Joanna Górzyńska-Szymczak: Trójki rywalek nas pogromiły
Łódzki Widzew to beniaminek Ford Germaz Ekstraklasy oraz rewelacja pierwszej części rozgrywek. Runda rewanżowa nie jest już tak udana dla podopiecznych Miodraga Gajicia, a faza play off jest już raczej tylko w sferze marzeń. Wszystko za sprawą kolejnych porażek łódzkiego klubu oraz ważnych zwycięstw drużyn konkurujących o miejsce w ósemce.
Krzysztof Kaczmarczyk
Mecz w Rybniku miał być kluczowy dla łódzkiego Widzewa, bowiem wygrana miała pomóc w pościgu za ósemką, czyli wymarzonym awansem do fazy play off. Na Śląsk koszykarki beniaminka przyjechały mocno zmobilizowane, ale niestety dla nich mecz od początku nie układał się po ich myśli. Już w pierwszej połowie gospodynie prowadziły nawet różnicą kilkunastu punktów. W połowie czwartej kwarty udało się jednak dojść na remis, ale w końcówce nie do zatrzymania była Laurie Koehn i wygrana pozostała w Rybniku.
- Trener powiedział po meczu dokładnie, że nie zrealizowałyśmy przedmeczowych zadań, a ja się z tym niestety muszę zgodzić. Nie byłyśmy w stanie zatrzymać obwodu i niestety trójki rywalek nas pogromiły - powiedziała po meczu najskuteczniejsza w obozie Widzewa Joanna Górzyńska-Szymczak, która w przeszłości była również zawodniczką rybnickiego klubu. W starciu z ROW-em podkoszowa Widzewa zapisała na swoim koncie 15 punktów.
Trójki rybniczanek z pewnością załatwiły sprawę. Może tutaj jednak nie tyle chodzi o całą rybnicką drużynę, a konkretnie o jedną zawodniczkę, jaką była Koehn. Amerykańska rzucająca ROW-u wywalczyła 39 punktów, trafiając aż siedmiokrotnie zza linii 6,75. W samej ostatniej kwarcie Koehn uzyskała 15 z 17 punktów całego zespołu i okazała się katem Widzewa.