Trudna wizyta mistrzów w stolicy - zapowiedź meczu Polonia Warszawa - Asseco Prokom Gdynia

Gdyby o miejscu w ligowej tabeli decydowały klubowe budżety, gdyńskie Asseco Prokom i warszawska Polonia znalazłyby się na jej przeciwległych biegunach. Na szczęście sport rządzi się swoimi prawami i na zwycięstwo aktualnych mistrzów Polski w sobotni wieczór nie da się jednomyślnie postawić.

Poloniści mimo zbudowanego na ostatnią chwilę i za niewielkie pieniądze składu radzą sobie w tym sezonie nadspodziewanie dobrze. Sześć zwycięstw w dwunastu meczach daje stołecznej drużynie miejsce w środku tabeli. Warszawianie szczególnie groźni są na własnym parkiecie - patent na rywali w hali Koło znaleźli do tej pory jedynie wspomniani zawodnicy Energi Czarnych Słupsk. Co ważne, poloniści wszystkie pięć styczniowych spotkań TBL rozgrywają na własnym parkiecie, co pozwala im na spokojnie przygotowania bez konieczności podróżowania po kraju.

Gdynianie najbardziej obawiać się powinni Darnella Hinsona, który w dwóch ostatnich meczach rzucił łącznie 47 punktów, odpoczywając na ławce tylko przez... 18 sekund. Pojedynek amerykańskiego rzucającego ze swoim rodakiem - Danielem Ewingiem (średnio 13,2 punktu i 4 asysty na mecz) powinien być ozdobą sobotniej potyczki. Dużo rozstrzygnąć może z kolei walka pod koszami. Polonia co prawda nie ma się czego wstydzić w tym elemencie - Harding Nana, Tony Easley i David Palmer to czołowe postaci tej drużyny - ale z drugiej strony występować będzie Ratko Varda. Serbski środkowy w niedawnym pojedynku z Zastalem Zielona Góra rzucił 23 punkty i miał 12 zbiórek, a jego rywalem był przecież Chris Burgess, statystycznie najlepszy zawodnik ligi.

Wspomniany mecz z beniaminkiem TBL pokazał praktyczny brak ubytków w ekipie Asseco Prokomu spowodowany odejściem Jana Hendrika Jagli oraz J.R. Giddensa. I to aktualni mistrzowie Polski przystąpią do sobotniego pojedynku w roli faworytów. - Już nie raz pokazaliśmy w Warszawie, że potrafimy grać i wygrywać z uznanymi drużynami. We własnej hali możemy wygrać z każdym - przekonuje Marcin Nowakowski, rozgrywający stołecznej Polonii. - Na pewno więc fakt, że przyjedzie do nas uznany rywal nie spowoduje strachu. Szanujemy każdego rywala, ale nie przestraszymy się mistrza Polski - obiecuje. 21-latek to jedno z objawień ligi - aż 11 z 12 spotkań rozpoczynał w pierwszej piątce, rzucając średnio 8,3 punktu i notując 3,5 asysty.

Sobotnie spotkanie będzie miało spore znaczenie dla obu ekip. Polonia myśląc o spokojnej końcówce sezonu musi kompletować zwycięstwa na własnym parkiecie. Tym bardziej, że kolejni rywale odwiedzający Warszawę to trzecia drużyna ligi - PGE Turów Zgorzelec i będąca ostatnio na fali ekipa AZS-u Koszalin (4 wygrane z rzędu). Tymczasem dla gdynian wygrana w stolicy oznaczałaby otwartą drogę do fotela lidera TBL po rundzie zasadniczej - po porażce Energi Czarnych w Zgorzelcu Asseco Prokom musi wygrać wszystkie zaległe mecze, by wdrapać się na tron.

Początek sobotniego spotkania w hali Koło przy ulicy Obozowej 60 o godzinie 18.00. Bilety w cenie 25 zł, 15 zł i 10 zł będą do nabycia w kasach hali. Klub oraz kibice tradycyjnie już grają tego dnia wspólnie z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, prowadząc zbiórkę pieniędzy i atrakcyjne licytacje w przerwie meczu.

Komentarze (0)