To przeciwnik doprowadził do nerwowej końcówki - trenerski dwugłos po meczu Spójnia Stargard - Sportino Inowrocław

- staraliśmy się grać równo, a przeciwnik dał nam szansę, żeby wrócić do gry - powiedział po spotkaniu ze Spójnią Stargard Szczeciński opiekun Sportino Inowrocław, Aleksander Krutikow. I miał rację, bo jego zespół w połowie czwartej kwarty przegrywał dwunastoma punktami, by na minutę przed końcem wyjść na prowadzenie. Ostatecznie jednak nie powtórzyła się sytuacja z pierwszej rundy, gdy w podobnych okolicznościach Sportino tryumfowało.

Tadeusz Aleksandrowicz (Spójnia): Na trzy minuty przed końcem prowadziliśmy dziewięcioma punktami. Wydawało się, że jest po meczu. Zagraliśmy za szybkie trzy akcje. Zgubiliśmy piłki, poszły kontry i zrobiło się bardzo nerwowo, ale doświadczenie Marcina Stokłosy się przydało. Mimo wszystko wygraliśmy zasłużenie, bo przez większość meczu prowadziliśmy. Sportino było bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Też kryliśmy agresywnie, ale oni grali jeszcze bardziej agresywnie. Odcinali nas od podań, nie dali nam realizować taktyki. Trzeba, więc było wykazać się indywidualnymi umiejętnościami. Okazało się, że jeden na jeden byli trochę lepsi na boisku, stąd te nasze straty.

Aleksander Krutikow (Sportino): To przeciwnik doprowadził do nerwowej końcówki. My staraliśmy się grać równo, a przeciwnik dał nam szansę, żeby wrócić do gry. Straciliśmy dwóch graczy pierwszej piątki. Odszedł Rosnowski, Maciej Strzelecki jest kontuzjowany. Na pewno przez to nasza moc była lekko obniżona w tym meczu. Jeśli chodzi o Krzysztofa Jakóbczyka, który zagrał po raz pierwszy dla Sportino to spisał się całkiem nieźle, jak na półtorej tygodnia trenowania z naszą drużyną.

Komentarze (0)