Po blisko miesięcznej przerwie rozgrywki I ligi rozpoczęły się niejako na nowo. Zespoły przystąpiły bowiem do rywalizacji nieświadome swojej formy. Okazało się, że zagłębiowscy koszykarze... w ogóle nie są w formie. Ich postawa na parkiecie znacząco odbiegała od poziomu, do którego przyzwyczaili swoich kibiców. Jednak blamaż (lub pogrom, jak kto woli) w Łańcucie, o którym MKS wolałby jak najszybciej zapomnieć, wyznacza ich szanse w meczu ze Spójnią.
A stargardzianie po Nowym Roku prezentują się z bardzo dobrej strony. W ostatniej ligowej kolejce pokonali Sportino Inowrocław 80:76. Mimo niezbyt dużej różnicy punktowej jest to imponująca wygrana. Co więcej, jest to już drugie zwycięstwo Spójni w tym roku. W sparingu pokonali bowiem AZS Radex Szczecin (71:69). Stargardzianie są więc w dobrej formie, mimo tak długiej przerwy w ligowych zmaganiach.
Jednak ich zwycięstwo ze Sportino zostało okupione wieloma nerwami, zwłaszcza w końcówce. - Na trzy minuty przed końcem prowadziliśmy dziewięcioma punktami. Wydawało się, że jest po meczu. Zagraliśmy za szybkie trzy akcje. Zgubiliśmy piłki, poszły kontry i zrobiło się bardzo nerwowo, ale doświadczenie Marcina Stokłosy się przydało. Mimo wszystko wygraliśmy zasłużenie, bo przez większość meczu prowadziliśmy - przyznał Tadeusz Aleksandrowicz, szkoleniowiec Spójni. Kluczem do dobrej postawy inowrocławian była agresywna gra oraz umiejętność radzenia sobie z rywalem w walce jeden na jednego. Właśnie tego zabrakło dąbrowianom w Łańcucie.
Podopieczni Wojciecha Wieczorka wyglądali jakby pierwszy raz grali ze sobą na tak wysokim poziomie jakim jest I liga. Jednak największym problemem dąbrowian była skuteczność. Matematyka mówi sama za siebie, MKS grał na 39 proc. skuteczności rzutów z gry. Wielką bolączką były również rzuty wolne, z których wpadło jedynie 50 proc. Wszyscy koszykarze zaprezentowali się chyba z najgorszej strony, ale oczy zwrócone były na jedyne wzmocnienie drużyny, czyli na Tomasza Wróbla, który dostosował się poziomem do swoich nowych kolegów.
Środowe spotkanie będzie więc ciekawe przede wszystkim z jednego powodu - jak zagra MKS? Jest to zagadka, której rozwiązanie poznamy dopiero po końcowym gwizdku. Wojciech Wieczorek powinien dużo zmienić w grze swoich podopiecznych. Gdyby miał on czarodziejską różdżkę, w ogóle nie byłoby tematu. Jednak dąbrowianie w cztery dni muszą diametralnie poprawić swoją skuteczność, agresję i komunikację na parkiecie. Nad czym musieli popracować stargardzianie? Wydaje się, że jedynie nad udoskonaleniem współpracy z dwoma nowymi zawodnikami - Adamem Parzychem i Tomaszem Stępniem.
Spotkanie pomiędzy MKS-em Dąbrowa Górnicza a KS Spójnią Stargard Szczeciński odbędzie się w środę 19 stycznia w dąbrowskiej hali "Centrum". Początek o godzinie 18.