Już początek sobotniego spotkania wskazywał na dominację Sportino. Gospodarze po trzech minutach prowadzili 8:2. Świetne otwarcie zawdzięczają Żurawskiemu, Kusowi i Sulowskiemu. Ten ostatni w pierwszej połowie ograniczył się jedynie do trafień z rzutów wolnych, natomiast z gry nie mógł się wstrzelić do kosza. Tak łatwo dalej jednak nie poszło, gdyż akademicy wzięli się za odrabianie strat. "Trójkę" rzucił Balcerek, skuteczni byli też Prus i Mielczarek. Wszystko to sprawiło, że akademicy wyszli na pierwsze prowadzenie (11:10). Druga połowa premierowej kwarty toczyła się w podobnym rytmie. Najpierw Sportino odskoczyło na pięć punktów (18:13), później ekipa ze Szczecina odrabiała stratę, lecz minimalną przewagę zachował spadkowicz z TBL.
Po krótkiej przerwie piorunującym początkiem popisała się ekipa z Pomorza Zachodniego, która zdobyła siedem punktów z rzędu. Znów wysoką formą zaskakiwał Balcerek. Dobrze spisywał się również sprowadzony z GKS-u Tychy Krzysztof Mielczarek, który w całym spotkaniu zaliczył double-double (10 punktów, 10 zbiórek). Przestój podopiecznych Aleksandra Krutikowa nie trwał jednak długo. Ciężar odrabiania strat spadł na Aleksandra Lichodzijewskiego, który po pierwszej połowie miał na swoim koncie trzynaście "oczek". Już w połowie kwarty Sportino przegrywało tylko 32:35. Chwilę później po trafieniach Żytki inowrocławianie odzyskali prowadzenie. Walka "kosz za kosz" trwała już do końca tej odsłony, a znów minimalnie lepsi okazali się gospodarze, którzy schodzili na przerwę prowadząc 42:41.
Dobre widowisko z pierwszej połowy nieco się popsuło na początku trzeciej kwarty. Obie drużyny popełniały sporo błędów, a po pięciu minutach gry na tablicy wyników widniał remis 44:44. Choć akademicy na krótko uzyskali prowadzenie to były już ostatnie chwile, w których ekipa Zbigniewa Majcherka kontrolowała ten mecz. Niemoc Sportino przełamał rzutem z dystansu Jacek Sulowski. Był to początek jego dobrej serii. Dodatkowo goście mieli problem z zastawianiem własnej tablicy po rzutach wolnych, co kilka razy wykorzystał Wojciech Żurawski. Po kolejnej "trójce" Sulowskiego Sportino prowadziło już 54:46. Nadzieją dla przyjezdnych mogła być akcja trzy plus jeden Łukasza Pacochy. Lider akademików zdobył swoje pierwsze punkty tego dnia, lecz jak się później okazało nie było to przełamanie, a przebłysk lepszej gry.
Przed ostatnią ćwiartką nic jeszcze nie było rozstrzygnięte. Sportino prowadziło bowiem tylko 57:53. Emocje wzrosły, gdy "trójkę" trafił Zarzeczny zmniejszając stratę do jednego punktu. W kolejnych minutach to jednak Lichodzijewski z Sulowskim byli skuteczniejsi powiększając przewagę gospodarzy (64:58). AZS próbował odrabiać straty, lecz nic z tego nie wychodziło. Na szczęście dla akademików rywale też się mylili. Sportino miało jednak w swoim składzie Sulowskiego, a AZS słabo dysponowanego Pacochę, którego starał się zastąpić Maciej Majcherek. Robił to całkiem skutecznie, lecz tylko ten duet wspierany przez kolegów mógł tego dnia pokonać Sportino. Po kolejnym odcinku z serii "uczymy się zastawiać po rzutach wolnych rywala" i dobitce Żurawskiego Sportino prowadziło 74:61. Stało się jasne, że dwa punkty pozostaną w Inowrocławiu. Goście odwdzięczyli się "trójką" Majcherka i akcją dwa plus jeden Pytysia. Straty były jednak zbyt duże. Faulowany Łukasz Żytko nie pudłował, co ostatecznie rozstrzygało sprawę tryumfatora.
Sportino Inowrocław - AZS Radex Szczecin 82:75 (20:19, 22:22, 15:12, 25:22)
Sportino: Sulowski 21, Żurawski 19, Lichodzijewski 18, Kus 9, Żytko 8, Piotrkiewicz 6, Wierzbicki 1, Grod 0, Jakóbczyk 0, Mowlik 0.
AZS: Maciej Majcherek 16, Prus 11, Mielczarek 10, Balcerek 9, Pacocha 8, Zarzeczny 8, Pytyś 7, Podgalski 4, Dudek 2, Michał Majcherek 0, Wochna 0.