Elmedin Omanic: Zmieńmy nazwę rozgrywek z PLKK na PLKS

Toruńskie Katarzynki nie sprostały w środowym meczu Wiśle Can Pack Kraków. Główny pretendent do mistrzowskiego tytułu obnażył wszystkie słabości drużyny z Grodu Kopernika i wygrał bardzo pewnie, ale w Enerdze nikt z tego powodu w histerię nie popada. Jak przyznaje bowiem trener aktualnych brązowych medalistek ten mecz nie był dla jego drużyny priorytetem w tym momencie.

Spotkanie 20. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy pomiędzy Wisłą Can Pack Kraków i Energą Toruń okrzyknięty był jako hit. Niestety gospodynie okazały się mało gościnne wygrywając bardzo pewnie 72:59 mając cały czas spotkanie pod kontrolą.

- Ja bardzo gratuluję drużynie Wisły wygranego meczu - powiedział po spotkaniu Elmedin Omanic, szkoleniowiec Energi Toruń. - Wiśle życzę też powodzenia w kolejnych meczach. Życzę jej ponownego awansu do Final Four Euroligi koszykarek, a być może nawet awansu do samego ścisłego finału.

Sam Omanic w Krakowie został powitany bardzo miło, bowiem podczas prezentacji otrzymał porcję oklasków. Pod Wawelem pamiętają bowiem doskonale, że to pod wodzą bośniackiego szkoleniowiec Biała Gwiazda wywalczyła dwa tytuły mistrzowskie. Sentyment do Krakowa pozostał w głowie Omanicia, a on sam doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakim silnym zespołem jest obecnie Wisła Can Pack.

- Przed spotkaniem mówiłem swoim zawodniczkom, że w tym meczu zagramy bez żadnej presji. To Wisła Kraków jest bowiem zdecydowanym faworytem tego meczu - przekonuje Omanic, który niedowiarków odsyłał nawet do swoich zawodniczek o potwierdzenie jego słów. - Naprawdę mówiłem, że dzisiejszy mecz nie jest dla nas ważny. Dla nas ważny jest mecz piątkowy w Rybniku i tam musimy wygrać. To dla nas zdecydowanie ważniejsza sprawa wygrać w Rybniku, w porównaniu z meczem w Krakowie.

Elmedin Omanic w akcji podczas meczu Wisła Can Pack Kraków - Energa Toruń

Omanic przypomniał się krakowskim fanom ze swojej niebywałej impulsywności, chociaż trzeba przyznać, że pełnego wachlarza swoich umiejętności nie zademonstrował. Pomimo jednak tego, sędziowie i tak zdecydowali się ukarać trenera Katarzynek przewinieniem technicznym po jednej z jego reakcji, a było to już po zakończeniu pierwszej połowy meczu...

- To była moja pierwsza taka reakcja do sędziów i od razu zostałem ukarany przewinieniem technicznym - tłumaczy się pokrzywdzony. - Wszystko zaczęło się od faulu przy rzucie za trzy punkty na Phillips, gdzie wcześniej było przewinienie ofensywne, a sam faul na Australijce był po rzucie, a sędziowie przyznali jej trzy rzuty wolne. Po chwili w ostatniej akcji pierwszej połowy sędziowie nie odgwizdali przewinienia na Hajdanie Radunovic, a Bośniak eksplodował, co zakończyło się przewinieniem technicznym.

Szkoleniowiec Katarzynek po meczu był mocno niezadowolony z postawy pary sędziowskiej, ale jak powiedział, nie do końca chodzi tutaj tylko o ten mecz. - Myślę, że sędziowie troszeczkę niestety zepsuli ten mecz. Trzeba chyba zmienić nazwę naszych rozgrywek z PLKK (Polska Liga Koszykówki Kobiet - przyp. red.) na PLKS (Polska Liga Koszykówki Sędziów - dop. red.) - zakończył Omanic.

Już w piątek na Energę Toruń czeka kolejne spotkanie w rozgrywkach polskiej ekstraklasy. Pojedynek w Rybniku Katarzynki muszą wygrać, a sam trener po prostu nie widzi innej możliwości.

Komentarze (0)