Monika Krawiec kilka sezonów spędziła w ekipie Wisły Can Pack, z którą to święciła m.in. mistrzostwo Polski. W ostatnich latach zdecydowała się jednak bronić barw toruńskiej Energi, natomiast pod Wawelem chciała się z jak najlepszej strony pokazać miejscowym fanom. Krawiec od początku była bardzo zmobilizowana do dobrej gry, a już na starcie meczu zdobyła pierwszych 7 punktów swojego zespołu, po których Katarzynki prowadziły pierwszy i ostatni raz w meczu. Potem na parkiecie dominowały już tylko gospodynie.
- Po tym meczu drużynie Wisły Kraków należą się tylko i wyłącznie gratulacje - powiedziała po spotkaniu liderka toruńskiego zespołu. - Wisła to bardzo dobry zespół, który w meczu z nami okazał się zdecydowanie poza naszym zasięgiem.
Sama Krawiec zakończyła spotkanie pod Wawelem z dorobkiem 18 punktów, będąc najskuteczniejszą zawodniczką meczu. To jednak nie wystarczyło nie tylko do tego, żeby poprowadzić zespół do sukcesu, ale i do nawiązania jakiejkolwiek walki z faworytem.
Monika Krawiec (w czarnym) w starciu przeciwko Guncie Basko
- W meczu w Krakowie nie udało nam się postawić rywalowi żadnych trudnych warunków. Tak jak już powiedziałam, Wisła była zdecydowanie poza naszym zasięgiem w tamtym meczu - dodaje Krawiec. - Pojedynek z krakowską drużyną jest już jednak za nami, a teraz koncentrujemy się na piątkowym meczu w Rybniku, gdzie musimy wygrać. Taki jest nasz cel.
Do konfrontacji z UTEX-em ROW Rybnik dojdzie w piątek w śląskim mieście, a sama Energa będzie zdecydowanym faworytem tego pojedynku. Katarzynki chcą zakończyć fazę zasadniczą rozgrywek w pierwszej czwórce, dlatego takie mecze po prostu muszą wygrywać. Szansę na rehabilitację w Rybniku z pewnością dostaną Vera Perostyjska czy Hajdana Radunovic, które pod Wawelem kompletnie zawiodły.