Mecz zapowiadał się bardzo interesująco, ponieważ Trefl Sopot walczy o pierwszą czwórkę przed zakończeniem sezonu zasadniczego, zaś goście z Poznania chcą "załapać" się do najlepszej ósemki. - Poznań wygrał bardzo ważny mecz w Zielonej Górze. To na pewno nie będzie łatwy mecz. Przyjedzie Cliff Hawkins, który będzie chciał coś udowodnić. Zapowiada się naprawdę twardy mecz - stwierdził przed meczem Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Trener gospodarzy Karlis Muiznieks nieco zaskoczył kibiców, ponieważ desygnował do pierwszej piątki Lawrance'a Kinnarda, czy będącego ostatnio w słabszej formie Giedriusa Gustasa. Nieco lepiej spotkanie rozpoczęli jednak goście, którzy po efektownym wsadzie Grzegorza Surmacza prowadzili 6:0. Sopocianie wzięli się jednak do pracy i zaczęli gonić podopiecznych Miliji Bogicevicia. Trzeba odnotować, że 12 pierwszych punktów dla gospodarzy to zasługa duetu Dragan Ceranić-Adam Waczyński.
Ważnym momentem w pierwszej kwarcie było przewinienie techniczne dla trenera Bogicevicia. Po dwóch celnych rzutach wolnych Waczyńskiego oraz punktach Filipa Dylewicza, Trefl odskoczył na 23:15.
Sopocianie z biegiem czasu zamiast kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie, dali narzucić sobie styl grania koszykarzy z Poznania. Od stanu 23:15, goście zdobyli 13 punktów, zaś podopieczni Muiznieksa tylko dwa. Z biegiem czasu mecz się bardzo wyrównał i żadna ze stron nie była w stanie osiągnąć zdecydowanej przewagi.
Trener Bogicević zaordynował swoim podopiecznym obronę na całym parkiecie i trzeba przyznać, że w niektórych akcjach ten manewr przyniósł powodzenie. Bardzo dobrą partię rozgrywał Łukasz Wiśniewski, który do przerwy uzyskał już 10 oczek. To dzięki jego skutecznym akcjom, PBG Basket prowadził do przerwy 44:43.
Po dwóch kwartach, gracze z Poznania grali skuteczniej od sopocian. W dodatku mieli przewagę na deskach (14-10) oraz w asystach (8-7). Co ciekawe do przerwy, najlepszy strzelec w ekipie Bogicevicia - Eddie Miller nie zdobył żadnego punktu!
Początek trzeciej kwarty należał jednak do sopocian, którzy nie dość, że odzyskali prowadzenie to jeszcze odskoczyli na siedem punktów (55:48). Goście popełniali w tym fragmencie gry bardzo proste błędy, co skrzętnie wykorzystali gracze Muiznieksa. Trefl poprawił także zdecydowanie skuteczność z gry.
Dopiero w 27 minucie spotkania pierwsze punkty z gry uzyskał Miller, ale wówczas sopocianie prowadzili już 63:50. Na początku czwartej kwarty po trójce Gustasa, "żółto-czarni" prowadzili 68:56. Z biegiem czasu gospodarze zaczęli grać coraz pewniej. Efektownymi wsadami popisywali się Dylewicz oraz Paweł Kikowski. Na dwie minuty przed końcem Trefl prowadził 85:72 i było pewne, że sopocianie zapiszą na swoim koncie kolejne zwycięstwo.
Trefl Sopot - PBG Basket Poznań 89:74 (25:20, 18:24, 22:12, 24:18)
Trefl Sopot: Adam Waczyński 18, Paweł Kikowski 17, Dragan Ceranić 16, Filip Dylewicz 13, Giedrius Gustas 12, Marcin Stefański 6, Lawrence Kinnard 4, Lorinza Harrington 2, Slobodan Ljubotina 1.
PBG Basket Poznań: Piotr Stelmach 12, Łukasz Wiśniewski 12, Edward Miller 10, Mujo Tuljković 8, Sasa Ocokoljić 7, Grzegorz Surmacz 6, Vladimir Tica 6, Cliff Hawkins 6, Damian Kulig 4, Piotr Dąbrowski 3.