Obie drużyny w nienajlepszych nastrojach kończyły miniony rok. Spójnia po serii czterech zwycięstw przegrała w Łodzi. Sportino natomiast doznało aż dwóch porażek z rzędu psując dobre wrażenie jakie zrobiło w pierwszej części sezonu. Sposób na podopiecznych Aleksandra Krutikowa znalazły SKK Siedlce oraz rezerwy Asseco Prokomu.
W pierwszym spotkaniu, które na początku października odbyło się w Inowrocławiu górą po dramatycznej końcówce byli gospodarze, którzy zwyciężyli 58:56. Ten pojedynek mógł się jednak potoczyć inaczej, gdyż przez trzy kwarty to goście zdecydowanie prowadzili. Ten wynik kibicom Spójni daje jednak sporo optymizmu. Oba zespoły od tego czasu znacznie się bowiem zmieniły. Spójnia pod wodzą nowego-starego trenera, Tadeusza Aleksandrowicza zwyciężyła sześć z ośmiu spotkań, nie przegrywając jeszcze na własnym parkiecie. Dokonano również znaczących wzmocnień. Rozpoczęło się od Adama Parzycha, który najtrudniejsze momenty ma już za sobą i może stanowić o sile Spójni. Już w styczniu do Stargardu Szczecińskiego trafił również Tomasz Stępień. - Potrzebowaliśmy koszykarza, który potrafi rzucić z daleka, spenetrować i odrzucić piłkę. Myślę, że Stępień to dobre uzupełnienie zespołu - chwali swojego nowego koszykarza trener Aleksandrowicz. Po kontuzji wraca również Sławomir Buczyniak, który w oficjalnym spotkaniu nie grał od ponad dwóch miesięcy. Powrót tego rozgrywającego nastąpił już w sparingu z AZS Radex Szczecin i nie wypadł źle. - Zagrał nierówno. Miał bardzo dobre momenty, szczególnie kiedy dobrze się ustawiał, natomiast z prowadzeniem gry momentami było trochę chaosu. Dwie, trzy decyzje zupełnie nieprzemyślane, jak na rozgrywającego, ale po takiej przerwie to się mogło zdarzyć - ocenia szkoleniowiec ekipy z Pomorza Zachodniego. Te wzmocnienia spowodowały, że wśród niskich koszykarzy panuje spora rywalizacja. Trudno przewidzieć, kto wyjdzie w pierwszej piątce. Jedynym pewniakiem wśród obwodowych wydaje się być Marcin Stokłosa. Trener Aleksandrowicz ostrzega jednak, że nie ma takich podziałów, a o miejscu na parkiecie zadecyduje dyspozycja dnia. - U nas nie ma takich podziałów. Kto jest aktualnie w formie, ten wychodzi na parkiet. Robimy też dużo zmian. Koszykarz, który chwilę się zagapi, czy traci koncentrację, musi ją zdobywać na ławce - przestrzega swoich koszykarzy.
Nieco gorzej wygląda sytuacja kadrowa w Sportino. Wprawdzie zespół z Inowrocławia wzmocnił grający ostatnio w Górniku Wałbrzych Krzysztof Jakóbczyk, ale odszedł trzeci strzelec zespołu, doświadczony Wiaczesław Rosnowski. Tego gracza będzie brakować pod koszem, a sam Wojciech Żurawski może mieć problem z powstrzymaniem Wiktora Grudzińskiego i Rafała Kulikowskiego.
W ubiegłym tygodniu przedstawiciele obu klubów pokazali się z dobrej strony w meczu gwiazd I ligi. Sportino reprezentowali Łukasz Żytko i trener Aleksander Krutikow, który prowadził ekipę Zachodu. Niestety tego spotkania, podobnie jak dwóch ostatnich ligowych opiekunowi Sportino nie udało się wygrać. Tą samą ekipę reprezentował również stargardzki tercet. Mimo porażki zespołu koszykarze Spójni mogą być zadowoleni. Jerzy Koszuta wygrał konkurs wsadów, natomiast Marcin Stokłosa został wybrany do pierwszej piątki zawodów. Również Łukasz Grzegorzewski mimo, że do składu wskoczył w ostatniej chwili zapisał się w pamięci kibiców. Czy występ w meczu gwiazd aż trzech koszykarzy stargardzkiej ekipy negatywnie przełoży się na postawę zespołu w pierwszym ligowym spotkaniu po tak długiej przerwie? - Tysiąc kilometrów podróżowania pięć dni przed ligą to nie jest wymarzona sytuacja - nie kryje swego rozczarowania opiekun gospodarzy. - Inni nie chcieli dawać za dużo graczy, bo to przeszkadza. Takim właśnie przykładem jest Sportino - dodaje.
Czy gospodarze zrewanżują się za pechową porażkę z pierwszej rundy? A może to Sportino przełamie serię dwóch przegranych z rzędu? Jak zaprezentują się nowi koszykarze w barwach obu ekip? Odpowiedzi na te i inne pytania poznamy w sobotni wieczór. Początek spotkania o godz. 17:00.