Bezlitosne gospodynie - relacja z meczu AZS OPTeam Rzeszów - GTK Wejherowo

Walczące o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej koszykarki z Rzeszowa bez najmniejszych problemów odprawiły z kwitkiem rywalki z Wejherowa. Podopieczne Grzegorza Wiśniowskiego udanie rozpoczęły zatem drugi, decydujący etap I-ligowych rozgrywek.

Tomasz Czarnota
Tomasz Czarnota

Przed tym spotkaniem w nowo powstałej tabeli rzeszowianki zajmowały trzecią lokatę. Zawodniczki znad morza plasowały się tymczasem na całkowicie przeciwległym biegunie okupując przedostatnie miejsce. Na dodatek dla GTK pojedynek z AZSem był trzecim meczem w ciągu trzech dni! Ze względów oszczędnościowych władze klubu podjęły decyzję o tak niekorzystnym ułożeniu terminarza. W czwartek wejherowianki wysoko poległy w Pabianicach (92:49), a dwadzieścia cztery godziny później również z boiska schodziły w roli pokonanych. Tym razem nie sprostały w Krakowie miejscowej Koronie (82:60).

Ten jakże nieudany wyjazd na południe Polski koszykarki GTK zakończyły porażką w Rzeszowie, która z pewnością niemal całkowicie odebrała im ochotę do gry. W daleką podróż powrotną do domu podopieczne Macieja Schwarza udadzą się zatem w minorowych nastrojach.

- Niewiele posiadam informacji o drużynie przeciwnej. Najważniejszy jest jednak fakt, że przynajmniej do tej pory we własnej hali nie przegraliśmy. Postaramy się tego nie zmienić - mówił przed meczem z Wejherowem trener rzeszowianek Grzegorz Wiśniowski. Jak widać szkoleniowiec AZSu słów na wiatr nie rzuca, a najdobitniej potwierdziły to jego podopieczne, które od samego początku ruszyły do zdecydowanych ataków. W barwach gospodyń wbrew wcześniejszym zapowiedziom wystąpiła jednak Paulina Misiek - niekwestionowana liderka Akademiczek. Grająca na pozycji skrzydłowej zawodniczka narzekała ostatnio na kontuzję kolana i jej udział w sobotnim pojedynku przez długi czas stał pod znakiem zapytania. Jak się później okazało Misiek rzuciła dla AZSu najwięcej, bo aż dziewiętnaście punktów równie dobrze radząc sobie pod tablicami.

Zawodniczki ze stolicy Podkarpacia skrupulatnie punktowały rywalki, które mimo wszystko przez długi czas dotrzymywały im kroku. Przyjezdne mocno osłabły jednak w czwartej kwarcie i zdołały w niej rzucić zaledwie dwa punkty! Zabrakło w ich szeregach osoby, która pociągnęłaby grę. W rolę tą próbowała się wcielić Karolina Migała, ale nie znalazła efektywnego wsparcia w pozostałych koleżankach z zespołu.

AZS-OPTeam Rzeszów - GTK Wejherowo 79:51 (20:16, 18:15, 23:18, 18:2)

Rzeszów: Rafałowicz 8 (2x3), Włodarz 3 (1x3), Furdak 0, Miszczuk 3, Bibrzycka 14, Baran 2, Kret 11, Arodź 12, Łodygowska 7, Misiek 19.

Wejherowo: Bogucka 5, Formella 7 (1x3), Grelewicz 4, Witkowska 3 (1x3), Klejdrowska 8, Tanasiejczuk 8, Marciniak 2, Migała 11, Pabisiak 2, Kukiełko 1, Bartoszek 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×