Wyjazdowe kłopoty Spójni Stargard

Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński przed własną publicznością nie przegrali od trzech miesięcy. Znacznie gorzej ekipie z Pomorza Zachodniego wiedzie się natomiast na parkietach rywali, gdyż dwa ostatnie wyjazdy zakończyły się wysokimi porażkami. Słabsze rezultaty bagatelizuje jednak trener Tadeusz Aleksandrowicz, w podobnym tonie wypowiada się jego ostatni nabytek, Tomasz Stępień.

Od powrotu "Aleksa" koszykarze Spójni nie znaleźli pogromcy na własnym parkiecie. A okazji nie brakowało, do najtrudniejszych przeszkód można zaliczyć Sportino Inowrocław i rezerwy Asseco Prokomu. Ostatnie spotkanie z ligowym outsiderem, GKS-em Tychy, dla wielu mogło wydawać się najłatwiejszym, a świetna pierwsza kwarta w wykonaniu gospodarzy dawała nadzieję nawet na pogrom. Tradycyjnie już jednak Spójni trafiają się przestoje w grze, lecz doświadczony szkoleniowiec ze spokojem podchodzi do tej kwestii. - Przestoje są i będą. Nie jesteśmy zespołem z NBA, czy TBL - komentuje Aleksandrowicz. - Jestem bardzo zadowolony z gry w ostatnim meczu. Nie spodziewałem się, że postawią nam takie ciężkie warunki. Na szczęście zrobiliśmy bezpieczną przewagę. Oni musieli włożyć wiele sił, żeby dojść nas na pięć punktów, ale myślę, że mecz był pod kontrolą - dodaje.

Kibice zastanawiają się jednak, co z ich drużyną dzieje się w spotkaniach wyjazdowych. Wprawdzie porażki w Dąbrowie Górniczej, czy Łodzi mogli przewidzieć, lecz ich rozmiary były już zaskakujące. Aleksandrowicz nie widzi jednak powodu do niepokoju. Jego zdaniem osiągnięte rezultaty były jedynie odzwierciedleniem aktualnej różnicy między rywalami, a prowadzoną przez niego ekipą. - ŁKS jest lepszym zespołem, podobnie jak Dąbrowa Górnicza. Nie jesteśmy tak scementowani, żebyśmy od razu zagrozili Dąbrowie Górniczej, która gra trzy lata w tym samym składzie. Chciałbym również zwrócić uwagę, że wygraliśmy w Łańcucie, gdzie gra się ciężko. Drużyny, z którymi ostatnio przegraliśmy, będą się biły o awans.

Z kolei Tomasz Stępień, który w styczniu dołączył do Spójni uważa, że tak wysoka porażka w Dąbrowie Górniczej to wypadek przy pracy. - Potraktujmy to jako małą wpadkę. Trochę byliśmy zdekoncentrowani. Trzy dni wcześniej rozegraliśmy ciężki mecz ze Sportino, kosztowało nas to wiele sił. Możliwe, że zabrakło ich już na wyjazdowe spotkanie w Dąbrowie Górniczej - tłumaczy.

Czy stargardzcy kibice mogą więc liczyć na poprawę wyjazdowego bilansu? Wiele na to wskazuje. Jak zakłada plan trenera Aleksandrowicza, Spójnia musi ogrywać niżej notowanych rywali. A okazja do tego już w najbliższej kolejce, gdyż stargardzianie wybierają się do przeżywającego olbrzymie kłopoty Górnika Wałbrzych. - Nasz plan jest prosty: wygrywać wszystkie spotkania z dołem tabeli, ze średniakami zwyciężać wszystko u siebie, z czołówką większość. Na wyjeździe trzeba natomiast pokonać drużyny, które z nami konkurują. Musimy więc wygrać w Pruszkowie. Z lepszymi ekipami również staramy się coś ugrać. U siebie się da, natomiast na wyjeździe bardzo rzadko wygra się z lepszą drużyną.

Stępień natomiast jest pewny, że jego drużyna przełamie się już w najbliższym meczu w Wałbrzychu. - Musimy tam jechać i przywieźć dwa punkty. Innej opcji niż zwycięstwo nie bierzemy pod uwagę.

Komentarze (0)