Wygrać bez pomocy czarodziejskiej różdżki - zapowiedź meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński

Szóste i siódme miejsce w ligowej tabeli dzielą zaledwie dwa "oczka". Nie dziwi więc, że stawką środowego meczu jest sześć punktów. Na lepszej drodze do zwycięstwa są stargardzianie, którzy po blisko miesięcznej przerwie pokonali Sportino. Natomiast dąbrowianie woleliby jak najszybciej wymazać z pamięci swój pierwszy mecz w Nowym Roku.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Po blisko miesięcznej przerwie rozgrywki I ligi rozpoczęły się niejako na nowo. Zespoły przystąpiły bowiem do rywalizacji nieświadome swojej formy. Okazało się, że zagłębiowscy koszykarze... w ogóle nie są w formie. Ich postawa na parkiecie znacząco odbiegała od poziomu, do którego przyzwyczaili swoich kibiców. Jednak blamaż (lub pogrom, jak kto woli) w Łańcucie, o którym MKS wolałby jak najszybciej zapomnieć, wyznacza ich szanse w meczu ze Spójnią.

A stargardzianie po Nowym Roku prezentują się z bardzo dobrej strony. W ostatniej ligowej kolejce pokonali Sportino Inowrocław 80:76. Mimo niezbyt dużej różnicy punktowej jest to imponująca wygrana. Co więcej, jest to już drugie zwycięstwo Spójni w tym roku. W sparingu pokonali bowiem AZS Radex Szczecin (71:69). Stargardzianie są więc w dobrej formie, mimo tak długiej przerwy w ligowych zmaganiach.

Jednak ich zwycięstwo ze Sportino zostało okupione wieloma nerwami, zwłaszcza w końcówce. - Na trzy minuty przed końcem prowadziliśmy dziewięcioma punktami. Wydawało się, że jest po meczu. Zagraliśmy za szybkie trzy akcje. Zgubiliśmy piłki, poszły kontry i zrobiło się bardzo nerwowo, ale doświadczenie Marcina Stokłosy się przydało. Mimo wszystko wygraliśmy zasłużenie, bo przez większość meczu prowadziliśmy - przyznał Tadeusz Aleksandrowicz, szkoleniowiec Spójni. Kluczem do dobrej postawy inowrocławian była agresywna gra oraz umiejętność radzenia sobie z rywalem w walce jeden na jednego. Właśnie tego zabrakło dąbrowianom w Łańcucie.

Podopieczni Wojciecha Wieczorka wyglądali jakby pierwszy raz grali ze sobą na tak wysokim poziomie jakim jest I liga. Jednak największym problemem dąbrowian była skuteczność. Matematyka mówi sama za siebie, MKS grał na 39 proc. skuteczności rzutów z gry. Wielką bolączką były również rzuty wolne, z których wpadło jedynie 50 proc. Wszyscy koszykarze zaprezentowali się chyba z najgorszej strony, ale oczy zwrócone były na jedyne wzmocnienie drużyny, czyli na Tomasza Wróbla, który dostosował się poziomem do swoich nowych kolegów.

Środowe spotkanie będzie więc ciekawe przede wszystkim z jednego powodu - jak zagra MKS? Jest to zagadka, której rozwiązanie poznamy dopiero po końcowym gwizdku. Wojciech Wieczorek powinien dużo zmienić w grze swoich podopiecznych. Gdyby miał on czarodziejską różdżkę, w ogóle nie byłoby tematu. Jednak dąbrowianie w cztery dni muszą diametralnie poprawić swoją skuteczność, agresję i komunikację na parkiecie. Nad czym musieli popracować stargardzianie? Wydaje się, że jedynie nad udoskonaleniem współpracy z dwoma nowymi zawodnikami - Adamem Parzychem i Tomaszem Stępniem.

Spotkanie pomiędzy MKS-em Dąbrowa Górnicza a KS Spójnią Stargard Szczeciński odbędzie się w środę 19 stycznia w dąbrowskiej hali "Centrum". Początek o godzinie 18.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×