmikiewicza z ostatnich sekund o przyznaniu dwóch zamiast trzech rzutów wolnych dla KSSSE AZS PWSZ śni się pewnie wszystkim związanym z akademiczkami aż do dziś. Tym samym kilkuletni progres gorzowskiego zespołu zatrzymał się, bo w sezonie 2009/2010 zespół ten "tylko" wyrównał osiągnięcie z poprzedniego sezonu.
Niewiele mniej emocji dostarczyła rywalizacja o brązowe medale, gdzie fenomenalna Energa Toruń wygrała serię z CCC Polkowice inkasując tym samym brązowe medale, co było niespodzianką sporego kalibru. Bohaterką Katarzynek została Alicia Gladden, ale na pochwałę zasługuje cały zespół. Szeregi Ford Germaz Ekstraklasy opuściła natomiast ekipa poznańskiego MUKS-u, która tym samym zakończyła swoją trzyletnią przygodę z najwyższą strefą rozgrywkową.
Maciejewski i jego reprezentacja
Po rezygnacji Krzysztofa Koziorowicza sprawy żeńskiej kadry powierzono w ręce Dariusza Maciejewskiego. Ten w 2010 roku nie miał jednak poważnego testu w nowej funkcji, gdyż reprezentacja Polski nie musiała rozgrywać ani meczów eliminacyjnych do Eurobasketu, gdyż będziemy gospodarzem, ani nie zagrała na mistrzostwach świata. Została zatem cała seria sparingów.
Rozpoczęło się od styczniowego Meczu Gwiazd Ford Germaz Ekstraklasy w Pruszkowie, gdzie biało-czerwone uległy gwiazdom ligi. Potem przyszło tournee po USA i komplet trzech porażek. Żeby nie marnować czasu w przygotowaniach do mistrzostw Europy 2011, kadra odbyła kilka zgrupowań w lipcu, po czym w sierpniu i wrześniu rozegrała kilka meczów sparingowych z solidnymi rywalami. Solidni rywale oznaczali, że o zwycięstwa będzie ciężko, ale chodziło bardziej o dopasowanie się do stylu nowego trenera i dobrą grę, a nie same wyniki.
Porażki z takimi reprezentacjami jak Rosja, Czechy, Francja czy Brazylia z pewnością ujmy naszym koszykarkom nie przyniosły, szczególnie, że w drużynie brakowało przecież Agnieszki Bibrzyckiej. Na osłodę pozostaje wygrana w turnieju w Brazylii, gdzie podopieczne Maciejewskiego triumfowały w silnie obsadzonym turnieju z uczestnikami mistrzostw świata.
Dariusz Maciejewski zadebiutował w 2010 roku jako trener reprezentacji Polski w koszykówce kobiet
Wisła Can Pack w final Four Euroligi!
To był piękny czas dla Wisły Can Pack Kraków. Koszykarki spod znaku Białej Gwiazdy nie tylko w końcu zdołały przejść pierwszą fazę play off, ale i zdołały przedrzeć się do wielkiego Final Four Euroligi, a to wynik bezprecedensowy! Co prawda już w samym wielkim finale przepaść była ogromna, ale samego awansu i uczestnictwa w tym wydarzeniu nikt podopiecznym Jose Ignacio Hernandeza nie odbierze.
W Eurolidze rywalizowały również ekipy Lotos Gdynia oraz KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski, który debiutował. Gdynianki swoją przygodę zakończyły na pierwszej fazie play off, kiedy to na drodze staną wielki Spartak Moskwa Region Vidnoje. Akademiczki swoją przygodę zakończyły w fazie grupowej, ale pozostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie i mogą tylko mówić o pechu w losowaniu, gdyż grupa była niezwykle silna.
Zadowoleni z udziału w Pucharze Europy nie kryli natomiast włodarze toruńskiej Energi, która debiutowała na arenie międzynarodowej. Torunianki wyszły z grupy i przegrały dopiero w fazie play off. W Grodzie Kopernika wszyscy bardzo pozytywnie ocenili występ i wynik, który w sezonie 2010/2011 już zdołano poprawić.
Biba z mistrzostwem Rosji
Sukcesy w lidze rosyjskiej święciła Agnieszka Bibrzycka. Polska rzucająca od kilku sezonów broni barw UMMC Jekaterynburg, z którym to w sezonie 2009/2010 sięgnęła po drugie mistrzostwo Rosji z rzędu. Tym samym podopieczne Gundarsa Vetry poprawiły sobie nieco nastroje po kolejnym nieudanym ataku na triumf w Eurolidze koszykarek, gdzie ponownie na drodze stanęła ekipa Spartaka Moskwa Region Vidnoje, która to właśnie poległa w finale ligi rosyjskiej.
Sama Biba była jedną z głównych autorek tego sukcesu. Pośród całej plejady gwiazd jaka występuje w UMMC, z Candace Parker czy Cappie Pondexter na czele, Bibrzycka potrafiła się znakomicie odnaleźć. Co ważne polska zawodniczka nie miała wahań formy, grając przez cały sezon bardzo równo, a co najważniejsze, był to poziom bardzo wysoki.
