Ekipa Power Electronics Walencja jeszcze na półmetku fazy grupowej Euroligi musiała liczyć na cud, by awansować do TOP 16. Ostatecznie cel ten został zrealizowany dzięki bardzo dobrej decyzji zarządu i zatrudnieniu trenerskiej legendy - Svetislava Pesicia. Serb diametralnie zmienił oblicze drużyny i jakość gry i sprawił, że Power Electronics znalazło się wśród najlepszych szesnastu ekip Starego Kontynentu.
Awans wymusił jednak na włodarzach klubu zdecydowane wzmocnienia. Choć sam trener Pesić mówi o co najmniej dwóch transferach, póki co udało się sfinalizować jeden - nowym zawodnikiem drużyny z Walencji został doskonale znany kibicom w Polsce J.R. Giddens, Amerykanin, który jeszcze przed dwoma tygodniami reprezentował barwy Asseco Prokomu Gdynia. Z zespołu mistrza Polski został jednak zwolniony tuż przed Nowym Rokiem, gdyż jego kontrakt znacznie przewyższał aktualne wyniki zespołu. Jednocześnie trener Tomas Pacesas pożegnał koszykarza również z innych powodów. Koszykarz na pierwszym miejscu stawiał własne statystyki, a nie dobro drużyny.
W 10 meczach euroligowych Giddens notował średnio 9 punktów i 5,2 zbiórki, notując dobre statystyki z gry (47 procent za dwa, 48 za trzy i 76 za jeden). Najlepsze spotkanie rozegrał przeciwko Khimki Moskwa, gdy zdobył 20 punktów i 10 zbiórek. W Tauron Basket Lidze Amerykanin rzucał przeciętnie 11,8 punktu i zbierał 4,2 piłki z tablic w czterech spotkaniach.