Kordas mierzy 190 cm i ma 26 lat. Swoją przygodę z koszykówką rozpoczął w 1998 roku w klubie z Jarosławia. Dobrze znany jarosławskim sympatykom basketu zawodnik, w ubiegłym roku zmagań reprezentował barwy beniaminka pierwszej ligi - Big Stara Tychy. W każdym meczu dla śląskiej ekipy notował średnio 11,2 punktu, 3 zbiórki i 1,7 asysty.
Obrońca po sezonie spędzonym w Tychach kończy z profesjonalnym basketem. - To prawda. Dzięki pomocy kolegi znalazłem fajną pracę - zostałem specjalistą do spraw sprzedaży w firmie reklamowej. Potrzebuję stabilizacji, a to zajęcie daje mi ciekawe perspektywy - mówi na lamach Nowin wychowanek Znicza Jarosław.
Na decyzję Kordasa nawet nie wpłynął fakt, że włodarze tarnobrzeskiej Siarki bardzo liczyli na to, że wzmocni on szeregi ich zespołu. - Oferta była atrakcyjna, ale z panem Pyszniakiem od początku grałem w otwarte karty. Mówiłem, że szanse na grę w Siarce są raczej małe. Prezes podbił nawet cenę, ale nie skusiłem się. Stawiam na pracę. W koszykówce nie podpiszę już wielkich kontraktów, nie zarobię tyle, aby się zabezpieczyć na lata. A nie chcę jako 30-latek ścigać się o dobrą posadę z młodymi wilczkami - przyznaje Kordas.
Byłemu już zawodnikowi tyskiego teamu, na razie ciężko jest się przyzwyczaić do nowego trybu życia. Wcześniej Kordas, czas spędzał bardzo aktywnie, obecnie już tak nie jest. - Robię to, co mnie interesuje, ale jako byłemu sportowcowi nie jest mi lekko. Żyłem w ruchu, a teraz przez 8 godzin siedzę za biurkiem. Ciężko się przyzwyczaić, trochę mnie nosi, chodzę na siłownię, jeżdżę na rowerze. A najlepiej do życia pobudza mnie synek - kończy.