Storm rządziły w WNBA
Sezon 2010 w najlepszej lidze świata należał do jednej drużyny, a była nią ekipa Seattle Storm. Lauren Jackson i Sue Bird z koleżankami były nie do zatrzymania, a świadczyć o tym może najlepiej wynik 7:0 w fazie play off, gdzie w finale podopieczne Briana Aglera nie pozostawiły złudzeń Atlancie Dream - rewelacji rozgrywek. Storm wygrały jak najbardziej zasłużenie całą ligę będąc też najlepszą drużyną sezonu zasadniczego.
Polskich akcentów zabrakło, gdyż żadna Polka nie wystąpiła w tegorocznym sezonie. O angaż w Washington Mystics starała się co prawda Ewelina Kobryn, ale po treningowych campach powróciła do ojczyzny. Szansę miała też Agnieszka Bibrzycka, ale ta w wakacje postawiła na odpoczynek zarówno od WNBA, jak i kadry narodowej.
Amerykańska dominacja absolutna
Imprezą docelową w 2010 roku w żeńskiej koszykówce były mistrzostwa świata w Czechach, które odbyły się na przełomie września i października. Do turnieju w roli wielkiego faworyta przystępowały Amerykanki, a z roli tej wywiązały się znakomicie. Ekipa Geno Auriemmy nie przegrała żadnego spotkania, a w każdym z nich pokazały niesamowicie efektowny, wręcz galaktyczny pokaz gry w koszykówkę. Ambicja, wola walki, niesamowita defensywa i jeszcze lepsza egzekucja - tym cechowała się reprezentacja USA podczas tego turnieju.
Największą niespodzianką okazały się gospodynie, które na swojej drodze do tytułu wicemistrzowskiego pokonały m.in. obrończynie tytułu, czyli Australijki, a stało się to już w ćwierćfinale. Znakomity turniej Evy Viteckovej oraz Hany Horakovej dały niesamowity sukces. W finale, na USA, już jednak recepty duet ten nie znalazł.
Hana Horakova - MVP mistrzostw świata 2010
Na najniższym stopniu podium stanęły Hiszpanki, które dowodzone przez szkoleniowca Wisły Can Pack Jose Ignacio Hernandeza spełniły swoje marzenia. Osobę Hernandez można zatem traktować jako polski akcent na turnieju, bowiem reprezentacja polskich koszykarek niestety na turniej się nie zakwalifikowała.
Armia odkupienia Białej Gwiazdy
Z końcem września, jeszcze podczas trwania mistrzostw świata, rozpoczął się kolejny sezon Ford Germaz Ekstraklasy. Głównym kandydatem do mistrzostwa jest Wisła Can Pack Kraków, która pod Wawelem stworzyła prawdziwą armię odkupienia za winy z sezonu 2009/2010. Część sezonu z 2010 roku w Krakowie mogą z pewnością zaliczyć do udanych, bowiem Biała Gwiazda świeci nad całą ligą z fotelu lidera. Czy tak jednak będzie na zakończenie całego sezonu? Jedno, jak na razie, jest pewne. Lotos Gdynia, czyli obrońca tytułu, ma jeszcze większe problemy w porównaniu z sezonem 2009/2010 i tym razem po złoto raczej już nie sięgnie. Raczej, bowiem Mieczysław Krawczyk lubi zaskakiwać i może znów coś "wyczaruje".
Świąteczny szok!
Koniec roku kojarzy się z prezentami świątecznymi i zabawą sylwestrową. Kibice żeńskiego basketu prezent otrzymali od najlepszej koszykarki świata Diany Taurasi, ale bynajmniej nie był to prezent z natury tych pozytywnych. Testy antydopingowe wykazały w organizmie tej koszykarki modafinil, który jest lekiem o działaniu stymulującym, używanym w leczeniu narkolepsji, zmniejszenia senności wywołanej pracą zmianową lub bezdechem sennym oraz jako środek pobudzający. Zawodniczka czeka z niecierpliwością na wyniki próbki B, bowiem uważa, że jest czysta. Niesmak jednak pozostanie, a miano "Jordana w spódnicy" mocno nadszarpnięty.
Co może przynieść nowy rok?
Na pewno przyniesie najważniejszą imprezę roku, czyli Women Eurobasket 2011, który odbędzie się w Łodzi, Bydgoszczy i Katowicach. Polki liczą na dobry wynik, a pomóc w tym ma m.in. powrót do gry Małgorzaty Dydek, co byłoby wydarzeniem na skalę światową. Marzeniem jest powtórka wyniku z 1999 roku, kiedy to reprezentacja Polski pod wodzą Tomasza Herkta sięgnęła po złoto!
Co jeszcze może się wydarzyć? W Dzień Kobiet, czyli 8 marca po raz drugi z rzędu w Gdyni, odbędzie się Mecz Gwiazd Euroligi koszykarek, a to z pewnością wydarzenie godne uwagi i godne polecenia. Ciekawie zapowiada się również finał tegorocznego maratonu pt. Ford Germaz Ekstraklasa, bo sezon jest niezwykle ciekawy, a chętnych do tytułu wielu. Emocji zatem nie zabraknie, a rok zapowiada się bardzo interesująco i oby sukcesów było jak najwięcej, zarówno tych sportowych, jak i organizacyjnych.