Dikaioulakos oficjalnie w Lotosie, trwa ruch kadrowy

Włodarze Lotosu Gdynia na specjalnej konferencji prasowej oficjalnie potwierdzili, że nowym trenerem mistrzyń Polski został Grek Georgios Dikaioulakos, który zastąpił na tym stanowisku Dariusza Raczyńskiego. Ten z kolei został ponownie przesunięty do roli asystenta. Zmiana trenera to jednak niejedyne wieści z Trójmiasta.

O tym, że nowym szkoleniowcem Lotosu Gdynia będzie Georgios Dikaioulakos mówiło się już od jakiegoś czasu, ale włodarze klubu nie chcieli niczego oficjalnie potwierdzić. Uczynili to dopiero na wtorkowej konferencji prasowej. Umowa z Grekiem będzie obowiązywała do końca bieżącego sezonu. W umowie jest jednak klauzula, że nowy trener może zostać w drużynie na kolejny sezon. Warunkiem jest jednak udział Lotosu w kolejnej edycji Euroligi koszykarek. Co ciekawe Dikaioulakos jest pierwszym w historii zagranicznym szkoleniowcem Lotosu.

Nowy trener mistrzyń Polski będzie miał do dyspozycji również nową zawodniczkę, bowiem kadra Lotosu Gdynia wzbogaciła się o nową koszykarkę, którą została Francuzka z polskimi korzeniami Pauline Krawczyk.

Krawczyk poprzedni sezon spędziła we francuskiej drużynie Lattes Montpellier Agglomeration Basket, gdzie w lidze notowała na swoim koncie średnio 13,9 punktu, 4,3 zbiórki oraz 1,4 asysty na mecz, będąc tym samym wiodącą postacią swojego zespołu. Jeszcze lepiej koszykarce wiodło się w rozgrywkach Pucharu Europy, gdzie na swoim koncie notowała 15,2 punktu, 3,9 zbiórki i 1,9 asysty na mecz.

Z pewnością największym osiągnięciem Francuzki z polskimi korzeniami jest wywalczony przed dwoma laty na Łotwie tytuł mistrzyni Europy z reprezentacją Trójkolorowych. Skrzydłowa w ekipie Pierre Vincenta odegrała znaczącą rolę w finałowym meczu przeciwko Rosjankom, a w całym turnieju zasłynęła tym, że na swoich ramionach oprócz barw francuskich, prezentowała również wymalowaną flagę Polski.

Włodarze Lotosu Gdynia dokonali również jednego "cięcia" kadrowego, a wybór padł na doświadczoną amerykańską podkoszową Sandorę Irvin. 28-letnia zawodniczka nie do końca przekonała do siebie pracodawców. Podczas swojej przygody z mistrzyniami Polski wystąpiła w 13 spotkaniach, w których na jej koncie średnio pojawiało się 8,9 punktu, 7,3 zbiórki oraz 1,4 bloku.

Irvin miała być zabezpieczeniem strefy podkoszowej gdyńskiego klubu i mocno liczono na jej doświadczenie z ligi WNBA. Tymczasem Amerykanka swoje statystyki nabijała w meczach z przeciętnymi rywalami, a pojedynkach o stawkę - zawodziła. Teraz, gdy w końcu do zdrowia dochodzi Dora Horti, jej obecność w drużynie jest zbędna.

Komentarze (0)